
Karol Nawrocki atakuje Donalda Tuska. “Esbecy mają przywracane przywileje”
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej, Karol Nawrocki, ponownie znalazł się w centrum medialnej uwagi po swoich ostrych wypowiedziach skierowanych w stronę Donalda Tuska. W jednym z ostatnich wywiadów Nawrocki zarzucił obecnemu premierowi działania, które – jego zdaniem – prowadzą do przywracania przywilejów funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa PRL. „Esbecy, którzy służyli totalitarnemu systemowi, znów zaczynają być traktowani jak bohaterowie, a nie oprawcy” – powiedział Nawrocki.
Według prezesa IPN, działania obecnego rządu cofają kraj w kwestii rozliczeń z komunistyczną przeszłością. Szczególne kontrowersje wzbudziła kwestia rent i emerytur byłych funkcjonariuszy SB. Ustawy z lat rządów PiS znacząco obniżyły świadczenia byłym esbekom, co zostało uznane przez ówczesną opozycję za „karanie zbiorowe”. Obecnie jednak, jak zauważa Nawrocki, sądy zaczynają przywracać dawne wysokości emerytur, a polityka rządu – jego zdaniem – temu sprzyja.
„Mamy do czynienia z niepokojącym trendem. Ludzie, którzy łamali prawa człowieka, donosili, inwigilowali i niszczyli życia niewinnych obywateli, teraz znów zyskują ochronę państwa” – ostrzega Nawrocki. W jego ocenie, Donald Tusk i jego ekipa prowadzą politykę, która relatywizuje zbrodnie komunizmu i marginalizuje ofiary reżimu PRL.
Sam Tusk nie odniósł się bezpośrednio do wypowiedzi Nawrockiego, ale jego zaplecze polityczne podkreśla, że rząd kieruje się zasadami państwa prawa, a orzeczenia sądów muszą być respektowane – nawet jeśli dotyczą osób z niechlubną przeszłością. Według nich, ustawa dezubekizacyjna była zbyt radykalna i naruszała prawa nabyte, dlatego jej skutki muszą być korygowane w drodze sądowej.
Karol Nawrocki od dawna należy do grona historyków i działaczy publicznych, którzy konsekwentnie upominają się o „prawdę historyczną” w wersji bez kompromisów. W jego narracji nie ma miejsca na odcienie szarości – PRL był państwem totalitarnym, a funkcjonariusze SB to ludzie odpowiedzialni za represje i cierpienia tysięcy Polaków.
„To nie jest tylko spór o emerytury” – twierdzi Nawrocki. – „To spór o pamięć, o wartości, na których budujemy naszą tożsamość jako naród. Jeśli dziś rozgrzeszamy esbeków, jutro zapomnimy o bohaterach, którzy przeciwstawiali się systemowi”.
IPN, pod jego kierownictwem, prowadzi szereg inicjatyw edukacyjnych, mających przypominać o ofiarach komunistycznych represji. W ostatnich miesiącach zwiększono liczbę projektów dokumentalnych i konferencji naukowych, które mają ukazywać mechanizmy działania służb bezpieczeństwa PRL oraz ich wpływ na życie społeczne.
Jednak krytycy Nawrockiego zarzucają mu upolitycznianie historii. Uważają, że jako szef IPN powinien zachować większy dystans wobec bieżącej polityki i unikać tak bezpośrednich ataków na liderów partii politycznych. „Instytut Pamięci Narodowej to nie narzędzie walki politycznej” – mówią przeciwnicy Nawrockiego. – „To miejsce, które powinno służyć wszystkim Polakom, niezależnie od ich poglądów”.
W odpowiedzi na te zarzuty, Nawrocki podkreśla, że jego misją jest obrona prawdy historycznej, a nie interesów politycznych. „Jeśli politycy dokonują decyzji, które są sprzeczne z duchem sprawiedliwości dziejowej, muszę o tym mówić – niezależnie od tego, kto sprawuje władzę” – mówił w jednym z wystąpień.
Nie da się ukryć, że temat esbeckich emerytur wraca w polskim dyskursie publicznym jak bumerang. To kwestia, która budzi emocje, ponieważ dotyka bardzo wrażliwego fragmentu historii najnowszej – czasu PRL-u, represji, kolaboracji i zdrady. Dla jednych obniżenie emerytur to forma sprawiedliwości, dla innych – łamanie praw człowieka.
Spór pomiędzy Karolem Nawrockim a Donaldem Tuskiem, choć ujęty w historyczne ramy, ma wyraźny wymiar współczesny. Pokazuje, jak różne wizje państwa, prawa i sprawiedliwości mogą ścierać się nawet w kwestiach pozornie odległych od codziennych problemów obywateli. W rzeczywistości jednak dotyczy to fundamentalnych pytań: komu jako społeczeństwo okazujemy szacunek? Kogo uważamy za bohaterów, a kogo za oprawców?
Debata z pewnością będzie się zaostrzać wraz ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi i ewentualnymi przetasowaniami w rządzie. Historia, choć przeszła, wciąż żyje w teraźniejszości. A IPN i jego prezes nadal będą odgrywać kluczową rolę w kształtowaniu tej opowieści.