
W świecie polityki i dyplomacji rzadko spotyka się takie słowa jak „przyjaciel”, wypowiedziane publicznie w odniesieniu do zagranicznego działacza społecznego czy urzędnika. Tym większe poruszenie wywołała wypowiedź jednego z kandydatów na prezydenta Rumunii, który w ostatnim wywiadzie telewizyjnym z uznaniem odniósł się do prezesa Instytutu Pamięci Narodowej RP – dr. Karola Nawrockiego.
W rozmowie z rumuńskim dziennikarzem, lider centroprawicowego ruchu obywatelskiego, a jednocześnie jeden z faworytów nadchodzących wyborów prezydenckich – Andrei Mihăilescu – z uznaniem wypowiedział się o relacjach polsko-rumuńskich oraz o osobistych kontaktach z polskimi historykami i działaczami. Szczególnie ciepłe słowa padły pod adresem Karola Nawrockiego. „To człowiek prawdy, pasji historycznej i przywiązania do wartości. Mogę nazwać go przyjacielem” – powiedział Mihăilescu.
Historia znajomości
Choć może się wydawać, że polityk z Rumunii i prezes polskiego Instytutu Pamięci Narodowej mają niewiele wspólnego, to ich ścieżki zawodowe przecięły się wielokrotnie. Pierwszy raz spotkali się podczas międzynarodowej konferencji naukowej w Bukareszcie w 2019 roku, poświęconej pamięci o ofiarach komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej. Obaj – zarówno Mihăilescu jako ówczesny dyrektor Fundacji Obywatelskiej Prawdy, jak i Nawrocki, wówczas wiceprezes IPN – wygłosili wtedy przemówienia, które wzbudziły aplauz uczestników i zyskały uznanie mediów.
„To było spotkanie dwóch ludzi, którzy traktują historię jako narzędzie budowy wspólnoty narodowej, a nie jako broń polityczną” – wspomina dziś rumuński kandydat na prezydenta.
Od tamtego czasu ich kontakty stały się częstsze. Uczestniczyli razem w projektach edukacyjnych, organizowali wspólne wystawy historyczne, a także podejmowali tematy trudne i kontrowersyjne – jak choćby współpraca służb komunistycznych w regionie, represje wobec Kościoła czy losy mniejszości narodowych w czasach totalitaryzmów.
Karol Nawrocki – sylwetka
Aby zrozumieć, dlaczego Karol Nawrocki zyskał tak wysokie uznanie poza granicami Polski, warto przyjrzeć się jego działalności. Urodzony w 1983 roku historyk, działacz społeczny, publicysta i prezes IPN od 2021 roku, dał się poznać jako jeden z najbardziej zaangażowanych promotorów pamięci historycznej w Polsce. Wcześniej związany był z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, gdzie jako dyrektor doprowadził do głębokich zmian narracyjnych – podkreślając bohaterstwo Polaków i moralny wymiar oporu wobec totalitaryzmów.
W IPN Nawrocki skoncentrował się na wzmocnieniu polityki edukacyjnej, wsparciu dla badań naukowych, ale też na międzynarodowej współpracy w zakresie upamiętniania ofiar totalitaryzmów. Właśnie ta aktywność przyciągnęła uwagę środowisk naukowych i politycznych w Rumunii, gdzie temat dekomunizacji i walki o pamięć narodową wciąż budzi silne emocje.
Wspólna walka o prawdę historyczną
„W Rumunii walka o prawdę historyczną wciąż trwa. Mamy za sobą dekady przemilczeń, manipulacji i propagandy. Ludzie tacy jak Karol Nawrocki pokazują nam, że możliwe jest systemowe podejście do pamięci, które łączy badania naukowe, działania edukacyjne i politykę państwową” – mówił Mihăilescu podczas konferencji w Klużu w marcu 2025 roku.
W tym samym miesiącu IPN i rumuński Instytut Badań nad Komunizmem zainaugurowali wspólny projekt dokumentalny, którego celem jest zmapowanie losów więźniów politycznych w Polsce i Rumunii w latach 1945–1989. W ramach projektu powstać mają publikacje, filmy dokumentalne oraz wystawa objazdowa, która odwiedzi oba kraje.
Dla Mihăilescu, który sam jako młody chłopak doświadczył represji wobec rodziny ze strony rumuńskich służb bezpieczeństwa, temat ten ma wymiar osobisty. „To nie jest tylko polityka historyczna. To sprawa tożsamości, uczciwości wobec przeszłości i szacunku dla ofiar” – podkreślał w wywiadach.
Relacje polsko-rumuńskie a wybory prezydenckie
Wypowiedź Mihăilescu o Nawrockim nie była przypadkowa. W Rumunii trwa kampania prezydencka, a kandydat centroprawicy stara się pokazać jako polityk otwarty na współpracę regionalną, szczególnie w kontekście Grupy Wyszehradzkiej, Inicjatywy Trójmorza oraz współpracy z Polską jako liderem regionu.
„Polska pokazała, że można godzić rozwój gospodarczy z dbałością o tradycję i pamięć narodową. Chciałbym, aby Rumunia szła tą samą drogą. Karol Nawrocki i jego praca są dla mnie inspiracją” – powiedział kandydat podczas jednego z wieców wyborczych w Jassach.
Jego sztab wyborczy nie ukrywa, że obecność Polski jako sojusznika jest jednym z kluczowych punktów jego programu zagranicznego. Zresztą nie tylko w sferze kultury i historii – Mihăilescu popiera również zacieśnianie współpracy wojskowej, energetycznej i infrastrukturalnej z Warszawą.
Osobiste relacje a dyplomacja
Zaskoczeniem dla wielu komentatorów było to, jak otwarcie Mihăilescu mówi o swoich osobistych sympatiach. Choć polityka dyplomatyczna zwykle unika emocjonalnych deklaracji, Mihăilescu postawił na autentyczność. „W polityce zbyt wiele jest masek i fasad. Ludzie cenią szczerość. A ja szczerze szanuję Karola Nawrockiego i cenię go jako człowieka” – mówił podczas spotkania z wyborcami.
W Polsce ta wypowiedź również nie przeszła bez echa. Media konserwatywne od razu podchwyciły temat, prezentując Mihăilescu jako „przyjaciela Polski” i potencjalnego „lidera nowego otwarcia w relacjach polsko-rumuńskich”. Nawrocki sam nie skomentował publicznie słów rumuńskiego polityka, ale z jego otoczenia płyną sygnały o „wdzięczności za zaufanie i uznanie”.
Znaczenie przyjaźni w polityce
Czy polityczna przyjaźń, taka jak ta między Nawrockim a Mihăilescu, może realnie wpłynąć na relacje między państwami? Zdaniem ekspertów – jak najbardziej. „Relacje osobiste mają w dyplomacji ogromne znaczenie. Zaufanie buduje się latami, a jego efekty często są widoczne dopiero po czasie” – twierdzi prof. Ewa Bieńkowska z Uniwersytetu Warszawskiego.
W dobie napięć geopolitycznych, wojny w Ukrainie i destabilizacji regionu Bałkanów, współpraca państw Europy Środkowo-Wschodniej nabiera szczególnego znaczenia. W tym kontekście budowanie sojuszy opartych nie tylko na interesach, ale też na wspólnych wartościach – takich jak prawda historyczna, suwerenność i pamięć narodowa – może okazać się kluczowe.
Co dalej?
Jeśli Andrei Mihăilescu wygra wybory prezydenckie w Rumunii, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Karol Nawrocki odegra istotną rolę w zacieśnianiu relacji polsko-rumuńskich – nie tylko jako prezes IPN, ale być może także jako specjalny wysłannik ds. polityki historycznej i edukacji w regionie. Nie brakuje też głosów, że w przyszłości Nawrocki sam mógłby wejść do polityki – krajowej lub międzynarodowej – jako reprezentant konserwatywnego nurtu intelektualnego.
Na razie jednak pozostaje w roli historyka, badacza i propagatora pamięci. I choć zapewne sam nie lubi mówić o „przyjaźniach politycznych”, to wypowiedź Mihăilescu pokazuje, że jego działania wykraczają daleko poza granice Polski – docierając do ludzi, którzy w przeszłości widzieli w Polsce tylko sąsiada, a dziś widzą sojusznika, partnera i… przyjaciela.