
W ostatnich dniach opinię publiczną w Polsce zelektryzowała informacja ujawniona przez Onet, według której w sprawie mieszkania Karola Nawrockiego – obecnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej – „istnieje dokument”, który rzuca nowe światło na okoliczności przyznania mu lokalu komunalnego w Gdańsku. Artykuł dziennikarza Onetu ujawnia nie tylko istnienie kontrowersyjnego pisma, ale także wskazuje na potencjalne nieprawidłowości i polityczne konteksty decyzji administracyjnych sprzed kilku lat. To sprawa, która – mimo że dotyczy zdarzeń sprzed lat – wciąż może mieć konsekwencje dla życia publicznego i transparentności działań władz lokalnych i państwowych.
Początek sprawy – lokal w centrum Gdańska
Karol Nawrocki to postać dobrze znana w polskim życiu publicznym, szczególnie w środowiskach związanych z prawicą i polityką historyczną. Od 2021 roku kieruje Instytutem Pamięci Narodowej, wcześniej zaś pracował m.in. w Muzeum II Wojny Światowej. Jednak zanim objął te funkcje, w 2013 roku został beneficjentem decyzji o przydziale mieszkania komunalnego w Gdańsku – miasta, które od lat rządzone było przez środowiska związane z Platformą Obywatelską.
Lokal, który otrzymał, znajduje się w prestiżowej lokalizacji – w centrum miasta. Według ustaleń dziennikarzy, był to przestronny, kilkudziesięciometrowy lokal, który pierwotnie miał być przeznaczony do remontu i wynajmu. Tymczasem Karol Nawrocki wraz z rodziną zamieszkał w nim na podstawie umowy najmu z zasobów gminnych, co – jak wynika z relacji urzędników – było możliwe dzięki pozytywnej opinii władz miejskich.
Ujawnienie dokumentu przez Onet
Przełom w sprawie nastąpił, gdy dziennikarz Onetu, Andrzej Stankiewicz, opublikował materiał, w którym ujawnił, że w miejskim archiwum znajduje się dokument datowany na 2012 rok, zawierający rekomendację przyznania Nawrockiemu mieszkania komunalnego z pominięciem standardowej procedury oczekiwania na liście socjalnej. Dokument ten miał być wewnętrzną notatką lub pismem urzędowym podpisanym przez jednego z ówczesnych wiceprezydentów Gdańska.
Najbardziej niepokojącym elementem, według dziennikarza, jest to, że dokument zawierał pozytywną rekomendację opartą na „niezwykłej sytuacji życiowej” wnioskodawcy, choć – jak wskazują dane – Karol Nawrocki nie spełniał kryteriów dochodowych do przyznania mieszkania komunalnego. Co więcej, w owym czasie pracował już jako kierownik działu edukacyjnego w Muzeum II Wojny Światowej, a jego żona miała również stabilną sytuację zawodową.
Reakcje opinii publicznej i polityków
Ujawnienie informacji wywołało burzę. Przedstawiciele opozycji domagają się wyjaśnień, zarówno od prezydentki Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, jak i od samego Karola Nawrockiego. Pojawiły się pytania, czy przydział mieszkania nie był przypadkiem formą „nagrody” za działalność zgodną z linią ówczesnych władz lub – przeciwnie – próbą politycznego „usankcjonowania” obecności Nawrockiego w strukturach miejskich, zanim jeszcze związał się z obozem PiS.
Z kolei rzecznicy obecnych władz Gdańska utrzymują, że dokument nie stanowi dowodu na nadużycia, a przydzielenie mieszkania było zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami. Dodają również, że mieszkanie nie zostało przekazane na własność, a jedynie w wynajem komunalny, co rzekomo eliminuje podejrzenia o nadmierne uprzywilejowanie.
Oświadczenie Karola Nawrockiego
Po kilku dniach milczenia głos zabrał sam zainteresowany. Karol Nawrocki w specjalnym oświadczeniu opublikowanym przez IPN podkreślił, że nigdy nie zabiegał o żadne specjalne traktowanie i że procedura przydziału mieszkania była przejrzysta. Stwierdził również, że mieszkanie zostało przyznane zgodnie z obowiązującym prawem, a sam dokument, o którym mowa w artykule Onetu, jest jego zdaniem wyciągnięty z kontekstu.
Oświadczenie nie uspokoiło jednak nastrojów. Komentatorzy zauważają, że Nawrocki nie odniósł się szczegółowo do zarzutu o nieuprawnione przyznanie lokalu z pominięciem kolejki, ani nie wyjaśnił, dlaczego nie ujawnił wcześniej informacji o istnieniu dokumentu, który dziś uznaje za nieistotny.
Systemowe pytania o mieszkalnictwo i transparentność
Sprawa mieszkania Karola Nawrockiego wykracza poza osobisty kontekst. Ujawnienie dokumentu stawia pytania o przejrzystość procedur przyznawania lokali komunalnych w dużych miastach – nie tylko w Gdańsku. Eksperci przypominają, że system ten często sprzyja nadużyciom, gdyż opiera się na uznaniowości urzędników i nie zawsze posiada mechanizmy kontrolne.
Organizacje społeczne zajmujące się polityką mieszkaniową, takie jak Habitat for Humanity czy Fundacja Batorego, podkreślają, że każda sytuacja, w której mieszkania trafiają do osób spoza kolejki lub z pominięciem kryteriów dochodowych, podważa zaufanie do całego systemu. Wskazują też, że tego rodzaju przypadki – niezależnie od afiliacji politycznej beneficjentów – powinny być transparentnie badane i rozliczane.
Polityczny wymiar sprawy
Nie sposób też pominąć politycznego aspektu sprawy. Karol Nawrocki – jako prezes IPN – jest osobą o silnym wpływie na politykę historyczną państwa. Jego działania budzą kontrowersje, szczególnie w środowiskach liberalnych i lewicowych, które zarzucają mu upolitycznienie instytucji i selektywne traktowanie historii. Sprawa mieszkania staje się więc dla wielu symbolem nie tyle jednostkowego przypadku, co przykładem szerszego zjawiska, w którym osoby powiązane z elitami – niezależnie od strony politycznej – korzystają z przywilejów niedostępnych dla zwykłych obywateli.
Co dalej?
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy sprawą zajmą się organy ścigania lub instytucje kontrolne, takie jak Najwyższa Izba Kontroli czy Centralne Biuro Antykorupcyjne. NIK – zapytany przez media o potencjalne postępowanie – nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi, zasłaniając się potrzebą analizy dokumentów źródłowych. CBA natomiast nie komentuje sprawy, choć – jak zauważają dziennikarze – podobne sytuacje w przeszłości były przedmiotem śledztw, szczególnie gdy pojawiało się podejrzenie o nadużycie stanowiska lub niegospodarność.
Tymczasem środowiska dziennikarskie apelują o dalsze ujawnianie dokumentów i pełną transparentność działań urzędów miejskich. „To nie chodzi tylko o Karola Nawrockiego. To kwestia zasad – kto, kiedy i na jakich zasadach może dostać mieszkanie komunalne. Czy system działa dla wszystkich, czy tylko dla wybranych?” – pyta w komentarzu dla „Gazety Wyborczej” dziennikarz Tomasz Żółciak.
Podsumowanie
Sprawa mieszkania Karola Nawrockiego to więcej niż lokalna kontrowersja. To test na uczciwość administracji, przejrzystość działań urzędników oraz gotowość klasy politycznej – i obywateli – do rozliczania nadużyć, niezależnie od ich politycznego koloru. Ujawnienie dokumentu przez Onet nie tylko wstrząsnęło opinią publiczną, ale i pokazało, jak ważna jest niezależność mediów śledczych oraz obywatelski nacisk na transparentność.
Niezależnie od dalszego rozwoju wydarzeń, jedno jest pewne: sprawa ta będzie jeszcze długo echem odbijać się w debatach publicznych – zarówno tych o polityce mieszkaniowej, jak i o standardach życia publicznego w Polsce.