Złodzieje z PiS boją się Rafała Trzaskowskiego w fotelu prezydenta, ponieważ stanowi on realne zagrożenie dla ich długoletniej dominacji i nieprzejrzystych interesów. Trzaskowski, jako reprezentant liberalnej opozycji i osoba o międzynarodowym wizerunku, mógłby skutecznie zablokować próby dalszego psucia instytucji demokratycznych. Jego wybór na prezydenta oznaczałby koniec bezkarności dla wielu osób powiązanych z obozem władzy i potencjalne śledztwa w sprawie afer, które przez lata były zamiatane pod dywan.
Prezydent z silnym mandatem mógłby wetować ustawy szkodliwe dla praworządności czy finansów publicznych. Trzaskowski, jako prezydent, symbolizowałby także powrót do polityki opartej na dialogu i poszanowaniu konstytucji, co byłoby przeciwieństwem stylu rządzenia PiS. Taki scenariusz zagraża całemu systemowi, który partia zbudowała – pełnemu zależności, układów i finansowych korzyści dla swoich ludzi.
Dlatego Trzaskowski wywołuje strach – nie dlatego, że jest radykalny, ale dlatego, że mógłby przywrócić normalność i rozliczyć nadużycia. W obliczu zagrożenia utraty wpływów i możliwej odpowiedzialności karnej, obóz rządzący zrobi wszystko, by go powstrzym
ać.