Henryk Gołębiewski szczerze o życiu na skromnej emeryturze. Chodzi po sklepach i nie zawsze kupuje

By | April 14, 2025

Henryk Gołębiewski szczerze o życiu na skromnej emeryturze

Henryk Gołębiewski – aktor, którego kojarzy niemal każdy, kto dorastał w Polsce w latach 70. i 80. – od lat wzbudza ogromną sympatię widzów. Jego twarz, głos, charakterystyczny sposób bycia i naturalność sprawiły, że zapisał się w historii polskiego kina i telewizji jako postać niezwykle autentyczna. Chociaż dziś nie gra już tak często, jak kiedyś, a jego nazwisko nie pojawia się regularnie w blasku fleszy, to życie Gołębiewskiego wciąż budzi zainteresowanie. W niedawnym wywiadzie aktor zdecydował się szczerze opowiedzieć o swoim codziennym życiu – życiu na emeryturze, która, jak sam mówi, jest bardzo skromna.

Nie ukrywa, że czasy, gdy występował na planach filmowych niemal bez przerwy, dawno minęły. Mimo to nie narzeka. Pogodzony z losem, z dystansem i pokorą opowiada o swoich dniach, które wypełnione są prostymi czynnościami: spacerami, wizytami w pobliskich sklepach, rozmowami z sąsiadami. Czasem ktoś go rozpozna i pozdrowi, czasem zapyta, czy jeszcze gra. Gołębiewski z uśmiechem odpowiada, że już rzadziej, ale jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

Jednym z najtrudniejszych tematów, który poruszył w rozmowie, była kwestia finansów. Aktor nie kryje, że jego emerytura jest niewielka. „To nie są pieniądze, które pozwalają na wielkie życie – mówi – ale wystarczają, żeby przetrwać.” Gołębiewski opowiada, że często chodzi po sklepach, ogląda produkty, porównuje ceny. Nie zawsze kupuje – czasem musi z czegoś zrezygnować. Inflacja, wzrost kosztów życia, rachunki – wszystko to odczuwa na własnej skórze, jak wielu emerytów w Polsce.

„Nie chodzi o to, że człowiek chciałby luksusów – wyjaśnia – ale fajnie by było czasem kupić coś więcej niż podstawowe rzeczy. Jakąś lepszą kawę, może butelkę wina, coś na poprawę humoru.” Mimo to, nie traci ducha. Jak sam mówi, jego największym bogactwem są wspomnienia i ludzie, których spotkał na swojej drodze.

Przywołuje czasy dzieciństwa, młodości, pierwszych ról filmowych. Z nostalgią wspomina pracę przy kultowym „Edi”, za którą został doceniony przez krytyków i widzów. Mówi też o trudnych momentach – o latach, gdy nie było ról, o walce z uzależnieniami, o samotności. Nie udaje, że wszystko zawsze było dobrze. Wręcz przeciwnie – mówi otwarcie o błędach, które popełnił, i o tym, jak próbował je naprawić.

„Człowiek się uczy przez całe życie” – stwierdza z przekonaniem. Dziś ceni sobie spokój. Ma swoje rytuały: poranna kawa, ulubiona ławka w parku, radio, które gra w tle. Czasem spotyka się z dawnymi znajomymi z branży, czasem ktoś zaprosi go do udziału w jakimś projekcie. „Wtedy czuję, że jeszcze mogę coś dać” – mówi z błyskiem w oku.

Chociaż Henryk Gołębiewski nie żyje w luksusie, jego wypowiedzi pokazują, że bogactwo można mierzyć inaczej – doświadczeniem, przeżyciami, relacjami. Nie każdy może się pochwalić takim dorobkiem. Jego historia jest przypomnieniem, że sława przemija, ale człowiek i jego historia zostają. I nawet jeśli dziś nie ma pełnych półek w lodówce, to nadal ma coś do powiedzenia – i wielu, którzy chcą słuchać.

„Nie trzeba mieć wszystkiego, żeby być szczęśliwym” – mówi na zakończenie. „Wystarczy mieć coś, co daje sens. Dla mnie to było zawsze granie. A teraz? Teraz to ludzie. I codzienność, która może być piękna, nawet jeśli jest skromna.”