
Dwuletni chłopiec w oknie życia! Wyznanie dziecka porusza serca
Wczesnym rankiem w jednym z miast południowej Polski wydarzyła się historia, która wstrząsnęła lokalną społecznością i poruszyła serca ludzi w całym kraju. W oknie życia, umiejscowionym przy jednym z zakonnych ośrodków, siostry zakonne znalazły dwuletniego chłopca. Dziecko było zadbane, ubrane w czyste ubrania, a przy nim znajdowała się niewielka torba z kilkoma zabawkami, dziecięcym kocykiem oraz kartką, która rozdzierała duszę każdemu, kto ją przeczytał.
Na kartce odręcznie napisano:
„Ma na imię Jaś. Jest bardzo dzielny, kocha misie, nie boi się ciemności. Przepraszam, że nie mogę go już kochać tak, jak powinien być kochany. Niech znajdzie rodzinę, która da mu miłość.”
Siostry zakonne natychmiast wezwały pogotowie i poinformowały odpowiednie służby. Jaś trafił do szpitala na rutynowe badania. Jego stan zdrowia oceniono jako dobry. Lekarze podkreślają, że chłopiec jest spokojny, choć wyraźnie zagubiony i zdezorientowany. – To dziecko przeszło więcej, niż powinno – powiedziała jedna z pielęgniarek, ocierając łzy.
Choć Jaś nie potrafi jeszcze mówić pełnymi zdaniami, jego słowa, wypowiedziane cicho podczas badania, poruszyły wszystkich obecnych. – Mama płakała. Potem było cicho. – To zdanie, wypowiedziane przez malca, wywołało falę wzruszenia i współczucia. Pracownicy szpitala oraz opiekunowie z ośrodka nie kryją emocji. – To jedno zdanie mówi więcej niż tysiące słów – komentuje psycholog dziecięcy, który rozpoczął terapię z chłopcem.
Sprawą zajęła się policja oraz sąd rodzinny. Śledczy próbują ustalić tożsamość matki lub osoby, która zostawiła dziecko. Kamery monitoringu zarejestrowały postać kobiety w długim płaszczu z kapturem, która pojawiła się przy oknie życia tuż przed świtem. Obraz jest niewyraźny, ale śledczy mają nadzieję, że uda się ją zidentyfikować. – Naszym celem nie jest kara, lecz zrozumienie sytuacji. Być może była to matka w desperacji, która podjęła trudną decyzję z miłości do dziecka – mówi rzecznik policji.
Okno życia to miejsce, gdzie matki – często w dramatycznej sytuacji życiowej – mogą anonimowo pozostawić niemowlę lub małe dziecko, zapewniając mu opiekę i szansę na nowe życie. Historia Jasia jest jednak wyjątkowa. Dwuletnie dziecko to rzadki przypadek. Najczęściej pozostawiane są noworodki, czasem kilkumiesięczne niemowlęta. Dlaczego Jaś został oddany dopiero teraz? Co wydarzyło się w życiu jego opiekunów, że zdecydowali się na taki krok?
Wśród mieszkańców miasta narasta poruszenie. W mediach społecznościowych rozpoczęto zbiórki na wsparcie dla chłopca. Pojawiają się także liczne oferty adopcji. Ludzie przesyłają wiadomości pełne wsparcia, modlitw i nadziei. – Jeśli będzie taka możliwość, chcielibyśmy dać mu dom – piszą państwo Kalinowscy, którzy od lat starają się o adopcję.
Psychologowie podkreślają, że mimo ogromnego cierpienia, jakie przeżywa dziecko, istnieje nadzieja na jego pełne emocjonalne wyleczenie. – Właściwa terapia, stabilne środowisko i przede wszystkim miłość – to kluczowe elementy. Dzieci w tym wieku mają ogromną zdolność do regeneracji psychicznej – wyjaśnia dr Anna Serafin, specjalistka od traumy dziecięcej.
Równolegle z dochodzeniem prowadzonym przez policję, sąd rodzinny rozpoczął procedurę nadania dziecku opiekuna tymczasowego. – Nie możemy pozwolić, by tak małe dziecko przebywało długo bez stałego środowiska. Musi czuć się bezpieczne – mówi sędzia rodzinny, prowadzący sprawę.
Opowieść Jasia wywołała też debatę społeczną. Pojawiły się pytania o dostępność pomocy dla matek w kryzysie, o edukację w zakresie wsparcia okołoporodowego, oraz o sposób funkcjonowania okien życia. Niektórzy apelują o stworzenie specjalnych punktów wsparcia psychologicznego dla kobiet, które rozważają oddanie dziecka. – Nikt nie decyduje się na taki krok z łatwością. Potrzeba większego zrozumienia i wsparcia – mówi socjolog Elżbieta Wrona.
Dziś Jaś przebywa w ośrodku opiekuńczym, gdzie codziennie przytulany jest przez opiekunki, które starają się, by choć trochę poczuł ciepło i bliskość drugiego człowieka. Ma swoją ulubioną przytulankę – misia z czerwoną kokardką – z którym nie rozstaje się ani na chwilę. Wieczorami zasypia przy kołysankach, nuconych przez jedną z opiekunek. Z dnia na dzień zaczyna się coraz częściej uśmiechać.
Chłopiec potrzebuje teraz przede wszystkim miłości, stabilizacji i poczucia, że jest ważny. – Każde dziecko zasługuje na dom, w którym będzie kochane bezwarunkowo. Mam nadzieję, że Jaś znajdzie taki dom jak najszybciej – mówi jedna z wolontariuszek.