Duda usłyszał pytanie od widza i nie wytrzymał. Mocno odpowiedział

By | May 29, 2025

Andrzej Duda w ogniu pytań. Widz zadał niewygodne pytanie, prezydent odpowiedział ostro

Spotkania z obywatelami bywają nieprzewidywalne. Choć zazwyczaj organizowane są w sposób kontrolowany, a pytania z sali – filtrowane przez organizatorów – od czasu do czasu pojawiają się momenty, które całkowicie wymykają się spod scenariusza. Tak właśnie było podczas ostatniego wystąpienia prezydenta Andrzeja Dudy w ramach cyklu „Rozmowa z Polską”, transmitowanego na żywo przez jedną ze stacji telewizyjnych.

W pewnym momencie spotkania, gdy wydawało się, że prezydent spokojnie zmierza do końca swojej wypowiedzi, zgłosił się widz z sali, który zadał pytanie o kwestie rozliczeń politycznych oraz kontrowersyjnych decyzji podpisywanych przez głowę państwa. Choć pytanie padło w spokojnym tonie, jego treść była bezpośrednia i – jak się okazało – wyjątkowo drażliwa dla prezydenta.

Pytanie, które wywołało burzę

„Panie Prezydencie, jak Pan spojrzy ludziom w oczy, gdy za kilka lat okaże się, że podpisywał Pan ustawy łamiące konstytucję i wspierał ludzi, którzy niszczyli niezależność sądów i mediów? Czy czuje się Pan współodpowiedzialny za to, co działo się w Polsce w ostatnich latach?” – zapytał starszy mężczyzna, przedstawiający się jako emerytowany nauczyciel historii.

Sala zamilkła. Przez chwilę wydawało się, że prezydent przemilczy pytanie lub odpowie w dyplomatyczny sposób, przerzucając odpowiedzialność na inne organy państwa. Jednak reakcja Andrzeja Dudy była natychmiastowa, emocjonalna i – jak się później okazało – szeroko komentowana w mediach.

Ostra odpowiedź prezydenta

„Proszę pana, ja nie pozwolę na to, żeby ktoś mnie obrażał w biały dzień, zarzucając mi łamanie konstytucji. Ja tę konstytucję przysięgałem przestrzegać i robię to każdego dnia. To, że nie wszystkim podoba się kierunek reform, nie oznacza, że są one nielegalne. Są zgodne z wolą większości parlamentarnej i z potrzebami państwa!” – odpowiedział Duda podniesionym głosem.

W dalszej części wypowiedzi prezydent odniósł się do zarzutów o „niszczenie sądów”, podkreślając, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości były konieczne, by „skończyć z bezkarnością sędziowskiej kasty”, jak to określił. Dodał również, że jego podpisy pod ustawami nie wynikały z lojalności wobec partii rządzącej, ale z poczucia obowiązku wobec obywateli, którzy – jego zdaniem – wielokrotnie wyrażali niezadowolenie z działania sądów i prokuratur.

Reakcje sali i prowadzących

Na sali wybuchły oklaski, ale również pojawiły się pojedyncze głosy sprzeciwu. Część widzów doceniła szczerość i zdecydowany ton prezydenta, inni natomiast zaczęli głośno komentować jego słowa, zarzucając mu unikanie odpowiedzialności i brak refleksji nad skutkami reform.

Prowadzący spotkanie dziennikarz próbował złagodzić atmosferę, prosząc o kulturę debaty i przypominając, że spotkanie ma charakter obywatelski, a nie konfrontacyjny. Jednak temat był już odmieniany przez wszystkie przypadki i trafił na czołówki portali informacyjnych jeszcze tego samego wieczora.

Echo w mediach i komentarze polityczne

Reakcja prezydenta spotkała się z błyskawiczną reakcją polityków i komentatorów. Posłowie opozycji zarzucili Andrzejowi Dudzie arogancję i brak gotowości do dialogu. „Jeśli prezydent nie potrafi odpowiedzieć na proste, acz trudne pytanie emeryta, to jak ma reprezentować cały naród?” – pytał lider jednej z opozycyjnych partii.

Z kolei politycy obozu rządzącego bronili prezydenta, mówiąc o „naturalnej reakcji człowieka, który od lat jest niesprawiedliwie atakowany przez media i część elit politycznych”. Jeden z senatorów PiS-u stwierdził wręcz, że „Duda pokazał, że potrafi mówić wprost i nie kluczy jak inni”.

Publicyści podzielili się w ocenach. Jedni uznali odpowiedź prezydenta za zbyt emocjonalną, niegodną urzędu, inni zaś za przejaw autentyczności i odwagi w trudnym momencie. „Z jednej strony mamy polityka, który wreszcie mówi coś bez kalkulacji. Z drugiej – głowę państwa, która powinna panować nad emocjami nawet wtedy, gdy pytanie bywa bolesne” – napisał jeden z komentatorów „Rzeczpospolitej”.

Wizerunkowe konsekwencje?

Choć do końca kadencji Andrzeja Dudy pozostało jeszcze trochę czasu, każde publiczne wystąpienie prezydenta ma dziś nie tylko polityczne, ale również symboliczne znaczenie. Jako strażnik konstytucji, prezydent powinien – przynajmniej teoretycznie – łączyć różne strony sceny politycznej, dawać przykład umiaru i rozwagi.

Tymczasem taka reakcja, choć zrozumiała z punktu widzenia ludzkiego, może zaszkodzić jego wizerunkowi jako arbitra i głowy państwa. Wielu obywateli oczekuje od prezydenta nie tylko emocji, ale również gotowości do wysłuchania krytyki, zwłaszcza tej płynącej od zwykłych obywateli, a nie tylko ze strony politycznych przeciwników.

Symbolika chwili

Cała sytuacja zyskała również wymiar symboliczny. Oto prezydent Polski, wybrany głosami milionów obywateli, zmuszony był zmierzyć się – w bezpośredni sposób – z opinią jednego z nich. I choć nie ma jednej słusznej odpowiedzi na pytanie o to, jak powinien zareagować, to z pewnością reakcja ta mówi bardzo wiele o stanie naszej debaty publicznej.

Coraz rzadziej rozmawiamy ze sobą, a coraz częściej mówimy przeciwko sobie. Coraz mniej w tym wszystkim ciekawości drugiego człowieka, a coraz więcej potrzeby obrony własnych racji. Nawet jeśli nosimy na sobie najwyższy urząd w państwie.