
Premier Donald Tusk szykuje rewolucję po wyborach prezydenckich i to niezależnie od tego, jaki będzie ich ostateczny wynik — czy wygra Rafał Trzaskowski, czy Karol Nawrocki, czy może Sławomir Mentzen. Wiadomo, że te wybory sprawią, iż na polskiej scenie politycznej dojdzie do ruchów tektonicznych.
Pojawiają się pierwsze plotki, że trwają wstępne przymiarki do obsady stanowisk w ewentualnej kancelarii prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Może się to wydać przedwczesne, ponieważ wybory rozstrzygną się dopiero za dwa i pół miesiąca. Ale próbowałem weryfikować te doniesienia i rzeczywiście jedna z osób z otoczenia prezydenta Warszawy powiedziała mi, że trwają takie bardzo wstępne rozmowy na temat ewentualnego podziału zadań w nowej kancelarii.
Wielkich konkretów natomiast nie ma. W kontekście ewentualnego szefowania kancelarii prezydenta pojawia się nazwisko Wioletty Paprockiej, która kieruje teraz kampanią Rafała Trzaskowskiego, a wcześniej kierowała kampanią Koalicji Obywatelskiej w wyborach parlamentarnych w 2023 r.
Mówi się o niej też w kontekście ewentualnej prezydentury Warszawy, gdyby Rafał Trzaskowski został prezydentem Polski. Można też usłyszeć pogłoski, że do kancelarii prezydenta chętnie wybrałby się np. obecny szef kancelarii premiera Jan Grabiec, choć to akurat wydaje się mało prawdopodobne.
Donald Tusk chce “przeorać” swój gabinet
Jest jeszcze jeden powód, dla którego trwają takie przymiarki. Mianowicie, dla ekipy Trzaskowskiego czerwiec i lipiec to najgorętszy okres przygotowywania Campusu Polska Przyszłości, czyli imprezy w Olsztynie, której twarzą jest Rafał Trzaskowski.
Dlatego, gdyby trzeba było jednocześnie organizować kancelarię prezydenta i Campus, który jest coraz większą imprezą, to bez wcześniejszych przygotowań do obsady kancelarii, dla ekipy Trzaskowskiego ta kumulacja mogłaby stanowić problem.
POLECAMY: Karol Nawrocki i jego znajomy neonazista. Kłopoty z pamięcią kandydata PiS na prezydenta
Tymczasem coraz częściej mówi się o tym, że jeżeli Rafał Trzaskowski wygra wybory, to Donald Tusk będzie chciał “przeorać” swój gabinet i połączyć niektóre ministerstwa, zwłaszcza gospodarcze. Np. Ministerstwo Rozwoju i Ministerstwo Funduszy to są dziś dwa osobne resorty, co Donald Tusk ma uważać za dysfunkcjonalne. Stąd pomysł dotyczący uproszczenia struktury rządu i zmniejszenia liczby ministrów konstytucyjnych, których jest dziś ponad dwudziestu. To wszystko generuje rozrost strukturalny rządu i to według premiera powinno się skończyć.
Ale konkretów, jaki będzie ewentualny podział w nowej strukturze, jeszcze nie ma. Zwłaszcza że mamy rząd koalicyjny, a więc premier będzie musiał rozmawiać o tym z koalicjantami.
POLECAMY RÓWNIEŻ: Przepychanka w rządzie w sprawie miliardów. Ujawniamy kulisy
Jeśli natomiast Rafał Trzaskowski wybory przegra, to będziemy mieli do czynienia już z zupełnie inną rzeczywistością. Nie wiem, czy Donald Tusk zdecydowałby się wówczas na przyspieszone wybory, ale na pewno wtedy doszłoby do pewnego tąpnięcia w obozie władzy i w koalicji.
Donald Tusk szykuje rewolucję i ta rewolucja będzie dla niego prostsza, jeżeli Rafał Trzaskowski wygra wybory. A jeżeli przegra, to możemy mieć do czynienia z takimi fundamentalnymi wydarzeniami, które wytworzą zupełnie nową perspektywę przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi, w roku 2027.