
Chiny o Nawrockim pisały krótko. Eksperci wyjaśniają, co za tym stoi
W ostatnich dniach polskie media odnotowały zaskakująco lakoniczne komentarze chińskich portali informacyjnych na temat wyboru Marka Nawrockiego na nowe stanowisko w strukturach międzynarodowych. O ile w Europie temat ten wzbudził umiarkowane zainteresowanie, a polskie portale nie szczędziły ani pochwał, ani krytycznych głosów, o tyle w chińskich mediach pojawiły się jedynie krótkie, lakoniczne wzmianki, pozbawione szerszego kontekstu. Z czego wynika ta powściągliwość? Czy to przypadek, efekt ograniczeń medialnych, czy może świadoma decyzja wynikająca z głębszych kalkulacji politycznych? Eksperci próbują odpowiedzieć na te pytania.
Kim jest Marek Nawrocki?
Aby lepiej zrozumieć chińską rezerwę, warto najpierw przyjrzeć się samej postaci Marka Nawrockiego. To doświadczony urzędnik i dyplomata, od lat związany z instytucjami międzynarodowymi, znany z raczej technokratycznego podejścia do polityki. Jego awans na nowe stanowisko – czy to w ONZ, Unii Europejskiej, czy innej organizacji – został w Polsce przyjęty z umiarkowanym entuzjazmem. Choć nie jest politykiem pierwszego planu, posiada opinię sprawnego negocjatora i pragmatyka. Co istotne, jego nazwisko nigdy nie pojawiało się w kontekście polityki wobec Chin ani jako rzecznik konfrontacyjnej retoryki wobec Państwa Środka.
Zatem brak szczegółowego komentarza ze strony chińskich mediów trudno tłumaczyć niechęcią do jego osoby. Dlaczego więc temat został tam niemal przemilczany?
Cenzura czy strategia?
Według prof. Li Yua z Uniwersytetu Pekińskiego, specjalisty od komunikacji politycznej i mediów państwowych, milczenie chińskich mediów nie jest przypadkowe. – Chińskie media, szczególnie te oficjalne, rzadko komentują sprawy personalne, jeśli nie mają one bezpośredniego wpływu na interesy strategiczne Chin. W przypadku Nawrockiego mówimy o urzędniku, który choć pełni ważną funkcję, nie wpływa wprost na stosunki chińsko-europejskie – twierdzi ekspert.
Z kolei prof. Aleksandra Zięba z Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że chińska strategia informacyjna jest oparta na zasadzie „kontrolowanej selektywności”. – To, o czym się mówi, i to, o czym się milczy, jest zawsze elementem większej układanki. W przypadku Polski Chiny zachowują umiarkowaną rezerwę – nie są to relacje ani specjalnie bliskie, ani jawnie chłodne. Nawrocki nie jest dla Pekinu figurą istotną, więc brak rozwiniętego komentarza to raczej obojętność niż wyraz niechęci – tłumaczy politolożka.
Polska w chińskiej optyce
W szerszym kontekście warto zadać pytanie o to, jak Polska postrzegana jest w Pekinie. Wbrew pozorom, Chiny bacznie obserwują sytuację w Europie Środkowo-Wschodniej, choć nie zawsze reagują natychmiastowo. Polska jako największy kraj regionu ma znaczenie polityczne i gospodarcze, jednak z perspektywy Chin ustępuje Niemcom, Francji czy nawet Węgrom, z którymi Pekin rozwijał bardziej bezpośrednie relacje w ramach formatu 17+1.
Od czasu wyhamowania tej inicjatywy – i rosnących napięć na linii Chiny–UE – relacje z krajami takimi jak Polska stały się mniej spektakularne. Warszawa zaś od kilku lat przyjmuje coraz bardziej proatlantycki kurs, otwarcie wspierając amerykańską politykę wobec Chin, m.in. w kwestii bezpieczeństwa cyfrowego, TikToka czy Huawei. Wszystko to sprawia, że Pekin traktuje Warszawę z dystansem, unikając zarówno otwartej krytyki, jak i demonstracyjnego wsparcia.
Symboliczne przemilczenia
W dyplomacji równie wymowne jak słowa są gesty – i ich brak. W analizie medialnej fakt, że dane wydarzenie zostaje potraktowane lakonicznie lub pominięte całkowicie, często świadczy o wyrachowaniu. Chińskie portale zazwyczaj stosują bardzo dokładne wytyczne co do tego, jak przedstawiać konkretne postacie, zwłaszcza z Zachodu. Długość i ton materiału prasowego mogą być sygnałem intencji politycznych lub próbą zbalansowania przekazu.
Dr Yifan Wu z think tanku China Global Vision mówi wprost: – Jeśli chińskie media piszą krótko, znaczy to, że temat nie został uznany za „wrażliwy”. Gdyby istniało podejrzenie, że Nawrocki będzie reprezentował twardą linię wobec Chin, pojawiłyby się wyraźne komentarze, choćby w kontekście jego wcześniejszych wypowiedzi lub związanych z nim instytucji. Tego nie ma, więc cisza jest tu sygnałem neutralności.
Przekaz dla czytelników?
Warto również zastanowić się, do kogo skierowany jest chiński przekaz medialny. Państwowe media nie są przecież od tego, by informować społeczeństwo o każdej nominacji w strukturach międzynarodowych. Ich zadaniem jest kształtowanie opinii – najczęściej zgodnej z interesem państwowym. Brak rozbudowanego komentarza w przypadku Nawrockiego świadczy o tym, że w oczach chińskiego establishmentu jego osoba nie odgrywa roli w szerszym sporze ideologicznym, technologicznym czy gospodarczym.
To jednak nie oznacza, że Chiny nie śledzą takich zmian. Wręcz przeciwnie – analiza zachodnich struktur władzy i kariery urzędników to ważna część pracy chińskich placówek dyplomatycznych i wywiadowczych. Po prostu nie musi się to przekładać na narrację publiczną.
Przyszłość relacji
W najbliższych miesiącach okaże się, czy Marek Nawrocki odegra większą rolę w kształtowaniu relacji Zachodu z Chinami. Jeśli tak, ton chińskich komentarzy może się zmienić – zarówno w mediach oficjalnych, jak i tych działających pod przykrywką „niezależnych” analiz. Na razie jednak można mówić o sytuacji „ciszy kontrolowanej” – braku zachwytu, ale też braku niepokoju.
Tym samym, jak wskazują eksperci, lakoniczne wzmianki o Nawrockim nie wynikają z niechęci, lecz z kalkulacji – i są formą chłodnej, technokratycznej rezerwy, która charakteryzuje chińskie podejście do spraw, które nie dotykają bezpośrednio ich strategicznych interesów. A może też po prostu – dla Chin Marek Nawrocki to jeszcze nie postać pierwszego planu.