
⸻
Bill Gates chce zasłonić słońce pyłem! Naukowcy ostrzegają przed katastrofą
Brzmi jak fabuła filmu science fiction? A jednak to rzeczywisty projekt, który od kilku lat budzi skrajne emocje na całym świecie. Bill Gates, miliarder, filantrop i założyciel Microsoftu, finansuje badania, których celem jest ochłodzenie planety poprzez rozpylenie cząsteczek w atmosferze, które miałyby odbijać promienie słoneczne. Choć zwolennicy tej koncepcji twierdzą, że może ona pomóc zatrzymać globalne ocieplenie, coraz więcej naukowców ostrzega, że eksperymentowanie z klimatem na taką skalę może doprowadzić do nieprzewidywalnych katastrof.
Na czym polega ten kontrowersyjny pomysł?
Projekt, znany pod nazwą SCoPEx (Stratospheric Controlled Perturbation Experiment), prowadzony jest przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda. Zakłada on wprowadzenie do stratosfery cząstek węglanu wapnia (CaCO₃) lub siarki, które miałyby odbijać część promieni słonecznych z powrotem w przestrzeń kosmiczną. Efekt? Mniejsze nasłonecznienie powierzchni Ziemi, a co za tym idzie – obniżenie średniej temperatury globu.
Pomysł ten inspirowany jest naturalnymi zjawiskami, takimi jak erupcje wulkaniczne. Przykład? Wybuch wulkanu Pinatubo na Filipinach w 1991 roku, który wyrzucił do atmosfery miliony ton siarki, powodując chwilowe ochłodzenie globalnego klimatu o około 0,5°C. Naukowcy chcą wykorzystać ten mechanizm w sposób kontrolowany.
Bill Gates – zbawca klimatu czy szalony inżynier?
Bill Gates od lat angażuje się w walkę z globalnym ociepleniem. Jego fundacja inwestuje miliardy dolarów w rozwój zielonych technologii, energii odnawialnej i badań naukowych. Jednak to właśnie jego wsparcie dla projektu SCoPEx wywołało największe kontrowersje.
Dla wielu przeciwników to niepokojący sygnał – próba manipulowania globalnym klimatem przez jednego człowieka, choćby najbogatszego i najbardziej wpływowego, budzi zrozumiały niepokój. Krytycy pytają: kto dał mu prawo decydować o przyszłości planety? I czy nie powinniśmy raczej redukować emisji CO₂, niż kombinować z atmosferą?
Naukowcy biją na alarm
Choć sama idea geoinżynierii klimatycznej nie jest nowa, coraz więcej badaczy wyraża głębokie obawy co do potencjalnych skutków takich działań. Według raportu opublikowanego przez Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC), ingerencje w atmosferę mogą prowadzić do poważnych zakłóceń w cyklach pogodowych, zwłaszcza w regionach tropikalnych i subtropikalnych.
– Zasłanianie słońca to igranie z nieznanym. Możemy nie tylko nie rozwiązać problemu, ale jeszcze go pogłębić – mówi dr Marta Kaczmarek, klimatolożka z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W najlepszym razie uzyskamy tymczasowy efekt ochłodzenia, w najgorszym – narazimy cały świat na susze, burze i zaburzenia ekosystemów.
Inni zwracają uwagę na tzw. efekt uboczny uzależnienia: jeśli planeta przyzwyczai się do „klimatycznego parasola”, to każda próba jego wyłączenia mogłaby prowadzić do gwałtownego wzrostu temperatur – jeszcze bardziej dramatycznego niż obecnie.
Etyka i polityka klimatycznej ingerencji
Obawy naukowców to jedno, ale dochodzi jeszcze wymiar etyczny i geopolityczny. Kto miałby kontrolować system zasłaniający słońce? Czy jedna organizacja, jedno państwo, czy może globalny konsensus? Co, jeśli jedne kraje skorzystają na ochłodzeniu, a inne ucierpią z powodu braku deszczu lub zmian w cyrkulacji powietrza?
– To jak ustawianie termostatu dla całego świata – tylko że nie wiemy, jakie będą skutki dla poszczególnych pokoi – mówi prof. Alain Dubois z Uniwersytetu Paryskiego.
Kraje Globalnego Południa, które najbardziej cierpią z powodu zmian klimatycznych, często są pomijane w globalnych debatach technologicznych, mimo że mogą ponieść największe konsekwencje eksperymentów klimatycznych.
Społeczne reakcje: nieufność, teoria spiskowa czy zdrowy sceptycyzm?
Nie brakuje też głosów, które łączą projekt Gatesa z teoriami spiskowymi. W mediach społecznościowych można znaleźć twierdzenia, że jest to początek programu kontroli populacji, „eksperyment chemtrails 2.0”, czy próba „globalnej dominacji elit”.
Choć takie opinie często są pozbawione naukowego uzasadnienia, pokazują wzrastającą nieufność społeczeństw wobec gigantów technologicznych i miliarderów podejmujących decyzje o planetarnym zasięgu.
Pojawia się pytanie: czy ludzkość naprawdę chce i powinna wchodzić na ścieżkę „naprawiania planety” za pomocą technologii, której skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć?
Alternatywy? Owszem – ale trudniejsze
Zwolennicy geoinżynierii klimatycznej twierdzą, że projekt Gatesa nie ma zastępować redukcji emisji, ale być „opcją awaryjną” w sytuacji, gdy tempo globalnego ocieplenia wymknie się spod kontroli. Jednak wielu ekspertów wskazuje, że prawdziwą i jedyną drogą jest głęboka reforma gospodarki energetycznej, rezygnacja z paliw kopalnych, zmiana modelu konsumpcji i ochrona przyrody.
– Technologia nie zastąpi polityki klimatycznej. Może ją tylko wspierać – ale nie wolno nam traktować jej jak cudownej pigułki – ostrzega Greta Thunberg, aktywistka klimatyczna, krytykując projekt jako „nieodpowiedzialną fanaberię miliardera”.
Co dalej z planem zasłaniania słońca?
Na razie projekt SCoPEx znajduje się w fazie wstępnych badań. Próby testowe z wypuszczeniem pyłu miały rozpocząć się w Szwecji, ale po protestach społecznych i nacisku naukowców zostały odwołane. Nie wiadomo, czy i kiedy ruszą w innych lokalizacjach.
Bill Gates milczy na ten temat, ograniczając się do ogólnych wypowiedzi o „potrzebie odwagi w podejmowaniu działań dla ratowania klimatu”. Jego fundacja nadal finansuje prace naukowe, ale jak dotąd nie ogłoszono żadnych konkretnych planów wdrożenia projektu na dużą skalę.
Podsumowanie: genialna idea czy potencjalna katastrofa?
Pomysł zasłonięcia słońca pyłem może wydawać się futurystyczny i odrealniony, ale wpisuje się w coraz bardziej zdesperowane próby przeciwdziałania skutkom kryzysu klimatycznego. Świat stoi dziś przed wyborem: czy ufać technologicznym wizjom miliarderów, czy szukać rozwiązań opartych na współpracy, redukcji i odpowiedzialności?
Jedno jest pewne – gra toczy się o najwyższą stawkę: przyszłość planety i nas wszystkich.