Awantura w TV Republika. Poseł przejechał się po Nawrockim

By | May 31, 2025

Awantura w TV Republika. Poseł przejechał się po Nawrockim

W polskim życiu politycznym niewiele rzeczy budzi tyle emocji, co widowiskowe starcia na antenach telewizji informacyjnych. Kiedy debata zamienia się w pyskówkę, a polityk — zamiast z szacunkiem traktować rozmówcę — obiera kurs na frontalny atak, natychmiast pojawiają się komentarze, nagłówki i klipy krążące po mediach społecznościowych. Do jednej z takich sytuacji doszło ostatnio w TV Republika, gdzie poseł opozycji — zirytowany sposobem prowadzenia rozmowy przez Michała Nawrockiego — postanowił nie owijać w bawełnę. To, co miało być zwykłą rozmową o sytuacji politycznej, zamieniło się w pełnoprawną awanturę na żywo.

TV Republika od dawna już nie udaje stacji neutralnej. Od momentu przejęcia części wpływów po upadku dawnego Telewizji Polskiej, redakcja wyraźnie obrała kurs na jednoznaczne wspieranie środowisk prawicowych, przede wszystkim Prawa i Sprawiedliwości oraz ich ideologicznych sojuszników. Z jednej strony daje to stacji oddanych widzów, którzy cenią sobie jasność przekazu i bezkompromisową linię redakcyjną. Z drugiej jednak prowadzi to często do sytuacji, w których rozmowy z przedstawicielami opozycji przypominają raczej przesłuchania niż cywilizowane debaty.

Tak było i tym razem. Michał Nawrocki, znany z ostrego języka i bezpardonowego stylu prowadzenia programów, zaprosił do studia posła Koalicji Obywatelskiej, Bartosza Kamińskiego. Tematem rozmowy była sytuacja w Sejmie oraz kontrowersje wokół najnowszego projektu ustawy dotyczącej reformy wymiaru sprawiedliwości. Od pierwszych minut widać było, że napięcie rośnie. Nawrocki, przerywając odpowiedzi posła, wracał uparcie do zarzutów wobec opozycji z czasów rządów PO-PSL, ignorując aktualny kontekst debaty. Kamiński próbował zachować spokój, ale w pewnym momencie miarka się przebrała.

— Pan nie jest dziennikarzem, pan jest rzecznikiem jednej partii — wypalił Kamiński w pewnym momencie, patrząc prosto w kamerę. — Jeśli ktoś jeszcze łudzi się, że TV Republika to niezależne medium, to właśnie otrzymał dowód, że jest inaczej.

Nawrocki nie pozostał dłużny. Zarzucił posłowi hipokryzję i próbę unikania trudnych pytań. Jednak w dalszej części rozmowy Kamiński wszedł na poziom, którego prowadzący się nie spodziewał. Przypomniał widzom archiwalne wypowiedzi Nawrockiego sprzed kilku lat, w których ten — jeszcze jako dziennikarz regionalny — deklarował „niechęć do upartyjnienia mediów publicznych”. Następnie zestawił te deklaracje z jego obecną postawą i związkami z obozem Zjednoczonej Prawicy.

— Pan zdradził wszystkie zasady dziennikarstwa, jakie pan kiedyś wyznawał — mówił poseł. — To, co pan robi dzisiaj, to nie jest informowanie, to propaganda. Gdyby Goebbels miał dostęp do pańskiego programu, klaskałby z zachwytu.

Porównanie do ministra propagandy III Rzeszy wywołało konsternację w studiu. Nawrocki próbował przerwać wypowiedź, ale poseł nie dawał za wygraną. — Tacy ludzie jak pan są odpowiedzialni za to, że społeczeństwo jest dziś tak spolaryzowane. Bo jak ma być inaczej, skoro pan codziennie dzieli Polaków na „lepszych” i „gorszych”, „prawdziwych patriotów” i „zdrajców ojczyzny”?

Chociaż reżyser programu usiłował zakończyć rozmowę przed czasem, wywiad zdążył już zatoczyć szerokie kręgi. Klip z awanturą trafił do internetu, a komentarze pojawiły się błyskawicznie. Zwolennicy opozycji gratulowali posłowi odwagi, zaś sympatycy rządzącej prawicy zarzucali mu brak kultury i próbę ataku na wolne media. Sami dziennikarze również podzielili się w ocenie incydentu. Część uznała wystąpienie Kamińskiego za uzasadnione w kontekście jednostronności mediów prorządowych. Inni uważali, że padło o jedno porównanie za daleko.

Wydarzenie to doskonale pokazuje, jak bardzo napięta jest dziś atmosfera w polskiej debacie publicznej. Polaryzacja sięgnęła punktu, w którym nie ma już miejsca na niuanse. Każdy jest natychmiast szufladkowany jako „nasz” lub „ich”, a rozmowa szybko przeradza się w krzykliwą batalię ideologiczną.

Warto zastanowić się, co tak naprawdę wynika z takich sytuacji. Czy agresywna postawa prowadzącego służy jakiejkolwiek misji dziennikarskiej? Czy też jest jedynie elementem politycznego widowiska, mającego umocnić przekonanych i odepchnąć wszystkich innych? Z drugiej strony: czy polityk, który przychodzi do wrogiego mu medium, powinien trzymać się sztywnych zasad dyplomacji, nawet gdy zostaje zaatakowany w sposób ewidentnie nieuczciwy?

Politycy coraz częściej wykorzystują telewizję jako pole bitwy, a nie miejsce dialogu. TV Republika, obok stacji takich jak Telewizja Trwam czy Media Narodowe, stała się w ostatnich miesiącach jednym z głównych bastionów retoryki prawicowej. Widzowie wiedzą, czego się spodziewać: mocnych opinii, ostrych pytań i wyraźnej narracji. Nie chodzi tu o szukanie prawdy, ale o budowanie tożsamości i mobilizację elektoratu. W tym sensie awantura z posłem Kamińskim idealnie wpasowuje się w nowy model medialnej rzeczywistości: wszystko jest przekazem, wszystko jest bronią, wszystko jest „contentem”.

Tymczasem rzeczywistość poza ekranem nie przestaje istnieć. Reforma wymiaru sprawiedliwości, o której miała być mowa w programie, wciąż czeka na uczciwą, merytoryczną debatę. Zamiast niej otrzymaliśmy kolejną porcję emocji, krzyków i medialnych zajawek.

Czy można jeszcze wrócić do formatu, w którym rozmowa — nawet między przeciwnikami politycznymi — opiera się na wzajemnym szacunku i faktach? Czy media są w stanie zrezygnować z roli narzędzi w walce o władzę? A może już na zawsze pozostaniemy w epoce medialnej wojny, w której każdy wywiad to pole minowe, a każdy prowadzący — generał na froncie?

Na razie jedno jest pewne: incydent w TV Republika nie był ostatnim tego typu wydarzeniem. W miarę jak zbliżają się kolejne wybory, temperatura w mediach będzie rosła. A razem z nią — liczba awantur, z których każda będzie kolejnym odcinkiem tego niekończącego się serialu o nazwie „polska polityka”.