Anomalie przy wyborach. Komisja przyznała się do błędu. Jest postępowanie

By | June 6, 2025

Wybory pod znakiem zapytania? Komisja przyznała się do błędu. Anomalie i dochodzenie po głosowaniu

Choć kampania wyborcza oficjalnie dobiegła końca, a Polacy oddali już swoje głosy, temat wyborów nie znika z czołówek gazet i portali informacyjnych. Wszystko za sprawą niepokojących doniesień o nieprawidłowościach, jakie miały miejsce w trakcie i po dniu głosowania. Państwowa Komisja Wyborcza potwierdziła, że w jednej z kluczowych komisji doszło do błędu, który mógł mieć wpływ na częściowe wyniki. Rozpoczęto postępowanie wyjaśniające. Dla wielu obywateli to jasny sygnał: system wyborczy w Polsce wymaga nie tylko większej przejrzystości, ale i pilnej reformy.

Nieprawidłowości w centrum wyborczego systemu

Zaczęło się od zaskakująco dużych rozbieżności między protokołami z komisji obwodowych a oficjalnymi danymi opublikowanymi przez PKW. Obserwatorzy, a także członkowie lokalnych komitetów wyborczych, zwrócili uwagę, że liczby nie zgadzają się z tymi, które były obecne w protokołach podpisywanych przez członków komisji tuż po zakończeniu głosowania.

W szczególności w kilku obwodach na Mazowszu, Podkarpaciu i w Małopolsce doszło do sytuacji, w której liczba głosów oddanych na jednego z kandydatów nagle „skurczyła się” w oficjalnym zestawieniu, zaś inny kandydat – wcześniej mający wyraźnie niższe poparcie – zyskał kilkaset głosów więcej. Początkowo uznano to za błędy w transmisji danych lub awarię systemu. Szybko jednak okazało się, że sytuacja jest poważniejsza.

Komisja przyznaje się do błędu

W bezprecedensowym oświadczeniu Państwowa Komisja Wyborcza przyznała, że w jednej z komisji powiatowych doszło do „niewłaściwego zliczenia wyników głosowania”, co zostało potwierdzone po ponownym przeliczeniu kart wyborczych. Według komunikatu, chodziło o „nieumyślną pomyłkę członka komisji odpowiedzialnego za wprowadzanie danych do systemu”. Błąd ten miał rzekomo zostać szybko zauważony i skorygowany, jednak nie zmienia to faktu, że wyniki w pierwotnej wersji były błędne przez kilka godzin.

W opinii wielu komentatorów politycznych oraz organizacji społecznych zajmujących się monitoringiem wyborów, takie przypadki podważają zaufanie do procesu wyborczego. – Jeden błąd to za dużo, jeżeli mówimy o fundamentalnym mechanizmie demokracji – skomentowała prof. Joanna Szafran, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Warszawskiego. – Głos obywatela musi być traktowany z najwyższą powagą. To nie tylko kwestia liczb, ale i wiarygodności całego państwa.

Wszczęto postępowanie wyjaśniające

Po ujawnieniu nieprawidłowości Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa z art. 248 Kodeksu karnego, który dotyczy fałszowania wyników wyborów. Na obecnym etapie śledztwa nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów, jednak – jak zapewniają śledczy – analizowane są materiały z monitoringu, logi systemu informatycznego oraz zeznania członków komisji wyborczych.

– Sprawdzamy każdy przypadek niezgodności między protokołami a danymi w systemie centralnym – powiedziała rzeczniczka prokuratury. – Naszym celem jest ustalenie, czy doszło do zaniedbania, czy też działania umyślnego.

Dochodzenie prowadzone jest również przez Najwyższą Izbę Kontroli, która zapowiedziała przeprowadzenie pilnej kontroli systemu informatycznego obsługującego wybory. Prezes NIK Marian Banaś w swoim komunikacie podkreślił, że „państwo musi zapewniać maksymalny poziom przejrzystości i niezawodności w tak kluczowych momentach jak wybory”.

Głos społeczeństwa obywatelskiego

Na aferę wyborczą zareagowały również organizacje społeczne, takie jak Fundacja Batorego, Akcja Demokracja czy Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Wspólnie wezwały one do przeprowadzenia niezależnego audytu całego procesu wyborczego, w tym weryfikacji działania systemu informatycznego, szkolenia członków komisji oraz procedur bezpieczeństwa.

W ich opinii, system oparty na „papierowych kartkach w pudełkach” oraz ręcznym zliczaniu głosów jest zbyt podatny na błędy i manipulacje, zwłaszcza przy obecnym poziomie napięć politycznych.

– Naszym celem nie jest podważanie wyniku wyborów, lecz wzmocnienie zaufania społecznego do procedur – tłumaczyła Maria Świątkiewicz z Akcji Demokracja. – Każdy błąd to potencjalna rana na ciele demokracji. Im więcej takich ran, tym słabszy jest cały organizm.

Reakcje polityków – podział jak zawsze głęboki

Jak można było przewidzieć, sprawa została natychmiast podchwycona przez polityków różnych ugrupowań. Premier Donald Tusk wezwał PKW do „pełnej transparentności i współpracy z organami ścigania”, jednocześnie apelując o spokój społeczny. – Demokracja działa, gdy działa mechanizm kontroli i korekty. Nie wolno nam jednak lekceważyć żadnych sygnałów o nadużyciach – powiedział podczas konferencji prasowej.

Z kolei opozycja zarzuca rządowi „hipokryzję” i sugeruje, że cały system wyborczy wymaga przebudowy. – To nie pierwszy raz, gdy dochodzi do nieprawidłowości. Pamiętacie wybory kopertowe? – pytał ironicznie były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Konfederacja, tradycyjnie nieufna wobec instytucji państwowych, wystosowała wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu w sprawie reformy PKW i wprowadzenia obowiązkowego monitoringu wideo we wszystkich lokalach wyborczych.

Quo vadis, demokracjo?

Nie da się ukryć, że każdy przypadek nieprawidłowości wyborczej – nawet pojedynczy – działa jak kwas na fundamenty zaufania obywatelskiego. W państwie demokratycznym nie wystarczy zapewnić procedury – trzeba również sprawić, by były one nie tylko skuteczne, ale i przejrzyste dla obywateli. A kiedy już dochodzi do błędu, odpowiedź państwa musi być szybka, jednoznaczna i przekonująca.

Dziś trudno jeszcze powiedzieć, czy opisana anomalia była jedynie techniczną pomyłką, czy raczej sygnałem głębszego problemu systemowego. Jedno jest pewne: obywatele zasługują na pełną prawdę. A demokracja – na pełną ochronę.

Leave a Reply