Afera na spotkaniu Nawrockiego i Tuska. Trudno uwierzyć, co zrobił prezydent

By | August 14, 2025

Afera na spotkaniu Nawrockiego i Tuska. Trudno uwierzyć, co zrobił prezydent

Warszawa od rana żyje wydarzeniami, które rozegrały się wczoraj wieczorem w Pałacu Prezydenckim. Spotkanie Karola Nawrockiego, nowo wybranego prezydenta RP, z premierem Donaldem Tuskiem miało być – przynajmniej według oficjalnych komunikatów – kurtuazyjną rozmową na temat przyszłej współpracy między głową państwa a rządem. Tymczasem relacje świadków i przecieki z otoczenia obu polityków ujawniają zupełnie inny przebieg spotkania. To, co miało być grzecznościowym dialogiem, przerodziło się w ostrą wymianę zdań, zakończoną gestem prezydenta, który wywołał prawdziwą burzę medialną.

Spotkanie w atmosferze napięcia

Według nieoficjalnych informacji, już od samego początku atmosfera w Pałacu była napięta. Premier Tusk przyjechał punktualnie, w towarzystwie kilku współpracowników, natomiast prezydent kazał mu czekać… ponad 20 minut. – To nie była przypadkowa zwłoka, tylko sygnał – twierdzi jeden z pracowników Kancelarii Prezydenta, prosząc o anonimowość. – Widać było, że prezydent chce zaznaczyć, kto tutaj rozdaje karty.

Gdy obaj politycy wreszcie zasiedli naprzeciw siebie w Sali Kolumnowej, szybko okazało się, że nie będą to spokojne rozmowy. Zamiast koncentrować się na ustalaniu zasad współpracy, obaj zaczęli wytykać sobie błędy z ostatnich tygodni kampanii.

Spór o KPO i politykę zagraniczną

Jak wynika z relacji uczestników, głównym punktem zapalnym była kwestia środków z Krajowego Planu Odbudowy. Premier Tusk miał zasugerować, że prezydent powinien „stanąć po stronie rządu” w negocjacjach z Komisją Europejską, co – według szefa rządu – przyspieszyłoby wypłatę funduszy. Nawrocki z kolei miał odpowiedzieć ostrym tonem, że „nie będzie podpisywał się pod rozwiązaniami, które godzą w polską suwerenność”.

Kolejna odsłona sporu dotyczyła polityki zagranicznej, zwłaszcza stosunków z Ukrainą i USA. Premier próbował przekonać prezydenta do wspólnej wizyty w Kijowie, jednak Nawrocki miał stanowczo odmówić, mówiąc: „Nie będę statystą w pana pokazowych podróżach”.

Kulminacyjny moment – gest prezydenta

Najbardziej komentowany fragment spotkania nastąpił pod koniec rozmowy. Gdy Tusk po raz kolejny naciskał na prezydenta, by ten podpisał projekt ustawy budżetowej bez odsyłania jej do Trybunału Konstytucyjnego, Nawrocki wstał od stołu, podszedł do stojącej obok flagi Unii Europejskiej i… przesunął ją tak, by znalazła się poza kadrem kamer przygotowanych przez Kancelarię Premiera.

Ten gest – jak mówią świadkowie – został odebrany jako symboliczny „polityczny policzek” wymierzony nie tylko w Tuska, ale i w ideę silnej obecności Polski w strukturach unijnych. – To było upokorzenie – mówi jeden z członków rządu. – Premier był wyraźnie zaskoczony i po chwili wstał, kończąc spotkanie.

Burza w mediach społecznościowych

Informacja o tym incydencie błyskawicznie obiegła internet. Hasztag #FlagaGate stał się w ciągu godziny jednym z najpopularniejszych w polskim Twitterze. Komentatorzy są podzieleni – zwolennicy prezydenta twierdzą, że to odważny sygnał w obronie polskiej suwerenności, przeciwnicy – że to skrajna dyplomatyczna nieodpowiedzialność.

Publicyści zwracają uwagę, że gest Nawrockiego wpisuje się w szerszą strategię budowania wizerunku „niezależnego prezydenta”, który nie podporządkowuje się rządowi. – To pokaz siły, ale też ryzykowny ruch – komentuje dr Anna Wysocka, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Może umocnić go w oczach części elektoratu, ale jednocześnie pogłębi konflikt z premierem.

Reakcje polityków

Jeszcze tego samego wieczoru rzecznik rządu wydał krótkie oświadczenie, w którym podkreślił, że premier „wyraził ubolewanie z powodu gestów i słów, które nie sprzyjają budowaniu zgody narodowej”. Z kolei Kancelaria Prezydenta wydała komunikat, w którym stwierdzono, że „prezydent podkreśla wagę symboli narodowych i sprzeciwia się ich instrumentalnemu wykorzystywaniu”.

Opozycja nie kryła oburzenia. – To kompromitacja na arenie międzynarodowej – grzmiał w Sejmie poseł Lewicy. – W świecie, gdzie symbolika ma ogromne znaczenie, takie gesty mogą zostać źle odebrane przez partnerów zagranicznych.

Tymczasem politycy związani z prezydentem bronili go, twierdząc, że „wreszcie ktoś ma odwagę pokazać, że Polska nie jest jedynie peryferyjnym biurem w Brukseli”.

Możliwe konsekwencje

Eksperci ostrzegają, że konflikt między prezydentem a premierem może mieć poważne skutki dla funkcjonowania państwa. Jeżeli obaj przywódcy nie znajdą wspólnego języka, czeka nas okres politycznego paraliżu – szczególnie w kwestiach wymagających współpracy obu ośrodków władzy, jak polityka zagraniczna czy nominacje sędziowskie.

– To dopiero początek – ocenia prof. Marek Domański, konstytucjonalista. – Gesty symboliczne mają to do siebie, że trudno się z nich wycofać bez utraty twarzy. A jeśli obaj panowie zdecydują się na eskalację, możemy mieć powtórkę z czasów ostrych sporów prezydenta Lecha Kaczyńskiego z premierem Donaldem Tuskiem sprzed lat.

Cisza po burzy?

Na razie obie strony starają się publicznie tonować emocje. Premier Tusk w dzisiejszym wywiadzie dla jednej z rozgłośni radiowych powiedział tylko: „Nie będę komentował gestów. Ja wolę działać”. Z kolei prezydent w krótkim wpisie na Facebooku stwierdził: „Polska musi pozostać sobą – i to jest moje zobowiązanie”.

Mimo tych ostrożnych wypowiedzi, w kuluarach słychać, że kolejne starcia są nieuniknione. Najbliższą okazją może być zaplanowane na przyszły tydzień posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, na które obaj politycy mają się stawić osobiście.

Czy wówczas uda się im choć na chwilę odłożyć na bok polityczne ambicje i osobiste urazy? A może zobaczymy kolejne widowisko, które zamiast budować zaufanie obywateli, pogłębi podziały? Jedno jest pewne – w polskiej polityce dawno nie było takiego napięcia, a wczorajszy gest prezydenta Nawrockiego zapisze się w historii jako symbol jednego z najbardziej kontrowersyjnych początków kadencji głowy państwa.

Leave a Reply