Afera mieszkaniowa pogrzebie szanse Karola Nawrockiego? “I tak będzie na żyletki”

By | May 11, 2025

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, od wielu miesięcy był wymieniany jako jeden z kandydatów Zjednoczonej Prawicy na prezydenta RP w wyborach w 2025 roku. W oczach wielu polityków PiS-u uchodził za “człowieka bez skazy”, wykształconego historyka z twardymi poglądami, doskonałą prezencją i medialnym obyciem. Jednak ostatnie doniesienia o aferze mieszkaniowej, w którą jest rzekomo zamieszany, mogą całkowicie przekreślić jego szanse na najwyższy urząd w państwie. Co więcej, opinia publiczna zaczyna coraz częściej zadawać pytanie: czy Nawrocki nie był tylko starannie wykreowanym produktem politycznego marketingu?

Karol Nawrocki – wschodząca gwiazda prawicy

Urodzony w 1983 roku historyk z Gdańska był przez wiele lat postrzegany jako jeden z najbardziej obiecujących polityków obozu Zjednoczonej Prawicy. Jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, a później prezes Instytutu Pamięci Narodowej, zyskał reputację człowieka konsekwentnie promującego narodową narrację historyczną. W kręgach partyjnych był chwalony za lojalność, sprawność medialną i zdolność do budowania autorytetu bez wikłania się w partyjne intrygi.

W 2023 roku, gdy prezydent Andrzej Duda zaczął stopniowo tracić wpływy w obozie władzy, wielu działaczy PiS-u zaczęło szukać nowego kandydata na prezydenta, który mógłby kontynuować konserwatywną linię, a jednocześnie wnieść do kampanii powiew świeżości. Karol Nawrocki wydawał się idealnym kandydatem. W kuluarach mówiło się, że sam Jarosław Kaczyński zarekomendował go jako “poważnego gracza”.

Afera mieszkaniowa – punkt zwrotny?

Wszystko zmieniło się na początku maja 2025 roku, gdy dziennikarze śledczy z portalu “Wolne Źródło” ujawnili, że Nawrocki miał wejść w posiadanie mieszkania służbowego w Warszawie w okolicznościach, które budzą poważne wątpliwości natury etycznej i prawnej. Z dokumentów ujawnionych przez portal wynikało, że prezes IPN miał korzystać z lokalu należącego do zasobu Skarbu Państwa mimo posiadania własnej nieruchomości w Trójmieście oraz rzekomego wynajmowania innego mieszkania w Warszawie.

Według dziennikarzy, cała sprawa mogła polegać na kreatywnym obchodzeniu przepisów dotyczących uprawnień do mieszkań służbowych, w celu uzyskania nienależnych korzyści majątkowych. Co więcej, pojawiły się oskarżenia, że Nawrocki miał wykorzystywać wpływy, aby uzyskać preferencyjne warunki najmu, co w przypadku urzędnika państwowego wysokiego szczebla stanowi poważne naruszenie standardów etycznych.

“I tak będzie na żyletki” – napięcie w PiS rośnie

Reakcje w PiS-ie były natychmiastowe, choć niejednolite. Jeden z anonimowych posłów, z którym rozmawiała “Gazeta Polska”, miał powiedzieć: „Wiedzieliśmy, że kampania będzie brutalna, ale jeśli potwierdzi się, że Karol bawił się w cwaniactwo mieszkaniowe, to nie tylko wizerunkowo przegra, ale też pogrzebie nasze szanse na prezydenta”.

Inny działacz, bliższy tzw. frakcji radykalnej, skomentował sprawę jeszcze dosadniej: „I tak będzie na żyletki. Nawrocki to żołnierz bez partii. Dobrze wygląda, mówi ładnie, ale jak przychodzi co do czego, to nie ma za nim struktur. A teraz jeszcze ten syf z mieszkaniami… To go pożre”.

Ta brutalna metafora – “na żyletki” – szybko podchwycona została przez media społecznościowe. Hashtag #NaŻyletki stał się viralowy na Twitterze (X), symbolizując zarówno ostrość konfliktów wewnątrz PiS, jak i brutalność kampanii wyborczej, jaka się rozpoczyna.

Kontekst polityczny i medialny

Nie sposób analizować tej afery w oderwaniu od szerszego kontekstu. PiS, osłabiony po porażce w wyborach parlamentarnych 2023 roku, zmaga się z wewnętrznymi tarciami. Brakuje jednoznacznego lidera, a Jarosław Kaczyński coraz rzadziej pojawia się publicznie i, według doniesień, traci kontrolę nad częścią struktur. W tej sytuacji wybór kandydata na prezydenta staje się walką frakcji.

Z jednej strony są „starzy wyjadacze” – politycy tacy jak Joachim Brudziński czy Beata Szydło, którzy mają zaplecze i doświadczenie. Z drugiej – nowa generacja, do której należał właśnie Nawrocki. Jego ewentualna kompromitacja staje się wygodnym argumentem dla tych, którzy chcieliby jego eliminacji z gry.

Media mainstreamowe, szczególnie te niezwiązane z prawicą, szybko podchwyciły temat. “Gazeta Wyborcza”, “Onet” i TVN24 szeroko relacjonują rozwój afery, podkreślając, że “kolejny człowiek władzy nie potrafi oprzeć się pokusie łatwego zysku”. Z kolei media prorządowe, jak Telewizja Polska, początkowo próbowały przemilczeć temat, ale z czasem – być może z powodu poleceń z Nowogrodzkiej – zaczęły subtelnie dystansować się od Nawrockiego.

Reakcja opinii publicznej

Według sondażu IBRiS dla “Rzeczpospolitej”, przeprowadzonego tuż po ujawnieniu afery, 62% respondentów uznało, że sprawa „kompromituje kandydata na urząd prezydenta RP”. Tylko 15% uważa, że sprawa jest „rozdmuchiwana przez wrogie media”. Aż 70% badanych uznało, że osoby pełniące funkcje publiczne powinny natychmiast rezygnować z przywilejów, jeśli posiadają własne nieruchomości.

To uderzenie w fundament wizerunku Nawrockiego – człowieka prawdy, etyki, tradycji i służby publicznej. Afera uderzyła w jego najmocniejszy punkt: moralny autorytet.

Strategia obrony – czy to wystarczy?

Sam Nawrocki na razie nie skomentował sprawy szczegółowo. W krótkim oświadczeniu opublikowanym na stronie IPN stwierdził jedynie, że “wszystkie procedury zostały dochowane”, a informacje medialne są “manipulacją mającą na celu jego dyskredytację polityczną”. Jednak brak konkretów oraz nieobecność w mediach sprawiają, że rośnie poczucie, iż prezes IPN próbuje przeczekać kryzys.

To podejście może się jednak okazać nieskuteczne. W epoce szybkiego obiegu informacji i mediów społecznościowych milczenie często jest traktowane jako przyznanie się do winy.

Co więcej, na horyzoncie pojawiają się kolejni potencjalni kandydaci na prezydenta z ramienia opozycji – Rafał Trzaskowski, Szymon Hołownia czy nawet Donald Tusk. Każdy z nich dysponuje silną pozycją medialną, strukturami i gotowym przekazem politycznym. Nawrocki, jeśli chce być konkurencyjny, nie może pozwolić sobie na utratę zaufania na samym początku kampanii.

Scenariusze na przyszłość

Co może się wydarzyć dalej?

Scenariusz 1: Oczyszczenie z zarzutów i kontynuacja kampanii. Jeśli uda się wykazać, że Nawrocki działał zgodnie z przepisami i nie uzyskał nienależnych korzyści, a sprawa zostanie wyciszona, możliwe jest, że wróci do gry. Potrzebne będzie jednak potężne wsparcie medialne i nowa narracja kampanii – np. “atakowany, bo zagraża układom”.

Scenariusz 2: Wycofanie się z kampanii. Jeśli naciski wewnątrz PiS się nasilą, Nawrocki może zostać zmuszony do zrezygnowania z ubiegania się o prezydenturę. Wówczas kandydatem może zostać ktoś z zaplecza partyjnego, np. Elżbieta Witek, Przemysław Czarnek lub Mariusz Kamiński (o ile wcześniej nie zostanie prawomocnie skazany).

Scenariusz 3: Pogłębienie kryzysu i trwałe usunięcie z polityki. Jeśli pojawią się nowe dowody nadużyć lub inne afery związane z Nawrockim, jego kariera polityczna może się zakończyć. Dla PiS-u byłby to cios wizerunkowy, ale też możliwość “odcięcia zgniłego jabłka”.

Podsumowanie

Afera mieszkaniowa z udziałem Karola Nawrockiego może okazać się punktem zwrotnym nie tylko dla jego osobistych ambicji, ale także dla całej strategii wyborczej Zjednoczonej Prawicy. Pokazuje bowiem, że nawet starannie wykreowani kandydaci mogą upaść, gdy zabraknie transparentności i odpowiedzialności. Dla wyborców – zwłaszcza tych niezdecydowanych – będzie to kolejny dowód na to, że polityka wymaga nie tylko ładnych słów i patriotycznych haseł, ale przede wszystkim uczciwości.

Czy Karol Nawrocki przetrwa tę burzę? Na razie wszystko wskazuje na to, że jego kampania – jeśli się w ogóle rozpocznie – od samego początku będzie “na żyletki.

Leave a Reply