Adrian Zandberg zwrócił się do premiera. “Żyje pan w jakiś innym świecie”

By | June 11, 2025

Adrian Zandberg zwrócił się do premiera. “Żyje pan w jakimś innym świecie” – co naprawdę oznacza to zdanie?

W polskim życiu politycznym nie brakuje emocjonalnych wystąpień, ostrych słów i dramatycznych deklaracji. Jednak czasem jedno zdanie potrafi stać się nie tylko medialnym viralem, lecz także symptomem głębszego problemu – rozdźwięku między klasą polityczną a codziennymi doświadczeniami obywateli. Takim właśnie zdaniem było wypowiedziane przez Adriana Zandberga: „Żyje pan w jakimś innym świecie”. Te słowa, skierowane do premiera podczas sejmowej debaty, wybrzmiały mocno nie tylko z powodu tonu, ale i kontekstu, w jakim padły.

Adrian Zandberg, jeden z liderów partii Razem, od lat znany jest ze swojego konsekwentnego, lewicowego przekazu. Reprezentuje nurt polityki społecznej, który kładzie nacisk na równość, sprawiedliwość społeczną, prawa pracownicze i ochronę publicznych usług – od edukacji po ochronę zdrowia. W przeciwieństwie do wielu polityków głównego nurtu, Zandberg nie unika tematów uznawanych za „trudne” lub „nieopłacalne politycznie”. Wręcz przeciwnie – uczynił z nich swoją tożsamość polityczną.

Wystąpienie, podczas którego padły słynne słowa o premierze żyjącym „w innym świecie”, dotyczyło sytuacji ekonomicznej i społecznej w Polsce. Zandberg odnosił się do realiów życia przeciętnych obywateli: osób pracujących na umowach śmieciowych, zmagających się z inflacją, rosnącymi cenami mieszkań, leków i energii. Jego słowa były reakcją na wypowiedzi premiera, który – zdaniem posła Razem – przedstawiał zbyt optymistyczną i oderwaną od rzeczywistości wizję Polski.

Zandberg mówił o ludziach, którzy każdego dnia muszą wybierać między wykupieniem wszystkich leków a opłaceniem rachunków. O rodzinach, które z trudem wiążą koniec z końcem mimo pełnoetatowej pracy. O młodych ludziach, dla których zakup mieszkania jest absolutnie poza zasięgiem, a wynajem – pułapką długoterminowej niestabilności. „Żyje pan w jakimś innym świecie” – mówił poseł, zarzucając premierowi oderwanie od rzeczywistości, zbytnią wiarę w statystyki i PR-owe narracje, które mają niewiele wspólnego z codziennością zwykłych ludzi.

To zdanie zyskało ogromną popularność w mediach społecznościowych. Powtarzano je w memach, relacjonowano w mediach, analizowano w programach publicystycznych. Dlaczego akurat te słowa tak mocno poruszyły opinię publiczną? Być może dlatego, że trafnie oddały frustrację wielu obywateli, którzy czują się ignorowani przez rządzących. Zandberg wyraził coś, co dla sporej części społeczeństwa jest bolesną prawdą: władza często nie rozumie, jak wygląda życie przeciętnego Polaka.

Nie chodzi tylko o Adriana Zandberga. W jego słowach odbija się głębszy problem polskiej polityki – oderwanie elit politycznych od realnych problemów społecznych. Niezależnie od tego, czy mówimy o prawicy, centrum czy lewicy, zbyt często debaty sejmowe toczą się w bańce wzajemnych oskarżeń i PR-owych zagrywek. Rzadko kiedy politycy potrafią naprawdę wsłuchać się w głos społeczeństwa i wyjść poza schemat kampanii wyborczej. Zandberg – choć sam również jest politykiem – stara się wprowadzać do debaty publicznej głos tych, którzy zazwyczaj nie mają reprezentacji: pracowników najemnych, osób z niepełnosprawnościami, samotnych matek, seniorów żyjących poniżej minimum socjalnego.

Wypowiedź Zandberga była również wyrazem niezgody na przedstawianie wyidealizowanej wizji Polski, w której – zgodnie z narracją rządu – wszystko idzie ku lepszemu. Owszem, PKB rośnie, bezrobocie spada, a inwestycje płyną. Ale te liczby nie oddają tego, co dzieje się na poziomie jednostkowym. Rośnie liczba osób zmagających się z ubóstwem energetycznym, wzrastają kolejki do lekarzy specjalistów, a edukacja publiczna jest chronicznie niedofinansowana. W tym sensie Zandberg nie tylko krytykował premiera – on apelował o zmianę całej logiki politycznego myślenia.

Nie bez znaczenia jest też to, w jaki sposób Zandberg formułuje swoje wypowiedzi. Jest politykiem, który potrafi mówić językiem prostym, ale nie prostackim. Unika populizmu, choć nie unika emocji. Potrafi łączyć konkretne liczby z realnymi historiami ludzi, przez co jego przekaz jest zarówno racjonalny, jak i poruszający. Dzięki temu zdobywa szacunek nawet wśród tych, którzy niekoniecznie zgadzają się z jego światopoglądem.

Słowa „Żyje pan w jakimś innym świecie” są dziś symbolem pewnego rozdźwięku, który rośnie od lat. Z jednej strony mamy rządzących, którzy opowiadają o sukcesach i wskaźnikach. Z drugiej – społeczeństwo, które coraz częściej czuje, że te sukcesy ich nie dotyczą. Kryzys mieszkaniowy, problemy służby zdrowia, edukacja na skraju zapaści, dramaty ludzi pracujących po 12 godzin dziennie za pensję minimalną – to wszystko nie da się przykryć narracją o „Polsce sukcesu”.

Zandberg swoją wypowiedzią przypomniał też, jak ważna jest rola opozycji. Opozycja nie powinna ograniczać się do „bycia przeciw”, ale powinna oferować alternatywę – nie tylko programową, ale i moralną. Przypominać, że polityka to nie tylko twarde dane i międzynarodowe inwestycje, ale też empatia, solidarność i odpowiedzialność za najsłabszych.

Wreszcie – to zdanie jest wezwaniem do refleksji dla całej klasy politycznej. Czy naprawdę słuchacie ludzi? Czy naprawdę wiecie, jak wygląda życie przeciętnego obywatela? Czy jesteście w stanie wyjść poza swoje biura, salony, partyjne konwencje i zobaczyć realny świat? Bo jeśli nie – to naprawdę żyjecie w innym świecie. A polityka, która nie ma kontaktu z rzeczywistością, staje się jedynie teatrem. A obywatele – zmęczoną publicznością, która coraz rzadziej bije brawo.