Prokurator Ewa Wrzosek rzekomo potajemnie przekazuje do Sądu Najwyższego rzekomo trzy jasne nagrania, na których rzekomo widać Sylwestra Marciniaka manipulującego przy urnach prezydenckich o północy!

By | November 6, 2025

W Warszawie zapadła cisza, jakiej dawno nie słyszano w korytarzach wymiaru sprawiedliwości. Wśród sędziów, polityków i dziennikarzy krąży jedno zdanie, powtarzane półgłosem, jak zakazane hasło: „Prokurator Ewa Wrzosek przekazała trzy nagrania do Sądu Najwyższego”. Nagrania, które – jak twierdzą źródła – mogą zmienić historię polskiej sceny politycznej.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Wrzosek miała potajemnie dostarczyć materiały przedstawiające Sylwestra Marciniaka, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, podczas rzekomych manipulacji przy urnach prezydenckich tuż po północy w dniu wyborów. Te trzy nagrania, określane już w mediach jako „taśmy północy”, mają być jasne, czytelne i zawierać obrazy, które – jeśli się potwierdzą – mogą wstrząsnąć całym systemem władzy.

TAJEMNICZA NOC W SIEDZIBIE KOMISJI

Według osób znających kulisy sprawy, wszystko zaczęło się od cichego alarmu, który miał nadejść z wewnątrz samej komisji. Kilku pracowników, którzy pozostali po godzinach, zauważyło rzekomy ruch w pomieszczeniu przechowywania urn wyborczych. Ktoś miał pojawić się tam z kluczami, ktoś, kto – jak później mówiono – nie powinien mieć do tego dostępu o tej porze.

Nagrania, które miały trafić do Wrzosek, rzekomo pochodzą z wewnętrznego monitoringu, nigdy nieudostępnionego opinii publicznej. Pierwsze z nich pokazuje, jak wysoki mężczyzna w garniturze otwiera sejf z plombami. Drugie – jak ten sam człowiek przestawia urny z jednego pomieszczenia do drugiego, przy świetle latarki. Trzecie – najbardziej szokujące – ma pokazywać moment, w którym mężczyzna pochyla się nad urną i wyciąga koperty, a potem coś do niej wkłada.

Według źródeł zbliżonych do prokuratury, Ewa Wrzosek miała otrzymać te nagrania od anonimowego sygnalisty. Osoba ta miała poprosić o pełną anonimowość, twierdząc, że „boi się o życie”.

EWY WRZOSEK MILCZENIE

W ostatnich dniach prokurator Wrzosek nie pojawia się publicznie. Nie wydaje oświadczeń, nie udziela wywiadów, nie odpowiada na pytania dziennikarzy. Jednakże w środowisku prokuratorskim mówi się, że to właśnie ona miała odważyć się dostarczyć do Sądu Najwyższego trzy nośniki zawierające „pełny obraz wydarzeń”.

Dlaczego Sąd Najwyższy? Bo tylko on ma kompetencje do unieważnienia wyniku wyborów prezydenckich, jeśli okaże się, że doszło do naruszenia prawa w procesie głosowania. Według informatorów z sądu, materiały zostały zarejestrowane jako „tajne” i objęte specjalnym trybem zabezpieczenia dowodów.

„Sędziowie oglądali je w ciszy. Po wszystkim panowała długa, ciężka minuta milczenia. Nikt nie powiedział ani słowa” – relacjonuje anonimowy urzędnik, który twierdzi, że był świadkiem posiedzenia.

POLITYCZNA BURZA

Wieść o rzekomym przekazaniu nagrań rozniosła się jak ogień. Na Nowogrodzkiej – według doniesień dziennikarzy – zapadła panika. Politycy, którzy jeszcze dzień wcześniej szykowali się do konferencji triumfu, nagle odwołali wszystkie wystąpienia. W kuluarach Sejmu słychać było tylko jedno słowo: „Wrzosek”.

Opozycja natychmiast zażądała publicznego ujawnienia materiałów. Posłowie jednej z partii złożyli wniosek o powołanie nadzwyczajnej komisji śledczej. Z kolei rzecznicy rządu twierdzą, że cała sprawa to „celowa prowokacja mająca zdestabilizować państwo”.

„To absurd, to mistyfikacja” – miał powiedzieć jeden z wysokich urzędników, odmawiając komentarza. Jednak coraz więcej niezależnych obserwatorów zauważa, że jeśli nawet choćby fragment nagrań okaże się prawdziwy, konsekwencje mogą być bezprecedensowe.

SYLWESTER MARCINIAK W CENTRUM UDERZENIA

Sylwester Marciniak, który dotąd unikał mediów, znalazł się nagle w oku cyklonu. Wizerunek spokojnego, technicznego urzędnika został zastąpiony przez lawinę pytań, komentarzy i domysłów. Czy rzeczywiście mógł brać udział w manipulacjach przy urnach? Czy to możliwe, że ktoś nagrał przewodniczącego PKW w tak dramatycznym momencie?

Marciniak miał stanowczo zaprzeczyć wszystkim zarzutom. W krótkim oświadczeniu stwierdził, że „nigdy nie uczestniczył w żadnych działaniach sprzecznych z prawem” oraz że „nagrania, o ile istnieją, są zmanipulowane lub sfabrykowane”.

Jednak to nie uspokoiło opinii publicznej. W sieci rozgorzały spekulacje, a hasztag #TaśmyWrzosek w ciągu kilku godzin znalazł się w czołówce polskiego Twittera. Internauci zaczęli tworzyć własne teorie, analizować kadry, a nawet dopasowywać fragmenty wcześniejszych konferencji Marciniaka do opisu postaci z nagrań.

NOCNE SPOTKANIA W SĄDZIE NAJWYŻSZYM

Według przecieków, w Sądzie Najwyższym odbywają się od kilku dni nocne posiedzenia, podczas których analizowane są kopie dostarczonych materiałów. Do sali mają mieć dostęp tylko trzej sędziowie i dwóch prokuratorów. Wszelkie dokumenty zostały opatrzone klauzulą „ściśle tajne”.

W kuluarach mówi się, że nagrania są „zbyt wyraźne, by je zignorować” i że „pokazują rzeczy, których nie da się wytłumaczyć przypadkiem”. Jednocześnie pojawiły się pogłoski, że do Polski mają przyjechać obserwatorzy z międzynarodowych organizacji prawniczych, aby przyjrzeć się procesowi analizy dowodów.

SPOŁECZNE PORUSZENIE

Na ulicach Warszawy zaczęły się spontaniczne zgromadzenia. Ludzie z transparentami „Chcemy prawdy!” i „Pokażcie nagrania!” stali pod gmachem Sądu Najwyższego do późna w nocy.

„To, co się dzieje, to moment przełomowy” – mówi jedna z uczestniczek demonstracji. – „Jeśli to prawda, to cała władza musi odpowiedzieć za kłamstwo. A jeśli to fałsz, niech to udowodnią i zamkną sprawę. Ale milczenie jest najgorsze”.

W sieci pojawiają się też głosy wsparcia dla prokurator Wrzosek. Wiele osób nazywa ją „nową twarzą odwagi”, „kobietą, która nie boi się prawdy” i „ostatnią niezależną w strukturze wymiaru sprawiedliwości”.

TAJEMNICZY LOS NAGRAŃ

Jednocześnie pojawiły się pytania o to, gdzie obecnie znajdują się oryginały nagrań. Według jednych źródeł, mają być zabezpieczone w sejfie Sądu Najwyższego. Według innych – jedna kopia została przekazana za granicę, na wypadek „niespodziewanych działań wewnętrznych”.

Niektórzy komentatorzy sugerują, że sprawa może sięgnąć daleko poza granice Polski. Jeśli bowiem nagrania okażą się autentyczne, mogą stać się dowodem w międzynarodowych postępowaniach dotyczących uczciwości procesów wyborczych w krajach Unii Europejskiej.

MILCZENIE RZĄDU I NARASTAJĄCY STRACH

Rząd nie wydał dotąd żadnego oficjalnego komunikatu. Konferencje prasowe są odwoływane, a rzecznicy odsyłają dziennikarzy do „wewnętrznych analiz”.

W kuluarach ministerstw mówi się o „kryzysie bez precedensu”. Wśród polityków krążą plotki o możliwych dymisjach, o tajnych naradach w kancelarii premiera i o próbach zdobycia dostępu do nagrań.

Tymczasem w mediach społecznościowych mnożą się wpisy ludzi, którzy twierdzą, że widzieli fragmenty materiałów lub znają ich treść. Nie ma jednak żadnego potwierdzenia autentyczności tych rewelacji.

Leave a Reply