
—
Pytamy Ukraińców o weto Nawrockiego. “Kolosalny cios”
Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o wecie ustawy dotyczącej przedłużenia kluczowych form wsparcia dla obywateli Ukrainy przebywających w Polsce wywołała lawinę komentarzy. Reakcje napływają zarówno ze świata polityki, jak i od samych Ukraińców, którzy od miesięcy próbują ułożyć swoje życie w nowej rzeczywistości. Wiele osób nie kryje rozczarowania i obaw, że weto oznacza poważne komplikacje w ich codziennym funkcjonowaniu.
Decyzja, która zmienia wszystko
Ustawa, której dotyczyło weto, przewidywała m.in. przedłużenie legalnego pobytu Ukraińców w Polsce, specjalne programy wsparcia socjalnego, a także uproszczone procedury dotyczące podejmowania pracy. Politycy koalicji rządzącej podkreślali, że przepisy są niezbędne, aby Polska mogła w sposób uporządkowany zarządzać obecnością uchodźców wojennych.
Karol Nawrocki zdecydował jednak inaczej. W specjalnym oświadczeniu podkreślił, że ustawa zawiera „rozwiązania niebezpieczne dla stabilności państwa” oraz że jego obowiązkiem jest ochrona interesów polskich obywateli. „Polska okazała już niezwykłą solidarność wobec narodu ukraińskiego. Nadszedł czas, by wprowadzić bardziej zrównoważone regulacje” – mówił prezydent.
Ta decyzja spotkała się z natychmiastową krytyką części opozycji, ale też zdumieniem wśród samych Ukraińców. W mediach społecznościowych pojawiły się setki wpisów, w których uchodźcy nie kryją emocji.
„To dla nas kolosalny cios”
Zapytaliśmy obywateli Ukrainy mieszkających w Polsce, co oznacza dla nich weto prezydenta. Wypowiedzi są przepełnione obawą o przyszłość.
– „Przyjechałam z dziećmi do Warszawy w marcu 2022 roku. Udało mi się znaleźć pracę, dzieci chodzą do szkoły, staraliśmy się normalnie żyć. Teraz mam wrażenie, że grunt usuwa się spod nóg. Weto to dla nas kolosalny cios. Czujemy się, jakbyśmy znowu musieli zaczynać od zera” – mówi pani Natalia z Kijowa.
Pan Ołeksij, który pracuje w Gdańsku w stoczni, podkreśla, że jego sytuacja prawna może wkrótce się skomplikować:
– „Nie wiem, co będzie dalej. Moi pracodawcy też nie wiedzą. Jeśli Polska nie przedłuży specjalnych przepisów, wielu z nas będzie miało problemy z legalną pracą. To bardzo trudne, bo przecież nie wrócimy teraz do kraju, gdzie wciąż toczy się wojna”.
Podobne głosy słychać w Krakowie, Wrocławiu i Lublinie – miastach, które przyjęły najwięcej uchodźców.
Polska opinia publiczna podzielona
Decyzja Nawrockiego odbiła się szerokim echem także wśród Polaków. Najnowsze sondaże pokazują, że społeczeństwo jest podzielone niemal na pół. Część respondentów popiera prezydenta, wskazując na „przeciążenie systemu socjalnego” oraz konieczność skupienia się na potrzebach polskich rodzin. Inni uważają, że weto jest niepotrzebnym gestem, który może zaszkodzić relacjom polsko-ukraińskim i osłabić solidarność, tak wysoko ocenianą w Europie.
Politolog dr Anna Kozłowska podkreśla:
– „Prezydent Nawrocki podejmuje ryzykowną grę polityczną. Z jednej strony odwołuje się do rosnących nastrojów zmęczenia wojną i wsparciem dla uchodźców, z drugiej – naraża Polskę na krytykę ze strony międzynarodowej opinii publicznej. Może to osłabić pozycję Warszawy w kluczowych negocjacjach w UE”.
Reakcje z Kijowa i Brukseli
Władze Ukrainy oficjalnie jeszcze nie odniosły się wprost do weta, ale w mediach w Kijowie temat jest bardzo szeroko komentowany. Gazeta „Ukraińska Prawda” napisała, że decyzja polskiego prezydenta „to niepokojący sygnał” i że Ukraina oczekuje wyjaśnień.
Z kolei w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej zaznaczył, że Unia „z uwagą przygląda się sytuacji” i liczy na to, że Polska utrzyma swoje zobowiązania wobec uchodźców wojennych. – „Wspólnota europejska wielokrotnie podkreślała, że solidarność wobec Ukrainy musi mieć wymiar praktyczny. Ograniczanie wsparcia w tym momencie byłoby sygnałem odwrotnym” – dodał.
Nastroje wśród Ukraińców
Wielu Ukraińców boi się, że weto Nawrockiego rozpocznie proces wycofywania przywilejów, które dotąd ułatwiały im życie. – „To wygląda jak początek końca wyjątkowego traktowania. A przecież wojna się nie skończyła. Rosja nadal bombarduje nasze miasta” – podkreśla pani Iryna z Charkowa.
Na forach internetowych pojawiają się też głosy o możliwej „drugiej migracji” – część osób rozważa przeniesienie się do Niemiec, Czech czy krajów skandynawskich, gdzie wsparcie dla uchodźców jest nadal stabilne.
Polityczne konsekwencje w Polsce
Eksperci zwracają uwagę, że decyzja prezydenta może mieć dalekosiężne skutki na krajowej scenie politycznej. Już teraz opozycja zapowiedziała złożenie poprawionego projektu ustawy, który ma „ominąć weto” i przywrócić rozwiązania korzystne dla uchodźców.
Premier Donald Tusk nie krył irytacji. – „To nie jest czas na gesty polityczne. To jest czas na odpowiedzialność. Prezydent swoim wetem zaszkodził setkom tysięcy ludzi, którzy znaleźli w Polsce bezpieczny dom. I zaszkodził reputacji Polski” – powiedział na specjalnej konferencji prasowej.
Z kolei politycy PiS bronią prezydenta. – „Karol Nawrocki zachował się jak prawdziwy mąż stanu. Polacy są zmęczeni, a nasze państwo ma ograniczone zasoby. Nie możemy bez końca brać na siebie ciężaru wojny, która toczy się poza naszymi granicami” – stwierdził poseł Marek Kuchciński.
Co dalej?
Weto nie oznacza końca sprawy. Parlament ma możliwość ponownego przegłosowania ustawy większością 3/5 głosów, ale – jak wskazują analitycy – zdobycie tak szerokiego poparcia będzie bardzo trudne. W praktyce więc decyzja Nawrockiego może na dłuższy czas zablokować dalsze działania legislacyjne.
W międzyczasie w wielu polskich miastach planowane są manifestacje solidarności z uchodźcami. Organizacje pozarządowe alarmują, że jeśli przepisy nie zostaną szybko przywrócone, tysiące osób mogą znaleźć się w próżni prawnej, tracąc dostęp do pracy, mieszkań i świadczeń socjalnych.
„Nie zostawiajcie nas samych”
Ukraińcy pytani przez nas niemal jednym głosem apelują do Polaków, aby nie porzucali solidarności, która od początku wojny była fundamentem wzajemnych relacji.
– „Rozumiemy, że to trudne i kosztowne. Ale prosimy: nie zostawiajcie nas samych. Polska stała się dla wielu z nas drugim domem. Naprawdę nie chcemy go stracić” – mówi pani Oksana, która od dwóch lat mieszka w Lublinie z dwójką dzieci.
—