
Podczas konferencji prasowej w stołecznym ratuszu Trzaskowski mówił bez ogródek:
> „Polacy zasługują na demokrację, której mogą ufać. Dowody, które ujrzeliśmy, budzą poważne wątpliwości co do uczciwości tego głosowania. Nie możemy pozwolić, aby takie podejrzenia pozostały bez odpowiedzi” – oświadczył.
Jego zespół prawny złożył do Sądu Najwyższego wniosek o unieważnienie wyników w kilku kluczowych okręgach, gdzie – według opozycji – mogło dojść do nieprawidłowości. W dokumentach znalazło się nie tylko nagranie, ale również zeznania członków komisji wyborczych, którzy mieli być świadkami podejrzanych działań w noc wyborczą.
Wydarzenie, które wstrząsnęło sceną polityczną w Polsce, wybuchło na nowo po tym, jak prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oficjalnie złożył odwołanie od wyników ostatnich wyborów parlamentarnych. Decyzja ta została podjęta po ujawnieniu kontrowersyjnego nagrania, na którym – według sztabu Trzaskowskiego – widać znanego sędziego piłkarskiego Szymona Marciniaka ingerującego w proces liczenia głosów.
Nagranie, które wywołało burzę
Jak informują osoby z otoczenia Trzaskowskiego, film pojawił się w mediach społecznościowych w niedzielny wieczór, zaledwie kilka dni po ogłoszeniu oficjalnych wyników przez Państwową Komisję Wyborczą. Krótki, ale niezwykle wymowny materiał wideo, nagrany rzekomo w noc wyborczą, przedstawia mężczyznę – zidentyfikowanego przez opozycję jako Marciniak – manipulującego plikami kart wyborczych w zamkniętej strefie liczenia głosów.
Choć autentyczność nagrania nie została jeszcze potwierdzona przez niezależnych ekspertów, jego publikacja wywołała natychmiastową falę oburzenia. Hashtag #PrawdaOWyborach w kilka godzin stał się jednym z najpopularniejszych w polskim internecie, a obywatele, dziennikarze i politycy opozycji zaczęli domagać się pilnego śledztwa.Szymon Marciniak to postać doskonale znana kibicom piłki nożnej – sędzia międzynarodowy, który prowadził finały Mistrzostw Świata i Ligi Mistrzów. Jego powiązanie z aferą wyborczą jest dla opinii publicznej szokiem.
Marciniak stanowczo zaprzecza zarzutom. W krótkim oświadczeniu na swoich mediach społecznościowych napisał:
> „Oskarżenia wobec mnie są całkowicie nieprawdziwe. Nie byłem obecny w żadnym punkcie liczenia głosów w noc wyborczą. Nagranie to manipulacja lub nieporozumienie. W pełni będę współpracował z organami ścigania, aby oczyścić swoje imię.”
Opinia publiczna w Polsce jest głęboko podzielona. Zwolennicy Trzaskowskiego uważają odwołanie za konieczny krok w obronie demokracji, podczas gdy jego przeciwnicy oskarżają go o podsycanie chaosu politycznego.
W dużych miastach odbyły się protesty pod hasłami „Uczciwe wybory teraz” oraz „Dość kłamstw”, podczas gdy w innych regionach zorganizowano kontrmanifestacje, wzywające do uszanowania wyników głosowania i ostrzegające przed „zagraniczną ingerencją”.
Możliwe scenariusze
Jeśli Sąd Najwyższy uzna dowody za wystarczające, może nakazać powtórzenie wyborów w spornych okręgach. Eksperci podkreślają jednak, że próg dowodowy w takich sprawach jest bardzo wysoki, a podobne wnioski rzadko kończą się sukcesem bez jednoznacznych i niepodważalnych materiałów.
W przypadku potwierdzenia zarzutów, osobom zamieszanym w fałszowanie głosów grozić będą poważne konsekwencje karne. Dla Marciniaka stawka jest podwójna – chodzi nie tylko o jego nazwisko w politycznym sporze, ale też o reputację w świecie sportu.Sąd Najwyższy ma rozpatrzyć odwołanie Trzaskowskiego w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Do tego czasu niezależni eksperci, analitycy wideo oraz dziennikarze będą pracować nad ustaleniem, czy nagranie jest autentyczne.
Bez względu na wynik, sprawa ta już pogłębiła podziały w polskiej polityce, stawiając pytania o przejrzystość procesu wyborczego, zaufanie obywateli i przyszłość demokracji w kraju