
Nagle zaczęli krzyczeć dwa słowa do Karola Nawrockiego. Jego reakcja to hit
Wydarzenia z sali plenarnej Sejmu RP nabrały nieoczekiwanego tempa tuż po zakończeniu przemówienia prezydenta Karola Nawrockiego. Gdy wydawało się, że wszystko przebiega zgodnie z protokołem, nagle z ław poselskich rozległy się głośne okrzyki. Posłowie opozycji zaczęli rytmicznie skandować dwa słowa: „Bez wstydu! Bez wstydu!”. Ich celem był sam prezydent Nawrocki, który w tamtym momencie zbierał dokumenty ze swojego miejsca.
Reakcja głowy państwa była błyskawiczna i zupełnie inna, niż ktokolwiek się spodziewał. Zamiast zignorować okrzyki lub odpowiedzieć oficjalnym tonem, Karol Nawrocki… rozłożył ręce w teatralnym geście, po czym z uśmiechem powiedział do mikrofonu: „Przyjmuję to jako komplement.” W sali zapadła na moment cisza, po czym rozległy się pojedyncze śmiechy, zarówno z ław rządowych, jak i opozycyjnych.
Polaryzacja i symbolika
Hasło „Bez wstydu” pojawiało się już wcześniej w debacie publicznej. Opozycja zarzuca nowemu prezydentowi, że jego bliskie związki z IPN-em, brak doświadczenia parlamentarnego oraz kontrowersyjne wypowiedzi z przeszłości czynią go figurą polityczną, która nie powinna trafić na najwyższy urząd w państwie. Skandowanie tych właśnie słów miało być wyrazem sprzeciwu wobec tego, co wielu określa mianem „partyjnej nominacji z klucza”.
Z drugiej strony, dla sympatyków Nawrockiego jego reakcja była pokazem dystansu, opanowania i dowcipu – cech, których często brakowało na polskiej scenie politycznej. W mediach społecznościowych błyskawicznie zaczęły pojawiać się memy i krótkie nagrania z jego reakcją. Hashtag #BezWstydu stał się jednym z najpopularniejszych w polskim internecie jeszcze tego samego dnia, a wielu komentatorów stwierdziło, że nowy prezydent „wygrał internet”.
Komentarze polityków
O komentarz do zdarzenia pokusili się niemal wszyscy politycy.
– To było nie na miejscu. Skandowanie haseł podczas uroczystości zaprzysiężenia pokazuje brak kultury parlamentarnej – powiedziała Joanna Mucha z Polski 2050.
– Prezydent wykazał się refleksem i humorem. Właśnie takiego człowieka potrzebujemy na tym stanowisku – ocenił z kolei Marek Suski z PiS.
Donald Tusk, pytany przez dziennikarzy o zachowanie opozycji, tylko uśmiechnął się i odparł: – Czasami dwa słowa mówią więcej niż całe przemówienie.
Eksperci o incydencie
Politolodzy zauważają, że choć sytuacja miała wymiar spektakularny, nie była niczym nowym w polskiej polityce.
– Od lat jesteśmy świadkami rytualnych gestów sprzeciwu. Pamiętajmy czasy, gdy posłowie zakładali koszulki z napisami, przynosili transparenty lub opuszczali salę. Tym razem postawiono na słowne hasło, które już wcześniej funkcjonowało w debacie publicznej – mówi dr Anna Sroka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Z kolei socjolog Marek Nowak zauważa, że reakcja Nawrockiego – wbrew pozorom – była przemyślana: – Pokazał, że nie daje się sprowokować. To typowe dla ludzi, którzy chcą zbudować swój wizerunek jako „ponadpartyjnych” i „niezależnych”, nawet jeśli ich wybór miał wyraźnie polityczne tło.
Reakcje internautów
W sieci zawrzało. Na Twitterze, TikToku i Instagramie moment z sali Sejmowej stał się viralem. „Nawrocki memogenny”, „Pierwszy prezydent, który z uśmiechem przyjmuje obelgi” – pisali internauci. Wśród komentarzy nie zabrakło ironii:
– Wreszcie prezydent, który potrafi być śmieszny nie tylko niechcący!
– Może i „bez wstydu”, ale z refleksem – komentował jeden z użytkowników.
Czy to zmieni wizerunek prezydenta?
Pierwsze dni prezydentury Karola Nawrockiego są wyjątkowo burzliwe. Od stylizacji jego żony, porównań do Melanii Trump, przez incydenty z posłami Konfederacji i Koalicji Obywatelskiej, aż po reakcję Zygmunta – dzwonu, który tym razem… nie zadzwonił.
Jednak to właśnie krótka scenka ze skandowaniem „Bez wstydu!” może zostać zapamiętana jako symboliczny moment startu jego kadencji. Czy w dłuższej perspektywie ta anegdota pomoże zbudować mu image „prezydenta z jajem”, czy wręcz przeciwnie – stanie się łatką trudną do oderwania? Czas pokaże.
Jedno jest pewne – Karol Nawrocki nie zamierza być biernym uczestnikiem politycznego spektaklu. Nawet jeśli scena jest pełna gwizdów, on postanowił w niej grać po swojemu.