Trudno uwierzyć, co zrobił Mentzen w godzinę “W” w Berlinie. Mówi o tym cały świat

By | August 5, 2025

Trudno uwierzyć, co zrobił Mentzen w godzinę “W” w Berlinie. Mówi o tym cały świat

W godzinę “W”, 1 sierpnia punktualnie o 17:00, kiedy cała Polska wstrzymuje oddech, aby uczcić bohaterów Powstania Warszawskiego, Sławomir Mentzen, lider partii Nowa Nadzieja i jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków młodego pokolenia, postanowił uczcić tę chwilę w nietypowy, ale jak się okazuje, szeroko komentowany sposób — w samym sercu Berlina. Jego gest wywołał poruszenie nie tylko wśród Polaków, ale także w niemieckich mediach i opinii publicznej na całym świecie.

Niespodziewane wydarzenie w centrum Berlina

O godzinie 17:00, kiedy w Polsce rozbrzmiewały syreny alarmowe i tysiące ludzi zatrzymywało się w bezruchu, Mentzen wraz z grupą polskich działaczy patriotycznych zorganizował symboliczny happening pod Bramą Brandenburską. Ubrany w garnitur z biało-czerwoną opaską na ramieniu, lider Nowej Nadziei stanął w milczeniu, trzymając transparent z napisem: „Pamiętamy – 1 sierpnia 1944”. W tle leciał dźwięk syreny powstańczej, odtworzony z głośników.

Jak relacjonują obecni na miejscu dziennikarze, przechodnie – zarówno Polacy mieszkający w Berlinie, jak i Niemcy oraz turyści – zatrzymywali się z zaskoczeniem i zaciekawieniem. Niektórzy nagrywali wydarzenie, inni dopytywali o jego znaczenie. Sama policja niemiecka, która pojawiła się po kilku minutach, nie interweniowała, uznając akcję za pokojową i symboliczną.

„To nie jest prowokacja, to pamięć” – mówi Mentzen

Kilka minut po zakończeniu happeningu Mentzen udzielił krótkiego komentarza dla polskich mediów:
– To nie jest żadna polityczna prowokacja. To wyraz pamięci. Godzina „W” to dla Polaków jedna z najważniejszych chwil w roku. Nie ma znaczenia, czy jesteśmy w Warszawie, Krakowie czy Berlinie. Bohaterowie Powstania zasługują na to, aby o nich pamiętać wszędzie – także tutaj, gdzie historia nabiera szczególnego znaczenia.

Dodał również, że pomysł zrodził się spontanicznie podczas jego wizyty w Berlinie związanej z konferencją dotyczącą suwerenności narodowej. – Nie mogłem po prostu pójść do hotelu i zignorować tę godzinę. Chciałem, aby nawet w Berlinie, gdzie historia II wojny światowej jest wciąż żywa, wybrzmiał nasz głos pamięci – zaznaczył polityk.

Reakcje w mediach: „Gest odwagi czy niepotrzebna demonstracja?”

Gest Mentzena wywołał ogromną falę komentarzy – zarówno pozytywnych, jak i krytycznych. W polskich mediach społecznościowych pojawiły się głosy zachwytu:
– Piękny, wzruszający gest. Pokazał klasę i szacunek dla historii – napisał jeden z internautów.
– Wreszcie polityk, który nie boi się pamiętać o Polsce, nawet za granicą – dodał inny.

Z kolei część komentatorów skrytykowała inicjatywę, uznając ją za niepotrzebną demonstrację.
– Pamięć o Powstaniu to święta sprawa, ale czy Berlin to odpowiednie miejsce na takie akcje? – pytał jeden z polityków Lewicy.
– Zamiast jednoczyć, znowu dzielimy. Taka manifestacja może być źle odebrana przez Niemców – komentował niemiecki dziennik „Die Welt”.

Ambasada RP w Berlinie: „Nie była to inicjatywa oficjalna”

Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Berlinie wydała krótkie oświadczenie, w którym zaznaczyła, że wydarzenie zorganizowane przez Sławomira Mentzena nie było skoordynowane z placówką dyplomatyczną.
– Doceniamy każdy przejaw pamięci o ofiarach Powstania Warszawskiego, jednak ambasada nie była informowana o planowanym wydarzeniu i nie brała w nim udziału – poinformowano.

Ambasador RP w Berlinie, zapytany przez media niemieckie o ocenę sytuacji, stwierdził:
– Polacy pamiętają o historii i mają do tego prawo. Ważne jednak, aby pamięć ta nie była pretekstem do prowokacji czy dzielenia społeczeństw. Potrzebujemy dialogu, nie napięcia.

Niemieckie reakcje: „Potrzeba zrozumienia, nie oskarżeń”

Wydarzenie szybko trafiło do niemieckich mediów. Relacjonowały je takie tytuły jak „Tagesspiegel”, „Bild”, czy „Süddeutsche Zeitung”. Podkreślano, że happening odbył się spokojnie, ale nie obyło się bez kontrowersji.

– Nie rozumiemy do końca motywacji tej akcji, ale jeśli miała ona charakter pokojowy i upamiętniający ofiary wojny, nie widzimy w niej nic złego – powiedział rzecznik berlińskiej policji.
– Wrażliwość historyczna jest dziś szczególnie potrzebna – i w Polsce, i w Niemczech. Pamięć o wojnie powinna nas zbliżać, nie oddalać – napisał w komentarzu redakcyjnym „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Co dalej? Mentzen zapowiada kolejne akcje pamięci

W wywiadzie udzielonym jeszcze tego samego dnia Sławomir Mentzen zapowiedział, że planuje w przyszłości organizować kolejne „gesty pamięci” poza granicami Polski, zwłaszcza w miejscach symbolicznych dla polskiej historii.
– Nie chcę, by historia była zamknięta w podręcznikach. Chcę, by wybrzmiewała także tam, gdzie powinna – w miejscach, które odegrały w niej kluczową rolę – podkreślił.

Zaznaczył też, że liczy się z krytyką, ale jej się nie boi.
– Jeśli ktoś uważa, że pamięć o polskich bohaterach może być kontrowersyjna, to chyba myli wartości – dodał.

Polityczny wymiar gestu?

Nie da się ukryć, że działanie Mentzena ma również potencjalny wymiar polityczny. W obliczu nadchodzących wyborów samorządowych i możliwych wcześniejszych wyborów parlamentarnych, każdy gest budujący wizerunek silnego, patriotycznego lidera może mieć znaczenie. Eksperci polityczni są podzieleni – jedni widzą w tym autentyczny akt pamięci, inni starannie zaplanowany ruch PR-owy.

Podsumowanie

Gest Sławomira Mentzena w godzinę „W” w Berlinie stał się wydarzeniem szeroko komentowanym, które wywołało emocje zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pokazuje to, jak głęboko zakorzeniona jest w Polakach potrzeba pamięci o Powstaniu Warszawskim – nawet jeśli forma jej wyrażenia może budzić kontrowersje. Jedno jest pewne: dzięki tej akcji temat historii i odpowiedzialności za nią ponownie trafił na pierwsze strony gazet w całej Europie.

Leave a Reply