
Najnowsze doniesienia polityczne w Polsce wywołały prawdziwe poruszenie wśród komentatorów, dziennikarzy i zwykłych obywateli. W przestrzeni publicznej pojawił się przeciek, jakoby sondaż zamówiony przez jeden z największych portali informacyjnych – Wirtualną Polskę – miał ujawniać zaskakujące wyniki po ostatniej gorącej debacie kandydatów na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wieczorna dyskusja transmitowana przez największe stacje telewizyjne zgromadziła przed ekranami miliony widzów. Wielu obserwatorów zauważyło, że Rafał Trzaskowski, kandydat opozycji, prezentował się wyjątkowo pewnie, odpowiadał na pytania z dużym spokojem, a jego riposty w kierunku rywali spotykały się z owacjami publiczności w studiu.
Według rzekomego przecieku, który w weekend rozprzestrzenił się w mediach społecznościowych, Trzaskowski miał zdobyć aż 47% poparcia w hipotetycznej drugiej turze wyborów, a jego główny kontrkandydat – urzędujący prezydent – zaledwie 41%. Reszta badanych nie była jeszcze zdecydowana lub odmówiła odpowiedzi. O ile pierwsze wyniki zawsze należy traktować z dystansem, o tyle polityczne kuluary w Warszawie od kilku dni wrą od plotek, że kampania prezydencka przybrała całkiem nowy obrót.
Publicyści w programach porannych powtarzają, że debata była jednym z kluczowych momentów trwającej kampanii. „Rafał Trzaskowski zdołał zaprezentować się jako doświadczony polityk, potrafiący nie tylko atakować swoich oponentów, ale też proponować konkretne rozwiązania” – mówił w radiu jeden z komentatorów. W internecie natychmiast zaczęły krążyć fragmenty nagrania, na których Trzaskowski celnie odpowiadał na zarzuty dotyczące polityki gospodarczej i stosunków międzynarodowych.
Sondaż, o którym mowa, miał zostać przeprowadzony tuż po debacie, w nocy i wczesnym rankiem następnego dnia, na grupie reprezentatywnej ponad tysiąca dorosłych Polaków. Jeśli informacje okażą się prawdziwe, może to oznaczać, że trend poparcia dla kandydata opozycji wciąż rośnie, a wynik drugiej tury staje się coraz bardziej przewidywalny. „To już nie jest tylko rywalizacja na słowa, to realne starcie o najwyższy urząd w państwie” – dodaje ekspert od marketingu politycznego.
Nie brakuje jednak sceptyków. Niektórzy podkreślają, że przeciek może być elementem gry wyborczej, mającej na celu mobilizację jednego z elektoratów. „W kampanii prezydenckiej każdy ruch ma znaczenie, a każda liczba może zmieniać nastroje” – zauważa socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Rzekome wyniki nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone przez firmę badawczą ani przez sam portal WP. Mimo to emocje rosną z dnia na dzień.
Warto przypomnieć, że druga tura wyborów prezydenckich w Polsce zawsze była wydarzeniem o ogromnym znaczeniu politycznym. W przeszłości to właśnie na tym etapie dochodziło do największych zwrotów akcji, niespodziewanych sojuszy, a także gorących debat o przyszłość kraju. Tym razem stawka wydaje się jeszcze wyższa, bo po burzliwym okresie politycznych sporów i niepewności wyborcy poszukują stabilności oraz lidera, który będzie w stanie zjednoczyć podzielone społeczeństwo.
Na ulicach Warszawy i innych dużych miast można usłyszeć rozmowy o debacie i domniemanym sondażu. W tramwajach, kawiarniach, na forach internetowych toczy się gorąca dyskusja, czy rzeczywiście Trzaskowski jest już o krok od zwycięstwa, czy to tylko medialna bańka, która pęknie wraz z kolejnymi tygodniami kampanii. Wielu mieszkańców mniejszych miejscowości przyznaje, że wciąż nie podjęło decyzji, czekając na kolejne wystąpienia kandydatów oraz oficjalne dane.
Nie można również zapominać, że w tle kampanii toczą się spory o kształt gospodarki, politykę społeczną, relacje Polski z Unią Europejską oraz bezpieczeństwo kraju w obliczu globalnych wyzwań. Trzaskowski w debacie wielokrotnie odwoływał się do europejskich standardów demokracji, akcentując potrzebę współpracy z instytucjami unijnymi. Jego oponent przypominał natomiast o znaczeniu suwerenności i tradycyjnych wartości. Starcie tych wizji kraju było widoczne w każdym pytaniu i każdej odpowiedzi.
Sztaby wyborcze nie próżnują. Już następnego dnia po debacie rozpoczęły się intensywne działania w mediach społecznościowych, publikowanie spotów, komentarzy i wywiadów. W Warszawie rozdawano ulotki z hasłami zachęcającymi do udziału w wyborach, a na prowincji organizowano wiece poparcia. Coraz więcej Polaków zadaje sobie pytanie: „Czy to możliwe, że wynik jest już przesądzony?”