
Chaos na granicy: Niemcy zamykają przejścia po ujawnieniu tajnej polskiej operacji deportacyjnej
Na granicy polsko-niemieckiej zapanował chaos po tym, jak niemieckie służby ujawniły istnienie tajnej operacji deportacyjnej prowadzonej przez stronę polską. W reakcji na szokujące doniesienia, niemiecki rząd podjął bezprecedensową decyzję: natychmiastowe zamknięcie kilku kluczowych przejść granicznych oraz rozpoczęcie kontroli wewnętrznych wzdłuż granicy z Polską.
Sprawa odbiła się szerokim echem zarówno w mediach, jak i na arenie międzynarodowej.
—
Tajna operacja „Korytarz Wschodni”
Z ustaleń niemieckich dziennikarzy śledczych wynika, że przez ostatnie miesiące w Polsce prowadzono nieujawnioną wcześniej operację, roboczo nazwaną „Korytarz Wschodni”. Jej celem miała być systematyczna deportacja migrantów z Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej i Azji Centralnej, którzy nielegalnie przekroczyli granicę Unii Europejskiej przez Białoruś i Ukrainę.
Według przecieków z MSWiA, operacja obejmowała nie tylko zatrzymywanie i przetrzymywanie migrantów w specjalnych ośrodkach tymczasowych, ale również ciche wypychanie ich przez zieloną granicę w kierunku zachodnim – w stronę Niemiec.
Choć polskie władze oficjalnie zaprzeczają istnieniu takiej akcji, dokumenty i nagrania uzyskane przez niemiecką stację ZDF sugerują coś zupełnie innego. Na ujawnionych materiałach widać m.in. nieoznakowane busy transportujące grupy migrantów do lasów w pobliżu granicy, a także funkcjonariuszy Straży Granicznej nadzorujących przemarsze nocą.
—
Reakcja Berlina: „Nie możemy tolerować sabotażu”
Kanclerz Niemiec, Marie-Luise Berger, zwołała nadzwyczajne posiedzenie rządu już godzinę po emisji reportażu. Na wspólnej konferencji z ministrem spraw wewnętrznych padły stanowcze słowa:
> „To, co zostało ujawnione, stanowi pogwałcenie zasad współpracy wewnątrz Unii Europejskiej. Polska, zamiast szukać wspólnych rozwiązań migracyjnych, wybrała drogę cichej eskalacji problemu. Nie możemy tolerować sabotażu naszych wysiłków.”
W konsekwencji Berlin natychmiast zarządził zamknięcie przejść granicznych w Świecku, Gubinie, Zgorzelcu i Lubieszynie. Dodatkowo zapowiedziano czasowe przywrócenie kontroli paszportowych wzdłuż całej granicy z Polską.
—
„Zdrada sąsiedzka” – oburzenie w Bundestagu
W niemieckim Bundestagu zawrzało. Partie opozycyjne żądają wyjaśnień i rozważają możliwość wprowadzenia sankcji wobec Polski w ramach Unii Europejskiej. W jednej z ostrzejszych wypowiedzi poseł Zielonych, dr Klaus Hesse, stwierdził:
> „To nie jest już kwestia polityki migracyjnej. To jest zdrada sąsiedzka. Polska od miesięcy, być może lat, rozgrywa nas i pozbywa się problemu naszym kosztem.”
—
Warszawa odpowiada: „Fałszywe oskarżenia”
Strona polska reaguje stanowczo, ale zachowawczo. Rzecznik rządu Mateusza Węgierskiego (który objął urząd premiera po dymisji Donalda Tuska w marcu 2025 r.) wydał krótkie oświadczenie:
> „Rząd Rzeczypospolitej Polskiej stanowczo zaprzecza jakimkolwiek nielegalnym działaniom związanym z deportacją migrantów. Polska działa zgodnie z obowiązującym prawem krajowym i unijnym, broniąc zewnętrznych granic UE.”
Jednocześnie MSWiA nie odniosło się wprost do pytań dziennikarzy o materiały pokazujące transport migrantów na zachodnią granicę.
—
Świadkowie: „Widzieliśmy, jak znikali w lasach”
Dziennikarze „Der Spiegel” rozmawiali z mieszkańcami przygranicznych miejscowości po stronie niemieckiej.
Mieszkańcy Guben i Forst relacjonują, że od kilku miesięcy obserwują wzmożony ruch w nocy – nieoznakowane busy, grupy osób przemieszczające się pieszo przez las, ślady ognisk i porzucone rzeczy osobiste.
Helga M., emerytka z Guben:
> „Widziałam ich kilka razy – grupki po 10–15 osób, idących cicho przez zarośla. Policja mówiła, żeby się nie wtrącać.”
—
Eskalacja kryzysu – zawieszona współpraca graniczna
Dotychczasowa współpraca pomiędzy polską Strażą Graniczną a niemiecką Bundespolizei została formalnie zawieszona do odwołania.
Nie odbędą się również zaplanowane na sierpień wspólne ćwiczenia w Görlitz, które miały zacieśnić koordynację służb obu krajów.
—
Unia Europejska w ogniu krytyki
Bruksela, zaskoczona ujawnieniem operacji „Korytarz Wschodni”, zapowiedziała wszczęcie niezależnego dochodzenia.
Komisarz ds. migracji i spraw wewnętrznych, Eleni Papadopoulou, zapowiedziała audyt wszystkich procedur deportacyjnych stosowanych przez Polskę w ostatnich 12 miesiącach.
> „Jeśli doniesienia się potwierdzą, mamy do czynienia z poważnym naruszeniem zasad solidarności i prawa europejskiego.”
—
Napięcie wśród migrantów
W niemieckich ośrodkach recepcyjnych panuje wzmożony niepokój. Wielu migrantów z Iraku, Syrii i Afganistanu twierdzi, że zostali „porzuceni” w lesie przez polskie służby.
Khaled, 24-letni Syryjczyk, powiedział reporterom z ARD:
> „Kazali nam wysiąść i iść w stronę świateł. Nie wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy. Baliśmy się wilków. Nie rozumieliśmy, dlaczego Polska nas nie chce.”
—
Protesty w Berlinie i Warszawie
W Berlinie odbyła się manifestacja pod hasłem „Solidarność, nie deportacja”, w której udział wzięło kilka tysięcy osób.
W Warszawie z kolei doszło do demonstracji poparcia dla działań rządu – manifestanci przynieśli transparenty „Polska dla Polaków” i „Brońmy naszych granic”.
W obu przypadkach policja nie odnotowała incydentów.
—
Eksperci: „To może doprowadzić do pęknięcia w Unii”
Politolodzy i eksperci ds. stosunków międzynarodowych ostrzegają, że afera „Korytarz Wschodni” może doprowadzić do poważnego kryzysu w ramach Unii Europejskiej.
Dr Anna Wyrzykowska z Instytutu Spraw Publicznych:
> „Jeśli Niemcy zdecydują się na dalsze sankcje lub postępowanie przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, Polska może znaleźć się w izolacji. To również wzmacnia narrację krajów południa Europy, które od lat oskarżają państwa wschodnie o brak solidarności.”
—
Co dalej?
Na razie żadne z przejść granicznych nie zostało ponownie otwarte. Sytuacja z dnia na dzień staje się coraz bardziej napięta.
Niemcy zapowiedzieli, że nie wykluczają zwołania Rady Europejskiej w trybie nadzwyczajnym, jeśli Polska nie udzieli szczegółowych wyjaśnień w ciągu 72 godzin.
Z kolei Warszawa rozważa skierowanie własnego protestu do Komisji Europejskiej, twierdząc, że Niemcy „działają pod wpływem emocji, a nie faktów”.