
Konfederaci liczą na duży zysk z imigracyjnego zamieszania na granicy polsko-niemieckiej. Łatwo jest im zbijać punkty polityczne kosztem rządzącej koalicji i częściowo także PiS. To także jedna z niewielu kwestii, gdzie narodowcy i ludzie Mentzena się zgadzają. Konfederacja, która kilka lat temu przekonywała, że wolny rynek rozwiąże praktycznie każdy problem w Polsce, dziś mówi już innym głosem. — Czekaliśmy na swój moment, by ruszyć z szarżą — słyszę w Konfederacji, która nie szczędzi ostrych słów pod adresem Roberta Bąkiewicza, twarzy tak zwanego Ruchu Obrony Granic.
W weekend rozpoczęła się wielka ofensywa konfederatów. Do mediów poszedł jasny przekaz: Niemcy podrzucają nam imigrantów, rząd sobie nie radzi, ale PiS wcale nie jest w tym zakresie lepszy od Tuska.
“Czekaliśmy, by ruszyć z szarżą”
W przypadku Konfederacji taka narracja nie jest niczym nowym. Ale tak duże natężenie antyimigranckich wpisów i wypowiedzi ze środowiska Mentzena i Bosaka jest sygnałem, że konfederaci rozgrywają tu dodatkową grę. — No, co mam powiedzieć? Jasne, że mieliśmy na ten temat spotkanie w Konfederacji. Dyskutowaliśmy, jak najlepiej podejść do tematu imigracji, który dla naszego elektoratu jest absolutnie kluczowy — mówi Onetowi jeden z posłów Konfederacji.
Tak, jest u nas wzmożenie z tematem imigracji, bo widzimy, co się dzieje na granicy z Niemcami. Mamy sporo sygnałów od Straży Granicznej, że tak źle już dawno tam nie było — dodaje.
Jeden z ważnych polityków Ruchu Narodowego (jedna z partii, która tworzy Konfederację) mówi nam wprost: — Od wielu lat jako Ruch Narodowy czekaliśmy aż temat imigracji stanie się w Polsce tak ważny. Czekaliśmy na swój moment, by ruszyć wtedy z szarżą. I to właśnie się dzieje. Polityczna gra jest ważna, ale my naprawdę odczytujemy wielkie emocje w naszym elektoracie. Zachodnia granica to jedno, ale jest i na przykład sprawa Wenezuelczyka z Torunia i kwestia centrów integracji imigrantów. W naszym elektoracie to bardzo mocno grzeje.
Konfederaci czują swoją szansę
Ale konfederatów do takiej nadmiarowej aktywności pchnęły dodatkowo protesty skłóconego z nimi narodowca Roberta Bąkiewicza (będzie o tym poniżej) i działania samego PiS. Konfederaci walczą o umysły i głosy na prawicy, argumentując, że to oni, a nie PiS od lat sprzeciwiali się liberalnej polityce imigracyjnej.
Nieoficjalnie słyszę w Konfederacji, że to właśnie temat imigracji daje szansę partii Mentzena i Bosaka na wejście na kolejny poziom, czyli na zbliżenie się do partii Jarosława Kaczyńskiego w sondażach i granie jak równy z równym. Żaden z moich rozmówców nie postrzega tego, co robi teraz Konfederacja w kategoriach niebezpiecznego populizmu.
Ba, są i tacy w Konfederacji, którzy liczą na wsparcie prezydenta Karola Nawrockiego i tym samym zagrania na nosie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Konfederaci naprawdę wierzą, że Nawrocki w wielu sprawach (również w kwestii polityki imigracyjnej) ma poglądy dużo bliższe Konfederacji niż Prawu i Sprawiedliwości. Stąd m.in. pomysł europosłanki Konfederacji Ewy Zajączkowskiej-Hernik, która wysłała oficjalną prośbę do Nawrockiego, by zwołał Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy. I to w czasie, gdy w Pałacu wciąż zasiada inny lokator, a Nawrocki do czasu zaprzysiężenia wciąż nie ma tutaj za wiele do powiedzenia.
Temat imigracji “żre”, więc wiadomo, że będziemy to grzać — komentuje jeden z polityków Konfederacji. Zastrzega jednak, że nie chodzi tutaj o polityczny cynizm, bo bardzo wielu konfederatów i ich wyborców rzeczywiście tak myśli: niekontrolowana imigracja, nawet ta legalna, to źródło potencjalnych problemów w przyszłości.
“Stan Wyjątkowy”. Kaczyński dożywotnim prezesem PiS. Tusk miota się w sprawie fałszerstw. Hołownia nie chce zablokować zaprzysiężenia Nawrockiego
“Zero imigracji z krajów muzułmańskich”
Konfederacja, która kilka lat temu przekonywała, że wolny rynek rozwiąże praktycznie każdy problem w Polsce, dziś mówi już innym głosem. Trudno znaleźć tu kogoś, kto uważa, że Polska powinna masowo wpuszczać legalnych pracowników z zagranicy, jeśli rynek tego wymaga.
W partii dominuje zupełnie inne podejście. — Jak rządził PiS, to duże koncerny domagały się, by do Polski masowo sprawiać siłę roboczą. I Morawiecki na to się zgodził, dał zgodę na setki tysięcy wiz pracowniczych. Nie ma opcji, byśmy do tego wrócili. To zła polityka — słyszę w Konfederacji.
“Ta liczba jest chwilowo graniczna”. Demografia kontra polityka. Polska przyciąga i odpycha migrantów
— Najważniejsze, by nasze działania przyniosły efekt. Z takim nastawieniem jako Ruch Narodowy szliśmy przecież do polityki. Trzeba zatrzymać napływ imigracji do Polski — mówi Onetowi poseł Michał Wawer z Konfederacji.
Polityk ze skrzydła narodowego Konfederacji daje następującą receptę: — Kontrole na granicy z Niemcami i Litwą. Ponadto trzeba wreszcie przestawać rozdawać prawo pobytu w Polsce. Trzeba wprowadzić limity, systemy punktowe, zasadę “zero imigracji z krajów muzułmańskich”. Należy opracować strategię i odpowiedzieć sobie na pytania, kogo my w Polsce potrzebujemy, jakich pracowników i skąd — mówi.