Burza na Radzie Bezpieczeństwa. Tusk miał poważnie zdenerwować prezydenta

By | June 21, 2025

Burza na Radzie Bezpieczeństwa. Tusk miał poważnie zdenerwować prezydenta
Autor: Redakcja Polityczna | Data: 21 czerwca 2025

W czwartek późnym popołudniem odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, zwołane przez prezydenta Andrzeja Dudę w związku z pogarszającą się sytuacją na wschodniej granicy Polski. Spotkanie miało charakter tajny, lecz – jak informują nasze źródła – atmosfera była wyjątkowo napięta, a emocje sięgały zenitu. Premier Donald Tusk miał w ostrych słowach zakwestionować działania Kancelarii Prezydenta w ostatnich dniach, co miało doprowadzić do gwałtownej reakcji Andrzeja Dudy.

Według nieoficjalnych informacji przekazanych przez jednego z uczestników spotkania, doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy premierem a prezydentem już na samym początku obrad. Tusk miał zarzucić prezydentowi „brak koordynacji i nadmiar emocjonalnych wypowiedzi”, które – jego zdaniem – pogłębiają chaos informacyjny w obliczu realnego zagrożenia.

Prezydent Andrzej Duda nie pozostał dłużny i miał odpowiedzieć, że premier „działa na własną rękę, ignorując prerogatywy głowy państwa oraz konstytucyjny podział kompetencji”. W trakcie wymiany zdań prezydent miał uderzyć dłonią w stół i w zdecydowanym tonie wezwać premiera do „większego szacunku dla instytucji państwa”.

Spotkanie miało miejsce w Pałacu Prezydenckim i trwało ponad trzy godziny. Po jego zakończeniu żadne oficjalne komunikaty nie zostały wydane, co jeszcze bardziej podgrzało atmosferę wokół wydarzenia. Przedstawiciele rządu oraz opozycji, którzy uczestniczyli w posiedzeniu, opuszczali gmach bez komentarzy dla mediów.

Kryzys przy granicy i różnice w narracjach

Przyczyną zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego były doniesienia o wzmożonych działaniach grup dywersyjnych na granicy z Białorusią oraz rosnąca presja migracyjna, która – według służb – może być elementem hybrydowej wojny prowadzonej przez reżim Aleksandra Łukaszenki przy wsparciu Moskwy.

Premier Tusk już wcześniej zlecił intensyfikację patroli Straży Granicznej i zwiększenie obecności wojska w newralgicznych punktach granicy. Z kolei prezydent, podczas środowej konferencji prasowej, wezwał do ogłoszenia stanu wyjątkowego w kilku powiatach przygranicznych, co – zdaniem niektórych ekspertów – było nie tylko zaskakujące, ale i potencjalnie sprzeczne z wcześniejszymi ustaleniami Rady Ministrów.

„Prezydent miał pełne prawo do wyrażenia swojej opinii, ale forma, w jakiej to uczynił, była zaskakująca nawet dla nas, ludzi przyzwyczajonych do politycznej gry” – mówi jeden z polityków Trzeciej Drogi, który uczestniczył w posiedzeniu. – „Widać było, że relacje na linii Pałac Prezydencki – Kancelaria Premiera są chłodne, ale teraz mamy do czynienia wręcz z konfliktem instytucjonalnym”.

Sprzeczne wizje zarządzania kryzysem

Eksperci zauważają, że obecna sytuacja może być preludium do głębszego kryzysu konstytucyjnego. Prezydent, korzystając ze swoich prerogatyw, ma prawo wpływać na kwestie bezpieczeństwa państwa, ale to rząd odpowiada za bieżącą politykę wewnętrzną i zewnętrzną. „Jeżeli te dwa ośrodki nie będą mówić jednym głosem, osłabiamy naszą zdolność reagowania w sytuacji kryzysowej” – ostrzega dr Małgorzata Wysocka, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Warszawskiego.

Na to samo zwracają uwagę przedstawiciele wojska. Jeden z wysokich rangą oficerów, pragnący zachować anonimowość, stwierdził: „Niepokoi nas fakt, że spór polityczny zaczyna wpływać na działania operacyjne. Potrzebujemy jasnych, skoordynowanych decyzji, a nie publicznych przepychanek”.

Reakcje opozycji i środowisk eksperckich

Opozycja nie kryje zaniepokojenia. Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, Anita Czerwińska, stwierdziła: „W obliczu zagrożenia narodowego powinniśmy mówić jednym głosem. Tymczasem rząd nie tylko nie szanuje prezydenta, ale także próbuje marginalizować jego rolę. To niebezpieczny precedens”.

Z kolei Lewica nawołuje do deeskalacji napięcia. „Nie czas na personalne spory, gdy granice są zagrożone. Obie strony muszą usiąść do stołu i mówić wspólnym językiem. Tylko wtedy obywatele będą mogli czuć się bezpieczni” – powiedział poseł Adrian Zandberg.

Zainteresowanie sprawą wyraziły również środowiska międzynarodowe. Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce, Susan Williams, wyraziła nadzieję, że „polskie władze znajdą wspólny język w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa narodowego i integralności granic”.

Co dalej?

Na piątek zaplanowano kolejne posiedzenie sztabu kryzysowego w Kancelarii Premiera. Nie wiadomo jeszcze, czy zaproszenie otrzymają przedstawiciele Kancelarii Prezydenta. Nieoficjalnie mówi się, że Donald Tusk rozważa wystąpienie z wnioskiem o formalne ograniczenie kompetencji Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sytuacjach, gdy nie dochodzi do ogłoszenia stanu wojennego ani wyjątkowego.

„To sygnał, że spór będzie się zaostrzał, a nie wygasał” – komentuje dr Wysocka. – „Jeśli nie dojdzie do porozumienia na szczycie, konsekwencje mogą być poważne: zarówno dla polityki wewnętrznej, jak i dla naszej pozycji na arenie międzynarodowej”.

Tymczasem społeczeństwo oczekuje jasnych komunikatów i zdecydowanych działań. Rośnie presja na obie strony konfliktu, by zrezygnowały z emocji i postawiły na pragmatyzm. W najbliższych dniach okaże się, czy politycy będą potrafili wznieść się ponad partyjne interesy – czy też pogłębiający się konflikt między prezydentem a premierem stanie się symbolem nowego kryzysu politycznego w Polsce.

Leave a Reply