Głosy Trzaskowskiego przypisano Nawrockiemu. Afera po wyborach. Wykryto nieprawidłowości

By | June 6, 2025

Afera wyborcza na finiszu kampanii? Głosy Trzaskowskiego przypisane Nawrockiemu. Państwo nie zadziałało?

Choć wybory samorządowe dobiegły końca, emocje wcale nie opadły. Wręcz przeciwnie – wokół procesu liczenia głosów narasta poważny skandal, który może na długo zatrząść zaufaniem obywateli do państwa prawa. Według najnowszych doniesień medialnych, w kilku komisjach wyborczych na Mazowszu oraz Pomorzu doszło do poważnych nieprawidłowości, które – zdaniem ekspertów – mogły mieć wpływ na wynik wyborów prezydenckich w największych miastach. Najgłośniejsza sprawa dotyczy błędnego przypisania głosów oddanych na Rafała Trzaskowskiego… Karolowi Nawrockiemu, kandydatowi wspieranemu przez obóz prawicy.

Jak to możliwe, że w XXI wieku, w państwie członkowskim Unii Europejskiej, dochodzi do tak rażących błędów w procesie liczenia głosów? Czy mamy do czynienia jedynie z „błędem ludzkim”, jak próbują tłumaczyć przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej, czy może raczej z celową manipulacją mającą na celu wypaczenie wyników głosowania? I wreszcie – kto poniesie odpowiedzialność, jeśli podejrzenia okażą się prawdziwe?

Nieprawidłowości w komisjach. Raport, który wstrząsnął opinią publiczną

Zaczęło się od anonimowego donosu członka jednej z komisji w powiecie piaseczyńskim. Mężczyzna twierdził, że podczas wprowadzania wyników do systemu informatycznego zauważył, iż część głosów oddanych na Trzaskowskiego została automatycznie przypisana Karolowi Nawrockiemu. Początkowo uznano to za jednostkowy przypadek. Jednak po opublikowaniu raportu przez niezależną organizację obserwatorów wyborów, skala nieprawidłowości zaczęła się rozszerzać.

Z raportu wynika, że błędy tego typu wystąpiły w co najmniej 38 komisjach obwodowych, głównie na Mazowszu, Pomorzu i w Małopolsce. W większości przypadków chodziło o kilkanaście lub kilkadziesiąt głosów – jednak w sumie może to oznaczać setki, a nawet tysiące głosów przesuniętych między kandydatami. Dla wielu ekspertów to sytuacja bez precedensu od czasu wyborów samorządowych w 2014 roku, kiedy to również zarzucano fałszowanie wyników – wtedy na korzyść PSL.

Rafał Trzaskowski komentuje: „To uderzenie w demokrację”

Prezydent Warszawy i kandydat Koalicji Obywatelskiej nie pozostawił wątpliwości co do swojej oceny sytuacji. Na konferencji prasowej wyraził „głębokie oburzenie” i zażądał powołania niezależnej komisji śledczej.

– Mamy do czynienia z próbą manipulacji wolą wyborców. Jeśli to się potwierdzi, będzie to jeden z najpoważniejszych kryzysów demokracji po 1989 roku – mówił Trzaskowski, dodając, że nie zaakceptuje wyniku, jeśli nie zostanie przeprowadzony pełny audyt. – Chodzi nie tylko o mój wynik, ale o wiarygodność całego systemu wyborczego.

Do sprawy odniósł się również Donald Tusk, premier i lider KO. – Jeśli ktoś majstrował przy głosach, musi ponieść konsekwencje karne. Tu nie może być taryfy ulgowej – grzmiał z sejmowej mównicy. Dodał także, że rząd rozważa złożenie zawiadomienia do prokuratury oraz do Trybunału Stanu, jeśli okaże się, że osoby odpowiedzialne za system IT Państwowej Komisji Wyborczej działały świadomie.

Obóz prawicy: „To polityczna histeria”

Zupełnie inne stanowisko prezentuje Zjednoczona Prawica. Karol Nawrocki, kandydat, którego nazwisko znalazło się w centrum afery, zapewnia, że „nie miał żadnej wiedzy o rzekomych nieprawidłowościach”, a całą sprawę nazywa „brudną kampanią medialną”.

– Kiedy przegrywają, szukają winnych wszędzie, tylko nie w sobie. Tak to już jest, gdy przegrywa się z klasą – powiedział ironicznie w rozmowie z jednym z prawicowych portali.

Z kolei przedstawiciele PiS sugerują, że błąd mógł wynikać z wadliwego oprogramowania lub niewystarczającego przeszkolenia członków komisji. – Mówienie o „aferze wyborczej” to przesada. Zróbmy audyt, ale bez histerii i politycznego krzyku – apelował Ryszard Terlecki.

Państwowa Komisja Wyborcza w defensywie

PKW, która dotąd starała się unikać emocjonalnych komentarzy, została zmuszona do zajęcia oficjalnego stanowiska. W wydanym komunikacie potwierdziła, że doszło do „błędów przy wprowadzaniu danych”, ale zaznaczyła, że „wszystkie nieprawidłowości zostały skorygowane jeszcze przed ogłoszeniem ostatecznych wyników”.

Jednak dla wielu to tłumaczenie nie jest wystarczające. – Jeśli dane były błędne na poziomie systemowym, to jaką mamy gwarancję, że wszystko zostało naprawione? – pyta dr hab. Anna Szymańska, specjalistka ds. prawa konstytucyjnego z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W takich przypadkach konieczna jest pełna jawność, udostępnienie logów systemu i analiza każdego przypadku.

Co dalej? Możliwe scenariusze

Na dziś wiadomo, że sprawa trafiła do Najwyższej Izby Kontroli, która ma przeprowadzić audyt systemu wyborczego. Do akcji włączyła się także Sieć Obywatelska Watchdog Polska oraz Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Obie organizacje zapowiedziały złożenie wniosków o udostępnienie danych z komisji wyborczych i przesłanie ich do niezależnych ekspertów.

Pojawiają się także głosy, że sprawa może mieć finał międzynarodowy. Europosłowie z frakcji Renew Europe złożyli wniosek o debatę w Parlamencie Europejskim na temat „przejrzystości i wiarygodności procesu wyborczego w Polsce”.

Zaufanie pod znakiem zapytania

Bez względu na dalszy rozwój wydarzeń, jedno jest pewne – zaufanie obywateli do procesu wyborczego zostało poważnie nadszarpnięte. Choć w przeszłości zdarzały się już incydenty z liczeniem głosów, obecna sytuacja wydaje się szczególnie niebezpieczna ze względu na kontekst polityczny oraz skalę potencjalnych nieprawidłowości.

Czy uda się odbudować zaufanie obywateli do instytucji demokratycznych? Czy afera zakończy się dymisjami i konsekwencjami prawnymi? A może – jak to bywało w przeszłości – temat zostanie zamieciony pod dywan?

Tego dziś jeszcze nie wiemy. Ale jedno jest pewne – po tej aferze nic już nie będzie takie samo. Ani dla Rafała Trzaskowskiego, ani dla Karola Nawrockiego, ani dla polskiej demokracji.