Karol Nawrocki pozwał Onet. Poseł PiS potwierdza

By | May 27, 2025

Karol Nawrocki pozywa Onet. Poseł PiS potwierdza działania prawne wobec portalu

Sprawa Karola Nawrockiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, który zdecydował się pozwać portal Onet, odbiła się szerokim echem w polskiej przestrzeni medialnej. W tle całej sytuacji znajdują się zarzuty dotyczące manipulacji faktami, publikowania nieścisłości i rzekomego naruszenia dóbr osobistych prezesa IPN. Poseł Prawa i Sprawiedliwości potwierdza, że pozew został złożony, a całe postępowanie ma charakter precedensowy, który może wpłynąć na przyszłe relacje między politykami a mediami w Polsce.

Początek konfliktu: publikacja Onetu

Sprawa zaczęła się od opublikowanego przez Onet artykułu, w którym dziennikarze portalu przedstawili Karola Nawrockiego w niekorzystnym świetle. W publikacji pojawiły się sugestie, jakoby prezes IPN nadużywał swojej funkcji, działał niezgodnie z prawem i miał powiązania z kontrowersyjnymi środowiskami. Choć sam tekst nie zawierał wprost oskarżeń o przestępstwa, jego wydźwięk miał charakter jednoznacznie negatywny, co – zdaniem Nawrockiego – naruszyło jego dobre imię.

Według prezesa IPN, artykuł miał charakter manipulacyjny i oparty był na półprawdach. W oświadczeniu opublikowanym na stronie Instytutu, Nawrocki zaznaczył, że „wolność słowa nie może oznaczać bezkarnego szkalowania”, i zapowiedział, że podejmie kroki prawne w celu ochrony swojego wizerunku i reputacji instytucji, którą kieruje.

Reakcja środowisk politycznych i medialnych

Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Poseł PiS, który jest blisko związany z Karolem Nawrockim, potwierdził w rozmowie z mediami, że pozew przeciwko Onetowi został złożony. Podkreślił przy tym, że działania portalu naruszają nie tylko godność osoby fizycznej, ale również instytucji państwowej, która pełni ważną funkcję w kształtowaniu pamięci historycznej w Polsce.

– Nie możemy pozwolić na to, by poważne instytucje były oczerniane przez media, które kierują się politycznymi uprzedzeniami – powiedział poseł PiS. – Wolność mediów nie oznacza dowolności w interpretowaniu faktów.

Z kolei środowiska dziennikarskie zareagowały zaniepokojeniem, wskazując, że pozwy przeciwko mediom mogą mieć efekt mrożący i ograniczać wolność prasy. Redakcja Onetu wydała oświadczenie, w którym wyraziła gotowość do obrony swoich materiałów w sądzie, wskazując, że publikacja została przygotowana z należytą starannością dziennikarską.

Kim jest Karol Nawrocki?

Karol Nawrocki to historyk, działacz publiczny i od 2021 roku prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Wcześniej był dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, gdzie zasłynął z przeprowadzenia kontrowersyjnej zmiany wystawy głównej, krytykowanej przez część środowisk naukowych i politycznych. Jego nominacja na stanowisko prezesa IPN była postrzegana jako umocnienie wpływów PiS w instytucjach zajmujących się historią.

Nawrocki jest znany z konserwatywnego podejścia do historii i wielokrotnie podkreślał konieczność „odzyskiwania narracji historycznej” przez Polskę. Pod jego kierownictwem IPN zaostrzył retorykę wobec Rosji, Niemiec i środowisk liberalnych, a także skupił się na promowaniu patriotyzmu i „polskiej dumy narodowej”.

Zarzuty wobec Onetu

W pozwie, którego treść częściowo przedostała się do opinii publicznej, przedstawiciele Nawrockiego domagają się m.in. usunięcia artykułu, przeprosin oraz odszkodowania na rzecz organizacji wspierającej ofiary przemocy symbolicznej i medialnej. W pozwie padają zarzuty o naruszenie dóbr osobistych, rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji oraz próbę manipulowania opinią publiczną w celu zdyskredytowania prezesa IPN.

Prawnicy reprezentujący Nawrockiego argumentują, że dziennikarze Onetu nie zweryfikowali wszystkich informacji, a ich tekst oparty był na źródłach anonimowych i domysłach. Ich zdaniem doszło do naruszenia standardów rzetelności dziennikarskiej.

Możliwe konsekwencje dla mediów

Sprawa może mieć daleko idące konsekwencje nie tylko dla Onetu, ale również dla całego środowiska dziennikarskiego. Jeżeli sąd przychyli się do roszczeń Karola Nawrockiego, będzie to sygnał, że granice dopuszczalnej krytyki osób publicznych w Polsce ulegają zaostrzeniu. Z drugiej strony – jeśli sąd oddali pozew – może to umocnić pozycję mediów jako strażników demokracji.

Eksperci prawa medialnego są podzieleni. Jedni uważają, że sprawa ma charakter czysto polityczny i wpisuje się w szerszy kontekst prób ograniczania niezależności dziennikarstwa. Inni wskazują, że każda osoba – również publiczna – ma prawo do obrony swojego dobrego imienia i nie może być bezkarnie zniesławiana.

Reakcje społeczne

W mediach społecznościowych zawrzało. Część internautów popiera decyzję Nawrockiego, twierdząc, że „czas ukrócić dzikie ataki mediów”. Inni zarzucają prezesowi IPN, że nie potrafi przyjąć krytyki i próbuje uciszyć głosy sprzeciwu. Pojawiły się także komentarze wskazujące na zagrożenie dla wolności słowa i niezależności prasy.

Na Twitterze trendowały hashtagi #WolneMedia oraz #IPN, a znane osobistości z życia publicznego – w tym dziennikarze, politycy i działacze społeczni – zabrały głos w sprawie. Niektóre komentarze były bardzo emocjonalne, co świadczy o tym, że konflikt ma nie tylko wymiar prawny, ale i symboliczny.

Spór o pamięć i tożsamość

W tle całej sytuacji kryje się głębszy konflikt – o to, kto ma prawo kształtować zbiorową pamięć Polaków. IPN pod kierownictwem Nawrockiego stara się promować określoną wizję historii – silnie nacechowaną patriotycznie, narodowo i często jednostronnie. Media takie jak Onet natomiast częściej podkreślają konieczność pluralizmu, otwartości na różne narracje i krytyczne podejście do własnej historii.

Ten konflikt nie jest nowy, ale sprawa pozwu przeciwko Onetowi może go zaostrzyć. Dla jednych jest to walka o honor i prawdę. Dla drugich – próba cenzury i zamykania ust krytykom.

Co dalej?

Na razie nie wiadomo, kiedy sąd zajmie się sprawą. Proces może potrwać miesiące, a nawet lata. Tymczasem zarówno Karol Nawrocki, jak i redakcja Onetu zapowiadają, że nie ustąpią.

Dla obserwatorów życia publicznego w Polsce będzie to z pewnością jeden z ważniejszych procesów tego typu w ostatnich latach – nie tylko ze względu na osoby i instytucje zaangażowane, ale przede wszystkim ze względu na pytania, które on stawia: gdzie kończy się wolność słowa, a zaczyna odpowiedzialność? Czy media mogą bezkarnie oceniać osoby publiczne, nawet jeśli posługują się opinią zamiast faktami?

Odpowiedzi na te pytania udzieli sąd, ale debata na temat granic wolności mediów i roli państwowych instytucji w kształtowaniu debaty publicznej będzie toczyć się jeszcze długo.