Afterparty po starciu z Trzaskowskim. Jak zobaczycie, z kim na piwo wybrał się Mentzen, opadną wam szczęki

By | May 25, 2025

Po burzliwej debacie, która przyciągnęła uwagę milionów Polaków, Sławomir Mentzen – jeden z najbardziej rozpoznawalnych polityków Konfederacji – nie zniknął z radarów. Wręcz przeciwnie: postanowił podtrzymać medialne napięcie, udając się na nieformalne spotkanie, które z miejsca stało się tematem numer jeden w politycznych kuluarach. To, z kim poszedł na piwo, zaskoczyło nie tylko jego zwolenników, ale również przeciwników politycznych.

Wieczór rozpoczął się od debaty transmitowanej na żywo w jednej z największych polskich stacji telewizyjnych. Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej, starł się ze Sławomirem Mentzenem w kwestiach gospodarczych, polityki zagranicznej oraz wizji przyszłości Polski. Emocji nie brakowało. Padły ostre słowa, oskarżenia o populizm, niekompetencję, a nawet zdradę ideałów konserwatyzmu i liberalizmu.

Zaraz po zakończeniu transmisji dziennikarze próbowali zbliżyć się do obu polityków, by uzyskać ich pierwsze komentarze. Trzaskowski natychmiast opuścił budynek, otoczony przez swoich współpracowników i ochronę. Mentzen natomiast zachowywał się zaskakująco swobodnie. Uśmiechnięty, z telefonem przy uchu, wydawał się nieco rozluźniony – jakby cały ten spektakl był dla niego jedynie formalnością.

Po godzinie 22:00 pojawiły się pierwsze nieoficjalne informacje: Mentzen został zauważony w jednej z modnych warszawskich knajp na Powiślu. Początkowo sądzono, że spotyka się ze swoimi sympatykami lub członkami sztabu. Jednak zdjęcia, które zaczęły krążyć po sieci, zupełnie zmieniły narrację.

Na fotografiach, które trafiły na Twittera (obecnie X), widać Mentzena siedzącego przy stole z kilkoma znanymi postaciami życia publicznego. Największe poruszenie wywołała obecność Krzysztofa Bosaka, z którym Mentzen w ostatnich tygodniach miał wyraźne napięcia dotyczące strategii kampanijnej. Jeszcze większym zaskoczeniem była jednak obecność… Marcina Kierwińskiego z Platformy Obywatelskiej.

Jak to możliwe, że polityk Konfederacji, oskarżający Platformę o zdradę interesów narodowych, spędza wieczór przy piwie z jednym z najbliższych współpracowników Donalda Tuska?

Według relacji świadków rozmowa przy stole była intensywna, lecz utrzymana w cywilizowanym tonie. Mentzen i Kierwiński kilkukrotnie stuknęli się kuflami, wymieniali żarty i – co najbardziej zaskakujące – raz nawet się uścisnęli. W sieci zawrzało. Komentatorzy polityczni natychmiast zaczęli spekulować: czy to oznacza jakąś formę zakulisowego porozumienia? A może chodziło wyłącznie o chwilowe odprężenie po medialnym widowisku?

Wypowiedział się nawet sam Mentzen, zamieszczając na swoim profilu zdjęcie z podpisem: „Polityka polityką, ale piwo to piwo. Bez przesady z tą świętą wojną.” Jego wpis spotkał się z mieszanymi reakcjami. Część komentujących uznała go za przejaw zdrowego dystansu i dojrzałości. Inni – za zdradę elektoratu, który oczekuje jasnych podziałów i konsekwentnej narracji antyestablishmentowej.

Niektórzy zauważyli, że takie spotkania to nic nowego w polityce. Już w latach 90. politycy SLD i AWS potrafili po ostrej debacie wspólnie wypić wódkę i żartować. Różnica polega jednak na tym, że w dobie mediów społecznościowych każda interakcja, każde zdjęcie, każdy gest natychmiast staje się przedmiotem publicznego osądu.

W kolejnych dniach media nie odpuszczały. Prześwietlano każdy szczegół spotkania: kto siedział obok kogo, jakie tematy poruszano, jak długo trwało spotkanie i kto opuścił lokal jako pierwszy. Plotki głosiły, że rozmowa dotyczyła nie tylko ogólnych spraw politycznych, ale również możliwych punktów stycznych w sprawie polityki energetycznej i podejścia do kwestii suwerenności UE.

Jednocześnie pojawiły się głosy, że cała sytuacja była celowo wyreżyserowana. Czyżby Mentzen, znany z umiejętności grania w mediach społecznościowych, celowo zorganizował tę „szokującą” scenę, by wywołać ferment i przesunąć uwagę opinii publicznej? A może chodziło o przekaz do elektoratu umiarkowanego, że Konfederacja nie jest już jedynie radykalną niszą, ale partią gotową do rozmów i kompromisów?

Niezależnie od intencji, jedno jest pewne – afterparty po debacie z Trzaskowskim pokazało zupełnie inną twarz polskiej polityki. Nie tę z sejmowych ław, nie tę z agresywnych tweetów czy patetycznych przemówień. Tylko tę ludzką, złożoną, nieoczywistą.

Warto zadać sobie pytanie: czy politycy powinni spotykać się w takich okolicznościach? Czy dystans ideologiczny oznacza konieczność całkowitej izolacji? A może właśnie takie nieformalne rozmowy są kluczem do budowania mostów i przełamywania impasu, który od lat paraliżuje polskie życie publiczne?

Dla jednych zdjęcia z tego wieczoru są symbolem politycznego zepsucia. Dla innych – oznaką nadziei, że wśród kłótni, hejtu i podziałów, możliwa jest jeszcze rozmowa. Bez kamer, bez reżyserii, bez publiczności.

Pytanie tylko, czy elektorat jest na to gotowy.

Leave a Reply