
Wiemy, co zażył Nawrocki podczas debaty. „Gumę brałem”, ale okazało się, że to snusy
Wielu widzów transmitowanej na żywo debaty Karola Nawrockiego zauważyło moment, gdy prezes Instytutu Pamięci Narodowej sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął niewielkie, srebrne opakowanie. Po chwili wyjął z niego coś, co wyglądało jak guma do żucia, przeżuwając to w milczeniu, niemal odruchowo. Ten krótki epizod wywołał lawinę komentarzy i spekulacji – od domysłów o medykamentach na stres, przez dopalacze, aż po te najbardziej fantazyjne, o tajemniczych „nowoczesnych” środkach masowego przekazu. Dopiero jednak rozmowa z osobami z najbliższego otoczenia prezesa IPN rzuciła nowe światło na tę kwestię.
Okazało się, że to, co wyglądało jak guma, w rzeczywistości było… snusem – produktem znanym w Skandynawii, sprzedawanym w formie małych woreczków z drobno zmielonym tytoniem. Snusy różnią się od tradycyjnych papierosów czy gumy nikotynowej tym, że są bezdymne i umożliwiają powolne uwalnianie nikotyny przez błony śluzowe w jamie ustnej. W Polsce ich sprzedaż jest wciąż nielegalna, dlatego zapytania o to, jak prezes IPN wszedł w ich posiadanie, zrodziły pytania o granice prawa i zachowania osób publicznych.
Pierwsze komentarze rzecznika prasowego Instytutu mówiły jeszcze o „produkcie z grupy suplementów”. Dopiero po interwencji naszej redakcji i pytaniach o prawdziwy charakter środka przekazano oficjalne wyjaśnienie: „Pan prezes zażył snusa przywiezionego z zagranicy jako pamiątka z rodzinnej Skandynawii. To produkt dla niego znany i używany okazjonalnie od lat. Nie ma mowy o żadnych substancjach psychoaktywnych poza nikotyną”. Tłumaczono również, że sam gest miał na celu chwilowe złagodzenie napięcia przed jednym z trudniejszych pytań dziennikarzy.
Reakcje społeczne były jednak mieszane. Część komentatorów uznała, że snus to „zdrowsza” alternatywa dla papierosów – bez dymu, bez popiołu, bardziej dyskretna. Inni zaś podkreślali, że nikotyna to przecież narkotyk, a używanie snusów przez osoby publiczne, zwłaszcza w trakcie oficjalnych debat, to złe wzorce i promowanie nałogu. W mediach społecznościowych pojawiły się memy przedstawiające prezesa IPN w roli nowoczesnego Szweda, a nawet rysunki stylizowane na skandynawskie reklamy.
Psychologowie zajmujący się zachowaniami w sytuacjach stresowych tłumaczą, że gest sięgnięcia po snus to rodzaj tzw. „obrządkowego rytuału”. „W chwilach napięcia człowiek sięga po czynności, które wykonywał wcześniej w podobnych warunkach – to forma samoregulacji emocji” – wyjaśnia prof. Anna Górska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. „Może to być poprawianie krawata, kręcenie długopisem czy właśnie sięgnięcie po coś, co przynosi ulgę, nawet jeśli jest to nikotyna”.
Nie zabrakło też głosów bardziej surowych. Przedstawiciele organizacji antynikotynowych wskazywali, że publiczna demonstracja użycia snusa, nawet jeśli to zaledwie kilka minut w trakcie debaty, to sygnał, że osoby ważne w państwie nie traktują poważnie problemu uzależnień. „To niedopuszczalne, by w trakcie oficjalnego wystąpienia używać substancji, która w Polsce jest zakazana” – mówiła w rozmowie z nami dr Ewa Wysocka ze Stowarzyszenia na Rzecz Zdrowia Publicznego.
Z kolei zwolennicy prezesa IPN bronili jego postawy, argumentując, że nikotynowy snus jest mniej szkodliwy niż palenie papierosów. „Pan Nawrocki nie palił w debacie, ale sięgnął po snusa – to dowód, że stara się ograniczać szkodliwe nawyki. Wielu ludzi zamiast tradycyjnego papierosa wybiera gumę nikotynową czy właśnie snus” – zauważył publicysta tygodnika „W Sieci”.
Warto wspomnieć, że sam Nawrocki, pytany o incydent krótko po debacie, odpowiedział żartobliwie: „Gumę brałem, ale nie tę, jaką wszyscy myślą. Zwykłą skandynawską pamiątkę, którą mamy w rodzinie od lat. Chciałem po prostu zachować spokój przed pytaniami o trudne tematy”. Jego słowa miały uciąć dalsze spekulacje, jednak temat snusów wśród polityków pozostał na dłużej – jako nowy punkt dyskusji o dopuszczalności używania przez osoby publiczne produktów nikotynowych.
Eksperci od wizerunku publicznego podkreślają, że każdy, najmniejszy gest polityka może być natychmiast przechwycony i zinterpretowany na wiele sposobów. „W dobie smartfonów i transmisji na żywo nie da się niczego ukryć. Jeśli ktoś sięga po nieznany przedmiot, natychmiast pada pytanie: co to jest i dlaczego? To test transparentności i autentyczności” – tłumaczy dr Marta Nowak z Collegium Civitas.
Podsumowując, cała afera wokół „gumy” Karola Nawrockiego to w gruncie rzeczy opowieść o tym, jak wrażliwy jest dzisiejszy przekaz medialny. Z jednej strony – zwykły snus, znany jako alternatywa dla papierosów, używany przez miliony na północy Europy. Z drugiej – symbol braku skrępowania w korzystaniu z produktów nikotynowych, które w Polsce pozostają w strefie zakazów. Ten krótki moment w trakcie debaty pokazał, jak niewiele potrzeba, by rozpętać burzę i skierować uwagę publiczną w zupełnie nieoczekiwaną stronę.