Justyna Steczkowska ponownie wystąpiła na Eurowizji 2025. Polska może być dumna!

By | May 17, 2025

Justyna Steczkowska ponownie wystąpiła na Eurowizji 2025. Polska może być dumna!

W sobotni wieczór, na scenie w Kopenhadze, rozbłysły światła, które oglądały miliony widzów z całego świata. Wśród przedstawicieli 37 państw, którzy walczyli o tytuł zwycięzcy 69. Konkursu Piosenki Eurowizji, pojawiło się dobrze znane polskiej publiczności nazwisko – Justyna Steczkowska. Po 29 latach od swojego pierwszego występu na tej samej scenie, legendarna artystka znów reprezentowała Polskę. I zrobiła to z klasą, odwagą i w pełni własnym, unikalnym stylu.

Powrót po latach

Justyna Steczkowska po raz pierwszy pojawiła się na Eurowizji w 1995 roku z utworem „Sama”. Choć nie zajęła wówczas miejsca na podium, występ ten zapisał się w pamięci widzów jako jeden z bardziej oryginalnych, mrocznych i emocjonalnie intensywnych. Artystka wyróżniała się nie tylko wokalem, ale też sceniczną charyzmą i nietuzinkową estetyką. W tamtym czasie była jeszcze młodą, wschodzącą gwiazdą. Dziś, jako dojrzała artystka z ogromnym dorobkiem, wraca na scenę Eurowizji, niosąc ze sobą bagaż doświadczeń i niezwykłą dojrzałość artystyczną.

Wybór Steczkowskiej na reprezentantkę Polski w 2025 roku był zaskoczeniem dla wielu fanów Eurowizji. Po latach występów debiutantów i młodych talentów, Telewizja Polska postawiła na sprawdzoną artystkę. I jak się okazało – był to strzał w dziesiątkę.

Piosenka z przesłaniem

Występ Justyny Steczkowskiej w 2025 roku nie był jedynie pokazem wokalnych umiejętności – był to prawdziwy spektakl. Jej eurowizyjny utwór „Feniks” opowiada o odrodzeniu, sile kobiecości i transformacji. Tekst piosenki napisała sama Steczkowska, a muzykę skomponowała we współpracy z Michałem Dąbrówką – znanym producentem i perkusistą.

„Feniks” to kompozycja balansująca między elektroniką, symfonicznym brzmieniem a etnicznymi inspiracjami, tak charakterystycznymi dla dorobku artystki. Utwór zbudowany jest na napięciu i dramaturgii, które narastają aż do eksplodującego refrenu, w którym wokalistka demonstruje pełnię swoich możliwości głosowych.

Występ na żywo był perfekcyjnie dopracowany. Justyna pojawiła się w stroju inspirowanym mitologią słowiańską – złoto-czerwone pióra, symbol ognia i odrodzenia, połączone z elementami inspirowanymi polskim folklorem. Całość była nowoczesna, ale głęboko osadzona w kulturze. Scena została zaaranżowana jak rytualne ognisko, a efekty świetlne i choreografia – minimalistyczna, ale sugestywna – tylko podkreślały przesłanie utworu.

Entuzjastyczne reakcje

Reakcje na występ Justyny były niemal jednogłośne. Polskie media już kilka minut po występie ogłosiły, że „to był najlepszy pokaz od czasów Roksany Węgiel i jej dziecięcej Eurowizji”. W portalach społecznościowych zawrzało – hasztag #SteczkowskaNaEurowizji zaczął trendować w kilku krajach.

Międzynarodowi komentatorzy również docenili polską reprezentantkę. Brytyjski „The Guardian” napisał, że „Steczkowska udowadnia, że prawdziwa klasa nie zna wieku”, a włoska RAI określiła jej występ jako „mistyczny, poruszający i technicznie bezbłędny”.

Wielu fanów zwracało uwagę na to, jak bardzo występ różnił się od typowych eurowizyjnych „fajerwerków” – był głęboki, symboliczny, ale też niezwykle profesjonalny. Nie brakowało również porównań do występów Loreen czy Conchity Wurst – artystek, które również postawiły na mocne, emocjonalne przekazy.

Sukces punktowy i emocjonalny

Polska ostatecznie zajęła 6. miejsce, co jest najlepszym wynikiem od lat. Choć wielu fanów liczyło na podium, sama Justyna Steczkowska podkreśliła, że nie wynik był najważniejszy.

– Nie przyjechałam tu po trofeum. Przyjechałam, by opowiedzieć historię – mówiła podczas konferencji prasowej po finale. – To była dla mnie podróż emocjonalna, artystyczna i duchowa. Chciałam pokazać, że polska muzyka może być piękna, głęboka i uniwersalna. I myślę, że mi się to udało.

Polski jury przyznało najwyższe punkty Szwajcarii i Francji, natomiast Polska otrzymała „dwunastki” m.in. z Litwy, Ukrainy, Islandii i Szwecji. Szczególnie owacyjne przyjęcie występu w krajach nordyckich zaskoczyło wielu obserwatorów.

Głos pokoleń

Występ Steczkowskiej stał się też symboliczny w innym wymiarze – jako pomost między pokoleniami. Młodsi widzowie odkryli jej twórczość na nowo, a starsi – docenili konsekwencję, z jaką od lat buduje swój artystyczny świat.

Wielu fanów podkreślało, że jej obecność na scenie Eurowizji pokazuje, iż dojrzałe kobiety w muzyce nie muszą znikać z pola widzenia – mogą wciąż tworzyć, inspirować i zdobywać uznanie.

Duma narodowa

Polska od lat walczyła o dobre miejsce na Eurowizji. Występ Justyny Steczkowskiej w 2025 roku nie tylko zapewnił krajowi wysoką pozycję, ale również przywrócił wiarę w to, że można łączyć artystyczną jakość z masowym przekazem.

Wielu ekspertów podkreśla, że to moment przełomowy – nie tylko dla samej Steczkowskiej, ale i dla polskiej sceny muzycznej, która często ulega modom zamiast kreować własną tożsamość.

Minister Kultury zamieścił w mediach społecznościowych wpis: „To był występ, który poruszył serca. Dziękujemy Justyno za dumę, jaką nam dałaś!”.

Co dalej?

Justyna Steczkowska zapowiedziała już nowy album zatytułowany „Feniks”, którego premiera ma odbyć się latem. Album ma być rozwinięciem motywów obecnych w eurowizyjnym utworze – poruszać temat odrodzenia, siły wewnętrznej i kobiecej intuicji. Artystka planuje też trasę koncertową po Europie i Stanach Zjednoczonych.

Jej powrót na Eurowizję to nie tylko piękny hołd dla przeszłości, ale także mocny sygnał, że polska muzyka ma wiele do zaoferowania – pod warunkiem, że ufa się swoim artystom i pozwala im mówić własnym głosem.

Leave a Reply