Arkadiusz Myrcha mógł złamać ciszę wyborczą. Opublikował przeprosiny

By | May 17, 2025

Czy Arkadiusz Myrcha złamał ciszę wyborczą? Refleksja nad granicami wolności słowa w demokracji

W ostatnich dniach kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego 2025 roku na polskiej scenie politycznej wybuchła kontrowersja związana z posłem Arkadiuszem Myrchą, reprezentującym Koalicję Obywatelską. Media społecznościowe i portale informacyjne szybko obiegła wiadomość, że parlamentarzysta opublikował w internecie wpis, który może być interpretowany jako naruszenie obowiązującej ciszy wyborczej. Choć Myrcha szybko zareagował, usuwając wpis i publikując oficjalne przeprosiny, sprawa ta rodzi pytania nie tylko o intencje i odpowiedzialność polityków, ale także o same granice ciszy wyborczej oraz jej aktualność w epoce cyfrowej.

Czym jest cisza wyborcza i dlaczego wciąż obowiązuje?

Cisza wyborcza to okres tuż przed wyborami, w którym obowiązuje zakaz prowadzenia agitacji wyborczej. Zgodnie z polskim prawem, jej celem jest umożliwienie obywatelom podjęcia spokojnej, wolnej od presji decyzji wyborczej. Cisza zaczyna się na 24 godziny przed dniem głosowania i trwa do jego zakończenia. W tym czasie nie wolno publikować sondaży, materiałów promujących kandydatów ani jakichkolwiek komunikatów, które mogłyby być odczytane jako próba wpływu na decyzje wyborców.

W praktyce jednak, zwłaszcza w erze internetu, egzekwowanie tych przepisów staje się coraz trudniejsze. Posty w mediach społecznościowych mogą być udostępniane, komentowane i pojawiać się w feedach nawet długo po ich pierwotnej publikacji. Algorytmy nie znają przepisów wyborczych, a granica między „wyrażeniem opinii” a „agitacją” często bywa płynna.

Co dokładnie zrobił Arkadiusz Myrcha?

Według doniesień medialnych, Arkadiusz Myrcha opublikował w mediach społecznościowych wpis, który zawierał podziękowania dla wolontariuszy i współpracowników oraz subtelne nawiązanie do potrzeby głosowania. Choć treść nie zawierała bezpośredniego nawoływania do głosowania na konkretną partię lub kandydata, niektórzy eksperci prawa wyborczego uznali, że mogła zostać odebrana jako agitacja wyborcza, a tym samym – naruszenie ciszy.

Po kilku godzinach od publikacji wpis został usunięty, a poseł opublikował krótkie oświadczenie, w którym wyraził ubolewanie i przeprosił za zaistniałą sytuację. Podkreślił, że jego intencją nie było złamanie prawa, a sam wpis miał charakter podziękowania i refleksji, a nie propagandy.

Reakcje opinii publicznej i politycznych oponentów

Jak można było się spodziewać, sytuacja ta szybko została wykorzystana przez politycznych przeciwników Myrchy. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji wezwali Państwową Komisję Wyborczą do zbadania sprawy i ewentualnego wszczęcia postępowania wyjaśniającego. W przestrzeni publicznej pojawiły się głosy sugerujące, że przeprosiny posła są niewystarczające, a intencje trudno uznać za przypadkowe w tak napiętym czasie przed wyborami.

Z drugiej strony, część komentatorów i wyborców broniła Myrchy, wskazując na absurdalność obecnych przepisów i ich niedostosowanie do realiów XXI wieku. Wielu zauważa, że cisza wyborcza w praktyce jest iluzoryjna, szczególnie w internecie, gdzie stare treści żyją własnym życiem, a granice wpływu na decyzje wyborcze są bardzo płynne.

Prawne konsekwencje i praktyka orzecznicza

W świetle polskiego prawa naruszenie ciszy wyborczej może skutkować grzywną, ale w praktyce kary nakładane są niezwykle rzadko. Państwowa Komisja Wyborcza oraz sądy muszą każdorazowo oceniać intencję, charakter publikacji oraz zasięg potencjalnego wpływu. W przeszłości dochodziło do sytuacji, w których dziennikarze, blogerzy, a nawet przypadkowi internauci byli upominani lub wzywani do złożenia wyjaśnień.

W przypadku polityka, a szczególnie kandydata lub aktywnego członka partii rządzącej bądź opozycyjnej, poprzeczka odpowiedzialności powinna być ustawiona wyżej. To oni są najbardziej świadomi przepisów i ich ewentualnego naruszenia. Jeśli więc okaże się, że wpis Myrchy faktycznie miał charakter agitacyjny, powinna zostać wyciągnięta konsekwencja – nie tylko formalna, ale także polityczna.

Cisza wyborcza do reformy?

Cała sytuacja prowokuje jednak szerszą dyskusję o sensowności ciszy wyborczej w obecnym kształcie. Wielu ekspertów wskazuje, że instytucja ta jest reliktem analogowej epoki, kiedy to informacja była przekazywana głównie przez prasę, radio i telewizję. W dzisiejszych czasach, gdy media społecznościowe funkcjonują w czasie rzeczywistym, a granica między informacją a opinią bywa zatarta, cisza wyborcza często przestaje spełniać swoją funkcję.

Niektórzy postulują całkowite zniesienie ciszy, inni sugerują ograniczenie jej zakresu – np. tylko do bezpośredniego nawoływania do głosowania. Jeszcze inni proponują, by cisza obowiązywała jedynie w dniu głosowania i tylko w mediach tradycyjnych, pozostawiając przestrzeń cyfrową wolną od regulacji. Takie zmiany wymagałyby jednak odwagi politycznej i szerokiej debaty społecznej.

Polityczna dojrzałość i odpowiedzialność

Ostatecznie, przypadek Arkadiusza Myrchy pokazuje, jak krucha bywa granica między technicznym złamaniem prawa a polityczną odpowiedzialnością. Choć przeprosiny posła były szybkie i publiczne, sam fakt publikacji w newralgicznym momencie musi budzić wątpliwości. Czy był to rzeczywiście niefortunny przypadek, czy raczej świadoma próba subtelnej komunikacji z wyborcami – to pytanie pozostanie zapewne bez jednoznacznej odpowiedzi.

Niezależnie jednak od oceny tego konkretnego przypadku, jedno jest pewne: politycy muszą być szczególnie wyczuleni na przestrzeganie zasad, zwłaszcza w okresie wyborczym. Ich działania, nawet jeśli niezamierzone, mogą mieć realny wpływ na proces demokratyczny i zaufanie obywateli do instytucji państwa.

Wnioski na przyszłość

Incydent z udziałem posła Myrchy powinien stać się punktem wyjścia do szerszej refleksji: nie tylko nad literalnym przestrzeganiem przepisów prawa wyborczego, ale także nad jego duchem i zasadnością. W świecie, w którym informacja krąży z prędkością światła, a algorytmy decydują o tym, co widzimy na ekranie, przestarzałe formy regulacji mogą okazać się nieskuteczne lub wręcz szkodliwe.

Jednocześnie politycy, jako osoby publiczne, muszą brać odpowiedzialność za każdy komunikat, który publikują. Nawet jeśli intencje są dobre, skutki mogą być poważne – zarówno dla nich samych, jak i dla procesu wyborczego jako takiego.

Leave a Reply