
Pełna dobroci i szlachetności”. Podano datę pogrzebu zamordowanej pracowniczki UW
Warszawa pogrążyła się w żałobie. Społeczność Uniwersytetu Warszawskiego, znajomi, przyjaciele i rodzina nie mogą pogodzić się z brutalną śmiercią Aleksandry S., wieloletniej pracowniczki administracyjnej uczelni, która została zamordowana w tragicznych okolicznościach. Kobieta, znana ze swojej serdeczności, oddania pracy i życzliwości wobec każdego, została niespodziewanie wyrwana z życia.
W poniedziałek władze uczelni poinformowały o dacie pogrzebu. Ceremonia pożegnalna odbędzie się w najbliższy piątek o godzinie 13:00 na Cmentarzu Północnym w Warszawie. Uroczystość będzie miała charakter świecki, zgodnie z wolą rodziny. Władze uniwersytetu zaapelowały do wszystkich, którzy chcą uczcić pamięć Aleksandry, o godne i spokojne uczestnictwo w pożegnaniu.
— Straciliśmy nie tylko koleżankę z pracy, ale przede wszystkim dobrego człowieka — mówi dr hab. Piotr Maj, dziekan Wydziału Historii, z którym Aleksandra S. była zawodowo związana. — Jej obecność rozjaśniała każdy dzień. To była osoba, która nigdy nie odmówiła pomocy, zawsze miała czas, by wysłuchać innych. Jej strata jest dla nas nie do opisania.
Brutalne zabójstwo, które wstrząsnęło Warszawą
Sprawa śmierci Aleksandry S. od kilku dni nie schodzi z czołówek mediów. Kobieta została znaleziona martwa we własnym mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Śledczy szybko potwierdzili, że padła ofiarą zabójstwa. Zatrzymano 32-letniego mężczyznę, który według prokuratury był jej znajomym z dawnych lat. Motywy zbrodni wciąż są badane, ale według nieoficjalnych informacji śledztwo wskazuje na podłoże osobiste, być może związane z obsesyjnym zachowaniem podejrzanego.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie ujawnia wszystkich szczegółów dochodzenia, podkreślając, że dobro śledztwa oraz szacunek dla rodziny ofiary są priorytetem. Wiadomo jednak, że sprawca został aresztowany na trzy miesiące i usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie.
Kim była Aleksandra?
Aleksandra S., lat 43, od ponad 15 lat pracowała na Uniwersytecie Warszawskim. Początkowo związana była z dziekanatem, z czasem objęła stanowisko koordynatorki ds. organizacyjnych na jednym z wydziałów humanistycznych. Była znana z ogromnego zaangażowania, perfekcyjnej organizacji pracy i serdecznego podejścia do studentów i kadry naukowej.
— Ola była duszą naszej wspólnoty — mówi prof. Marta Kozłowska z Instytutu Kultury Polskiej. — W jej biurze zawsze panowała atmosfera ciepła i zrozumienia. Kiedy nowi studenci mieli problemy, to właśnie do niej szli po radę. Potrafiła być jednocześnie opiekunką, przyjaciółką i mentorką.
Znajomi Aleksandry wspominają ją także jako osobę pełną pasji. Po godzinach pracy angażowała się w pomoc bezdomnym zwierzętom, była wolontariuszką w schronisku oraz działała w lokalnej inicjatywie sąsiedzkiej, która wspierała seniorów w dzielnicy.
— Nie umiała przejść obojętnie obok cierpienia — mówi Anna, koleżanka ze schroniska. — Dla niej liczył się każdy człowiek i każde zwierzę. Miała ogromne serce.
Poruszająca reakcja społeczności akademickiej
Po informacji o śmierci Aleksandry S., społeczność UW natychmiast zareagowała. Na stronie głównej uczelni pojawiła się czarna wstęga, a flagi przy głównym budynku zostały opuszczone do połowy masztu. Pracownicy i studenci spontanicznie zaczęli przynosić znicze i kwiaty pod wejście do budynku, w którym pracowała. Powstała także specjalna księga kondolencyjna, w której każdy może wpisać swoje wspomnienie, refleksję lub pożegnanie.
Uniwersytet zapowiedział również, że jedno z pomieszczeń biurowych zostanie nazwane imieniem Aleksandry, jako trwałe upamiętnienie jej wkładu w życie uczelni.
W mediach społecznościowych trwa akcja #PamiętamyOli, w której pracownicy naukowi, studenci i znajomi publikują wspomnienia i zdjęcia z Aleksandrą. W ciągu doby hasztag osiągnął ogromny zasięg, a wiele osób podkreśla, że takie osoby jak ona są „fundamentem instytucji”.
Ekspertka: „To pokazuje, jak bardzo potrzebujemy dobra”
Dr Ewa Domańska, psycholożka i badaczka emocji w przestrzeni publicznej, komentuje poruszenie, jakie wywołała śmierć Aleksandry:
— Wstrząs, jaki wywołało to wydarzenie, pokazuje, jak bardzo ludzie tęsknią za zwykłą dobrocią, którą reprezentowała Aleksandra. Była osobą, która nie szukała rozgłosu, ale jej obecność wpływała na otoczenie. Jej śmierć przypomniała wielu z nas, że wartością nie jest tylko sukces, ale też empatia, ciepło i codzienna obecność.
Rodzina prosi o spokój
Bliscy Aleksandry wystosowali krótkie oświadczenie, w którym proszą o uszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie. „Nasza Ola była światłem w naszym życiu. Straciliśmy kogoś wyjątkowego i prosimy o przestrzeń do żałoby. Dziękujemy za wszystkie słowa wsparcia” – napisano w liście przesłanym mediom.
Rodzina poprosiła również, by zamiast kwiatów i wieńców, uczestnicy pogrzebu przekazali darowizny na rzecz schroniska dla zwierząt, z którym Aleksandra współpracowała przez wiele lat.
Światło, które zgasło
Choć nie sposób zrozumieć bezsensowności tej tragedii, jedno jest pewne: pamięć o Aleksandrze S. pozostanie żywa w sercach tych, którzy mieli szczęście ją znać. Jej dobroć, szlachetność i bezinteresowność będą przypominać, że nawet w czasach chaosu i brutalności, istnieją ludzie, którzy swoim życiem budują lepszy świat