
To może zdecydować o zwycięstwie Nawrockiego. Co zrobi Konfederacja? Bosak ujął to krótko
Zbliżająca się druga tura wyborów prezydenckich zapowiada się jako jedno z najbardziej wyrównanych i nieprzewidywalnych starć politycznych ostatnich lat. O fotel głowy państwa walczą Michał Nawrocki – kandydat wspierany przez obóz Zjednoczonej Prawicy, oraz Rafał Trzaskowski – przedstawiciel opozycyjnej Koalicji Obywatelskiej. Choć Trzaskowski przez długi czas prowadził w sondażach, losy wyborów mogą się jeszcze odmienić – zwłaszcza jeśli głos zabierze trzecia siła sceny politycznej, czyli Konfederacja.
To właśnie ona – z pozoru niewielka, ale ideowo spójna i konsekwentna formacja – może rozstrzygnąć, kto zostanie nowym prezydentem RP. Elektorat Konfederacji, w większości młody, wolnościowy, niechętny zarówno Platformie, jak i PiS-owi, stanowi dziś przysłowiowy języczek u wagi.
Konfederacja – klucz do sukcesu
W pierwszej turze wyborów kandydat Konfederacji – najczęściej wskazywany był Krzysztof Bosak lub Sławomir Mentzen – zdobył 8,9% głosów, co przełożyło się na ponad 1,5 miliona wyborców. To właśnie ich decyzja w drugiej turze może zadecydować o zwycięstwie któregoś z dwóch głównych kandydatów.
Sztab Michała Nawrockiego zdaje sobie z tego sprawę. Choć ideowo Konfederacja jest w wielu punktach bliska programowi Zjednoczonej Prawicy – szczególnie w kwestiach obyczajowych i suwerennościowych – to relacje między partiami są napięte. Konfederacja wielokrotnie krytykowała rząd za zadłużenie państwa, lockdowny, inflację i nadmierną biurokrację. Głoszenie wolnorynkowych haseł przez ludzi, którzy przez osiem lat byli u władzy, budzi wśród konfederatów głęboki sceptycyzm.
Bosak: „Nie poprę nikogo. Ludzie nie są bydłem do przepędzania między zagrodami”
Na pytanie o stanowisko Konfederacji w drugiej turze wyborów Krzysztof Bosak, jeden z liderów ugrupowania, odpowiedział jednoznacznie:
– Nie poprę nikogo. Ludzie nie są bydłem do przepędzania między zagrodami. Nasi wyborcy to świadomi obywatele, którzy sami zdecydują, czy iść do urn, a jeśli tak – to na kogo głosować. Nie będziemy wskazywać im kierunku.
Ta wypowiedź wpisuje się w dotychczasową strategię Konfederacji: odcięcie się od głównego nurtu, konsekwentna obrona własnej tożsamości i unikanie „kupczenia” poparciem. Bosak dodał jednak, że partia „obserwuje scenę polityczną” i „oceni działania kandydatów”.
Nawrocki wysyła sygnały
W ostatnich dniach Michał Nawrocki wyraźnie zmienia ton kampanii. W jego wypowiedziach pojawia się coraz więcej odniesień do wolności obywatelskich, wolnego rynku, konieczności uproszczenia systemu podatkowego, a nawet do likwidacji niektórych urzędów i agencji. Na jednym z wieców padły słowa:
– Polacy nie potrzebują więcej urzędników i przepisów. Potrzebują przestrzeni do działania, swobody, mniej podatków i mniej kontroli. Tego domagają się młodzi ludzie, przedsiębiorcy, informatycy, rzemieślnicy – i mają rację!
To wyraźne puszczenie oka w stronę elektoratu Konfederacji. Współpracownicy Nawrockiego zapowiadają też spotkania z liderami środowisk wolnościowych, gospodarczych i konserwatywnych. Nieoficjalnie mówi się, że kandydat Zjednoczonej Prawicy rozważa podpisanie publicznego zobowiązania do wprowadzenia kilku postulatów Konfederacji – m.in. zwiększenia kwoty wolnej od podatku, likwidacji TVP Info oraz uproszczenia systemu podatkowego.
Trzaskowski zachowuje ostrożność
Rafał Trzaskowski z kolei milczy na temat Konfederacji. Lider KO stara się unikać tematów, które mogłyby rozdrażnić jego lewicowy i liberalny elektorat. W jego przekazie dominuje walka o wartości europejskie, równość, praworządność i samorządność. Bezpośrednie nawiązania do wyborców Konfederacji praktycznie nie występują.
Zarazem jednak Trzaskowski stara się pokazać jako polityk odpowiedzialny i umiarkowany. W jednym z wywiadów powiedział:
– Prezydent powinien łączyć, a nie dzielić. Wiem, że nie wszyscy się ze mną zgadzają, ale jestem gotów rozmawiać z każdym, kto działa w interesie Polski. Nawet z tymi, którzy mają do mnie krytyczne podejście.
To może być subtelna próba złagodzenia negatywnego wizerunku w oczach wyborców o poglądach wolnościowych i konserwatywnych.
Wybór między dżumą a cholerą?
Dla wielu sympatyków Konfederacji wybór między Nawrockim a Trzaskowskim to typowy przykład „głosowania na mniejsze zło”. Z jednej strony urzędujący samorządowiec, który reprezentuje środowisko liberalno-lewicowe, znienawidzone przez część prawicy. Z drugiej – przedstawiciel obozu władzy, który przez osiem lat prowadził politykę sprzeczną z wolnorynkowymi ideałami i ograniczał swobody obywatelskie.
W mediach społecznościowych krążą już hasła: „Nie idę na drugą turę – nie mam na kogo głosować” oraz „Mój głos nie jest nagrodą za zbliżenie się do mojego programu, a nie za same obietnice”.
Decyzja w ostatnim momencie?
Nie jest jednak wykluczone, że Konfederacja zmieni zdanie. Sławomir Mentzen, drugi obok Bosaka lider ugrupowania, w jednym z podcastów stwierdził:
– Nie wykluczam, że zabierzemy głos tuż przed drugą turą. Jeśli któryś z kandydatów naprawdę się do nas zbliży, podejmie konkretne zobowiązania, to będziemy to analizować. Ale nie ma mowy o bezwarunkowym poparciu.
To otwiera drogę do scenariusza, w którym Konfederacja opublikuje np. listę pięciu postulatów i porówna, który z kandydatów jest gotów ich realizację zagwarantować.
⸻
Podsumowanie: kto zdobędzie głosy „trzeciej siły”?
Druga tura wyborów prezydenckich może zostać rozstrzygnięta przez tych, którzy dziś milczą. Konfederacja, jako formacja niezależna, wolnościowa i konserwatywna, ma w ręku potężne narzędzie – swój elektorat. Głos tych 1,5 miliona wyborców może zadecydować, czy Polska skręci w stronę centrolewicy, czy utrzyma prawicowy kurs – być może w nowej, bardziej wolnorynkowej odsłonie.
Bosak mówi krótko: „Nie poprę nikogo”. Ale polityka nie znosi próżni – a wybory mają swoje własne reguły. Czy milczenie okaże się złotem, czy zmarnowaną szansą? Odpowiedź poznamy już za kilka tygodni.