Dziennikarka ostro odpowiedziała Krzysztofowi Stanowskiemu w czasie debaty. “Nie każdy może mnie obrazić”

By | May 12, 2025

W świecie mediów nie brakuje momentów gorących, pełnych emocji, a czasem również kontrowersyjnych. Takim właśnie wydarzeniem okazała się niedawna debata transmitowana na żywo w jednej z popularnych stacji internetowych, podczas której doszło do ostrej wymiany zdań między znanym dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim a jego koleżanką z branży – doświadczoną i cenioną dziennikarką społeczną. Jej riposta: „Nie każdy może mnie obrazić”, błyskawicznie obiegła media społecznościowe, stając się hasłem symbolizującym nie tylko asertywność, ale i granice, jakie dziennikarki stawiają wobec przemocy słownej i seksizmu.

W niniejszym artykule przyjrzymy się szczegółowo temu, co wydarzyło się podczas debaty, jakie były jej konsekwencje, a także szerszemu kontekstowi dotyczącym roli kobiet w mediach i granic wolności słowa w Polsce.

Debata, która przerodziła się w konfrontację

Do zdarzenia doszło podczas debaty zorganizowanej przez redakcję jednego z czołowych portali informacyjnych. Tematem dyskusji była rola dziennikarstwa we współczesnym świecie – pytano o granice prowokacji, znaczenie niezależności mediów, a także o to, gdzie kończy się krytyka, a zaczyna obrażanie.

W debacie wzięło udział kilkoro znanych publicystów, blogerów oraz dziennikarzy. Wśród nich Krzysztof Stanowski – postać kontrowersyjna, znana z bezkompromisowego stylu, bezpośrednich opinii i niekiedy ostrych wypowiedzi wobec kolegów i koleżanek z branży.

Od początku debaty atmosfera była napięta. Pytania prowadzących kierowane były w stronę rosnącego problemu dezinformacji, braku odpowiedzialności w mediach internetowych oraz narastającego hejtu. Stanowski, znany z aktywności na platformie YouTube i Twitterze, nie krył krytyki wobec „tradycyjnych” dziennikarzy, zarzucając im brak obiektywizmu i oderwanie od rzeczywistości.

W pewnym momencie skierował swoją wypowiedź bezpośrednio do jednej z obecnych dziennikarek, zarzucając jej „hipokryzję” i „moralizatorstwo”, przy czym użył słów, które – jak się później okazało – dla wielu były jednoznacznie obraźliwe i seksistowskie. Sugerował, że jej obecność w debacie „służy tylko tworzeniu pozorów pluralizmu”, a jej głos „i tak niczego nie zmienia”.

Dziennikarka nie pozostała dłużna. Po chwili ciszy, spokojnym, ale stanowczym głosem powiedziała:

> – Panie Krzysztofie, ja mogę się z panem nie zgadzać, mogę krytykować pański sposób prowadzenia programów, ale nigdy nie podważyłabym pańskiego prawa do wypowiedzi. Tymczasem pan próbuje mnie obrażać i marginalizować. Otóż, chcę panu powiedzieć jedno: nie każdy może mnie obrazić.

Słowa te wywołały poruszenie w studiu. Część uczestników zareagowała brawami, inni – milczeniem. Stanowski nie odpowiedział od razu.

Lawina komentarzy w mediach społecznościowych

Zaraz po emisji debaty, fragment z wypowiedzią dziennikarki zaczął krążyć po mediach społecznościowych. Internauci szybko podchwycili frazę „Nie każdy może mnie obrazić” jako symboliczny wyraz oporu wobec słownej agresji i protekcjonalnego traktowania kobiet w przestrzeni publicznej.

Na Twitterze fraza stała się jednym z najpopularniejszych hashtagów wieczoru, a wiele osób – nie tylko kobiet – wyrażało swoje wsparcie dla dziennikarki, podkreślając, że jej reakcja była nie tylko adekwatna, ale i potrzebna.

Wśród głosów poparcia znalazły się również wypowiedzi znanych osób ze świata mediów, polityki i kultury. Niektórzy sugerowali, że zachowanie Stanowskiego wpisuje się w szerszy problem mizoginii w środowisku medialnym, gdzie kobiety dziennikarki często są traktowane z góry, a ich wypowiedzi deprecjonowane.

Krzysztof Stanowski: reakcja i próba obrony

Sam Krzysztof Stanowski odniósł się do sprawy dzień później, publikując na swoim koncie w mediach społecznościowych kilkuminutowy film. Przyznał, że „mogło dojść do nieporozumienia”, ale podkreślił, że jego wypowiedź była „krytyką dziennikarskiego stylu”, a nie „personalnym atakiem”.

> – Nigdy nie miałem zamiaru nikogo obrazić. Chodziło mi o to, że niektóre osoby w mediach stwarzają pozory obiektywności, a w rzeczywistości realizują określoną agendę. Moje słowa były może zbyt ostre, ale nie miały charakteru osobistego – tłumaczył.

Ta odpowiedź nie przekonała wszystkich. W komentarzach pod jego filmem pojawiły się zarówno głosy poparcia, jak i krytyki. Wielu internautów zarzucało mu brak empatii i niedostateczne zrozumienie tego, jak jego słowa mogły zostać odebrane – szczególnie w kontekście obecnej dyskusji na temat równości płci i roli kobiet w debacie publicznej.

Media w Polsce – wolność słowa czy wolność obrażania?

Całe wydarzenie wywołało także falę dyskusji na temat kondycji polskich mediów. Czy granice wolności słowa są zbyt szerokie? Czy w imię kontrowersji i „klików” pozwalamy na słowne ataki i upokarzanie innych? Czy agresywny styl medialny nie prowadzi do utrwalania toksycznych wzorców komunikacyjnych?

Eksperci z zakresu komunikacji społecznej i medioznawstwa zwracają uwagę, że coraz częściej debata publiczna zamienia się w pole walki, gdzie argumenty zastępowane są przez osobiste wycieczki, a rozmówcy nie szukają porozumienia, lecz sposobów na zdyskredytowanie przeciwnika.

Prof. Małgorzata Niezgoda z Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje:

> – Media społecznościowe i formaty typu „talk-show” zachęcają do polaryzacji. W tym klimacie osoby, które potrafią mówić stanowczo i bezczelnie, zyskują na popularności, ale tracimy przy tym kulturę debaty i wzajemny szacunek. Wypowiedź dziennikarki była ważnym przypomnieniem, że istnieją granice i że godność rozmówców powinna być nienaruszalna.

Kobiety w mediach: między profesjonalizmem a protekcjonalnością

Warto także przyjrzeć się szerszemu kontekstowi: roli kobiet w dziennikarstwie. Choć w wielu redakcjach kobiety pełnią dziś kluczowe funkcje, nadal spotykają się z lekceważeniem, podważaniem kompetencji i próbami marginalizacji – szczególnie gdy ich wypowiedzi są niezależne i krytyczne.

Raporty organizacji takich jak Press Club Polska czy Helsińska Fundacja Praw Człowieka pokazują, że kobiety dziennikarki częściej niż mężczyźni padają ofiarą mowy nienawiści, hejtu i seksistowskich komentarzy – zarówno w sieci, jak i w redakcjach.

W tym kontekście słowa „Nie każdy może mnie obrazić” zyskały wymiar niemal symboliczny – jako manifest kobiecej siły, odwagi i godności w środowisku, które często faworyzuje męski styl komunikacji.

Dalsze losy debaty i echa społeczne

Organizatorzy debaty, konfrontowani z krytyką dotyczącą poziomu dyskusji, zapowiedzieli wprowadzenie nowych zasad dla przyszłych wydarzeń, m.in. kodeksu etyki debaty oraz interwencji moderatora w przypadku naruszeń.

Tymczasem dziennikarka, która odpowiedziała Stanowskiemu, została zaproszona do wielu programów, gdzie dzieliła się swoimi refleksjami na temat sytuacji kobiet w mediach i konieczności podnoszenia standardów kultury debaty.

> – Nie chodzi o to, żeby się nie kłócić. Kłótnia też jest formą wymiany myśli. Ale nie może być tak, że ktoś próbuje kogoś zniszczyć słowem, bo ma więcej subskrybentów albo lepsze statystyki oglądalności – mówiła w jednym z wywiadów.

Podsumowanie: manifest siły czy chwilowy błysk?

Czy ten incydent coś zmieni? Czy stanie się początkiem szerszej refleksji nad jakością debaty publicznej w Polsce? Trudno powiedzieć. Ale jedno jest pewne – słowa „Nie każdy może mnie obrazić” zostaną z nami na długo. Dla wielu kobiet w mediach, polityce i życiu publicznym to nie tylko obrona godności, ale też wezwanie do odwagi i solidarności.