
Grzegorz Braun, jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków w polskim Sejmie, ponownie znalazł się w centrum zainteresowania opinii publicznej. Tym razem powodem nie była jego działalność polityczna ani wypowiedzi budzące skrajne emocje, ale oświadczenie majątkowe, które ujawnił w ramach obowiązków poselskich. Dokument ten zaskoczył nie tylko opinię publiczną, ale również jego politycznych przeciwników i sojuszników. Według dostępnych danych, Grzegorz Braun niemal nic nie posiada. Co więcej, sam polityk twierdzi, że został “systematycznie okradany”.
W oświadczeniu majątkowym za 2023 rok Braun zadeklarował, że jego oszczędności wynoszą zaledwie około 3 300 zł oraz… 2,87 dolara amerykańskiego. Nie posiada ani domu, ani mieszkania, nie ma samochodu, ani żadnych udziałów w spółkach. Jego jedynym majątkiem o większej wartości jest kolekcja książek, którą oszacował na ponad 10 tysięcy złotych. Jak na posła z kilkuletnim stażem i europosła z doświadczeniem, to bardzo skromny majątek.
Grzegorz Braun otwarcie mówi o swojej sytuacji majątkowej. Twierdzi, że nie tylko nie wzbogacił się na polityce, ale wręcz przeciwnie – poniósł z tego tytułu straty. W swoich wypowiedziach podkreśla, że jego dochody były celowo ograniczane przez Prezydium Sejmu, które rzekomo karało go za jego działalność parlamentarną, w tym za wystąpienia uznane za niestosowne czy za nieobecności, które sam Braun tłumaczy jako formę protestu. Mówi wprost: „Byłem systematycznie okradany przez Prezydium Sejmu”.
Według danych z oświadczenia, Grzegorz Braun w całym 2023 roku zarobił nieco ponad 67 tysięcy złotych brutto z tytułu uposażenia poselskiego. Dodatkowo wykazał nieco ponad 45 tysięcy złotych dochodu z praw autorskich, co sugeruje, że nadal zarabia jako twórca – być może na książkach lub filmach dokumentalnych, z których był znany jeszcze przed wejściem do polityki. Łączna suma tych dochodów daje około 112 tysięcy złotych rocznie, co w porównaniu do średnich zarobków poselskich jest wynikiem znacząco zaniżonym.
W kontekście polskiej sceny politycznej, gdzie większość parlamentarzystów posiada liczne nieruchomości, samochody, udziały w firmach czy inwestycje, majątek Brauna wygląda niemal na symboliczny. Pojawiły się więc pytania: czy to autentyczna bieda, czy też celowy zabieg wizerunkowy?
Nie brakuje opinii, że Braun celowo kreuje się na „męczennika systemu”. Jego narracja – o byciu ofiarą, prześladowanym za swoje poglądy – dobrze wpisuje się w retorykę Konfederacji, której jest jednym z liderów. Dla wielu wyborców, którzy nie ufają tradycyjnym politykom i podejrzewają ich o korupcję, skromny majątek może być atutem. Pokazuje, że Braun nie przyszedł do polityki po pieniądze, lecz z ideą – niezależnie od tego, jak kontrowersyjne bywają jego poglądy.
Wielu komentatorów zwraca jednak uwagę, że deklarowany brak majątku może budzić też uzasadnione pytania. Czy naprawdę przez lata pracy publicznej nie udało mu się zgromadzić żadnych oszczędności czy zabezpieczeń finansowych? Gdzie mieszka? Czy ktoś go utrzymuje? Czy nie istnieją inne źródła dochodu, które nie zostały ujawnione?
Braun sam przyznaje, że jego życie nie jest łatwe, a kariera polityczna wiąże się z wieloma wyrzeczeniami. W wywiadach często podkreśla, że prowadzi skromne życie, nie korzysta z luksusów, a jego działania wynikają z misji, jaką sobie wyznaczył – walki o suwerenność Polski, o tradycyjne wartości i przeciwstawianie się temu, co nazywa “systemem opresji”.
W kontekście tej deklaracji warto wspomnieć, że Braun zapowiedział start w wyborach prezydenckich w 2025 roku. Skromny majątek może być więc częścią strategii komunikacyjnej – pokazania, że kandydat nie reprezentuje establishmentu, ale „zwykłych Polaków”. Problemem może być jednak prowadzenie kampanii – brak środków własnych oznacza, że będzie musiał liczyć wyłącznie na wsparcie partii, darczyńców i sympatyków.
Nie brakuje też głosów, że sytuacja majątkowa Brauna to swoisty manifest polityczny – pokazanie, że w obecnym systemie politycznym uczciwość nie popłaca, a osoby niewygodne dla władzy są “karane” finansowo. Pytanie tylko, na ile te twierdzenia są prawdziwe, a na ile stanowią część szerszej narracji antysystemowej.
Warto też zauważyć, że Braun w przeszłości wielokrotnie podważał sens składania oświadczeń majątkowych w obecnej formie. Twierdził, że są one wykorzystywane do ataków politycznych i nie odzwierciedlają rzeczywistego stanu rzeczy. Tym bardziej zaskakuje, że jego własne oświadczenie stało się tak mocno komentowane w mediach.
Media społecznościowe zawrzały po publikacji danych o majątku posła. Jedni okazywali współczucie, inni kpinę. Pojawiły się memy i komentarze, w których sugerowano, że Braun przesadza lub gra na emocjach wyborców. Zwolennicy z kolei bronili go, twierdząc, że jego uczciwość i brak majątku to dowód na niezłomność i wierność wartościom.
Sprawa majątku Brauna pokazuje, jak bardzo zmieniła się polityka w Polsce. Nie wystarczy już program czy doświadczenie – liczy się też wizerunek, emocje i zdolność do budowania narracji. A Braun, niezależnie od tego, jak się go ocenia, potrafi to robić jak mało kto