Poseł PiS i Robert Bąkiewicz wdarli się do szkoły. Mieli zastraszać dyrektorkę

By | May 10, 2025

W ostatnich dniach polską opinię publiczną poruszyła szokująca informacja dotycząca wydarzenia, które miało miejsce w jednej z mazowieckich szkół podstawowych. Do placówki, bez uprzedniego umówienia i zgody, wtargnął poseł Prawa i Sprawiedliwości wraz z kontrowersyjnym działaczem narodowym, Robertem Bąkiewiczem. Jak wynika z relacji świadków i doniesień medialnych, ich celem nie była wizyta kurtuazyjna ani troska o dobro uczniów – mężczyźni mieli bowiem zastraszać dyrektorkę szkoły w związku z jedną z decyzji pedagogicznych. Incydent ten natychmiast wywołał falę komentarzy, protestów i interpelacji poselskich. Co tak naprawdę się wydarzyło, jakie są tego konsekwencje i co oznacza to dla systemu edukacji i bezpieczeństwa szkół w Polsce?

Szokujące zajście w szkole podstawowej

Wszystko wydarzyło się 6 maja w godzinach porannych, w niewielkiej szkole podstawowej w jednej z miejscowości na Mazowszu. Zgodnie z relacjami nauczycieli oraz pracowników administracyjnych, około godziny 10:00 do budynku szkoły wkroczyli bez zapowiedzi: poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz Robert Bąkiewicz – były lider Marszu Niepodległości, znany z radykalnych poglądów oraz udziału w licznych kontrowersyjnych inicjatywach narodowych.

Według relacji świadków, mężczyźni nie tylko odmówili wpisania się do księgi wejść, ale również mieli zachowywać się w sposób agresywny i konfrontacyjny. Ich celem było spotkanie z dyrektorką szkoły, którą – jak twierdzi wielu świadków – próbowali zastraszyć i wywierać na niej presję. Sprawa miała dotyczyć działań szkoły w związku z jedną z uczennic, której rodzice są powiązani z lokalnymi strukturami narodowo-katolickimi.

Dlaczego doszło do interwencji?

Powodem całego zajścia miała być decyzja dyrektorki dotycząca zorganizowania szkolnych zajęć na temat tolerancji i przeciwdziałania mowie nienawiści. Program ten, jak wiele innych w polskich szkołach, był zgodny z wytycznymi Ministerstwa Edukacji i Nauki. Zajęcia miały charakter edukacyjny i były przeznaczone dla uczniów klas VI–VIII. W programie wykorzystano materiały opracowane przez ekspertów z zakresu psychologii dziecięcej, pedagogiki i edukacji obywatelskiej.

Jednak dla niektórych rodziców, sympatyzujących z ruchem narodowym, treści te miały rzekomo „promować ideologię lewicową” i „wprowadzać dzieci w tematykę LGBT”. Rodzice ci zwrócili się z pretensjami do lokalnych działaczy PiS oraz organizacji narodowych. Efektem tego była wizyta posła i Roberta Bąkiewicza w szkole – z pominięciem wszelkich procedur i w atmosferze zastraszania.

Reakcja dyrekcji i grona pedagogicznego

Dyrektorka szkoły, która z oczywistych względów pragnie zachować anonimowość, miała zostać postawiona w bardzo trudnej sytuacji. Jak mówi jeden z nauczycieli:

> „Nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy takiej agresji. Poseł krzyczał, mówił że ‘zrobi z nas porządek’, a pan Bąkiewicz chodził po korytarzach i nagrywał uczniów telefonem. Dla wszystkich to był szok.”

Dyrekcja szkoły natychmiast po incydencie zgłosiła sprawę do kuratorium oświaty oraz na policję. Funkcjonariusze zostali wezwani na miejsce, jednak, jak podaje lokalna komenda, nie doszło do zatrzymań. Policja wszczęła dochodzenie w sprawie możliwego naruszenia miru domowego, nękania oraz przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego – czyli posła.

Komentarze polityków i ekspertów

Sprawa błyskawicznie przedostała się do mediów i wywołała falę oburzenia wśród opinii publicznej. Wielu polityków, zarówno opozycji, jak i części umiarkowanego obozu rządowego, potępiło zachowanie posła oraz Roberta Bąkiewicza.

Donald Tusk, przewodniczący Platformy Obywatelskiej, na konferencji prasowej powiedział:

> „W Polsce nie może być miejsca na samosądy, zastraszanie nauczycieli ani partyjne kontrole w szkołach. To są miejsca edukacji i wychowania, nie pola bitwy ideologicznej.”

Z kolei minister edukacji, Barbara Nowacka, zapowiedziała pilne działania wyjaśniające oraz przygotowanie przepisów, które jednoznacznie uregulują kwestie obecności osób trzecich na terenie placówek oświatowych. Minister dodała, że „każdy nauczyciel ma prawo do ochrony i autonomii dydaktycznej”.

Z drugiej strony, niektóre środowiska związane z ruchem narodowym próbowały usprawiedliwiać zachowanie Bąkiewicza, twierdząc, że „bronił wartości rodzinnych” i reagował na „ideologiczną indoktrynację dzieci”. Argumenty te zostały jednak szeroko skrytykowane przez ekspertów od edukacji i prawa.

Reakcja społeczna: protesty i solidarność

W ciągu kilku dni po incydencie przed szkołą odbyło się kilka demonstracji solidarnościowych. Przed budynkiem zebrali się nauczyciele, rodzice, działacze społeczni i politycy opozycji, domagając się „szacunku dla autonomii szkoły” oraz „ukarania winnych napaści”.

W mediach społecznościowych powstała ogólnopolska akcja pod hasztagiem #RęcePreczOdSzkoły, w ramach której nauczyciele z całej Polski publikowali zdjęcia ze swoimi uczniami oraz wyrażali wsparcie dla zastraszonej dyrektorki.

Wśród głosów poparcia znalazły się również apele Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Związku Nauczycielstwa Polskiego. Prezes ZNP, Sławomir Broniarz, nazwał incydent „niedopuszczalnym aktem politycznej przemocy wobec pracowników oświaty”.

Konsekwencje prawne i polityczne

Z prawnego punktu widzenia sprawa może mieć daleko idące konsekwencje. Jak wynika z informacji przekazanych przez prokuraturę rejonową, istnieją przesłanki do wszczęcia postępowania w kierunku art. 193 Kodeksu karnego – naruszenie miru domowego. W przypadku uznania winy, grozi za to kara do roku pozbawienia wolności.

Dodatkowo, zachowanie posła PiS może skutkować postępowaniem dyscyplinarnym przed Komisją Etyki Poselskiej. Opozycja zapowiedziała także złożenie wniosku o uchylenie immunitetu parlamentarnego.

Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że incydent ten stawia w niekorzystnym świetle partię Prawo i Sprawiedliwość. Coraz częściej pojawiają się głosy, że PiS traci kontakt z rzeczywistością i ucieka się do metod rodem z autorytarnych reżimów. Wewnętrzne źródła z partii wskazują, że kierownictwo może próbować zdystansować się od całej sytuacji, obawiając się negatywnego wpływu na notowania przed wyborami parlamentarnymi.

Głos nauczycieli i środowiska oświatowego

W środowisku nauczycielskim incydent ten wywołał ogromne poruszenie. Wielu pedagogów przyznaje, że obawia się o własne bezpieczeństwo i autonomię w pracy. Jak mówi jedna z nauczycielek z Krakowa:

> „Jeśli politycy i radykalni działacze mogą w każdej chwili wejść do szkoły i zastraszać nas za treści edukacyjne, to znaczy, że nie mamy już żadnych gwarancji ochrony. To jest niebezpieczny precedens.”

ZNP oraz inne związki zawodowe zapowiedziały ogólnopolski protest w Warszawie, który ma odbyć się 15 maja pod hasłem „Szkoła wolna od politycznej przemocy”. Organizatorzy liczą na tysiące uczestników i apelują do rządu o natychmiastowe działania.

Podsumowanie

Wdarcie się posła PiS i Roberta Bąkiewicza do szkoły, w celu zastraszenia dyrektorki, to wydarzenie bez precedensu w historii polskiej edukacji po 1989 roku. Pokazuje ono nie tylko niepokojący poziom upolitycznienia życia społecznego, ale też realne zagrożenie dla bezpieczeństwa nauczycieli i uczniów. Reakcja społeczeństwa, środowisk oświatowych i polityków wskazuje, że Polacy nie są obojętni na łamanie zasad demokracji i prawa w imię ideologii.

Trzeba mieć nadzieję, że ta sprawa stanie się impulsem do wprowadzenia systemowych zmian – takich, które zapewnią szkołom niezależność, nauczycielom bezpieczeństwo, a uczniom spokojne warunki do nauki. Bo szkoła nie może być polem walki politycznej – musi pozostać przestrzenią dialogu, tolerancji i wiedzy.