Spięcie Hołowni z Nawrockim na debacie. Marszałek Sejmu nazwany “klaunem”

By | May 10, 2025

Spięcie Hołowni z Nawrockim na debacie. Marszałek Sejmu nazwany “klaunem”

W trakcie poniedziałkowej debaty prezydenckiej doszło do ostrego spięcia pomiędzy Szymonem Hołownią, obecnym Marszałkiem Sejmu, a jednym z głównych kandydatów na urząd prezydenta – Markiem Nawrockim. Choć debata miała być okazją do zaprezentowania programów i wizji kandydatów, to emocje sięgnęły zenitu, gdy temat zszedł na kwestie etyki w polityce oraz zarzuty dotyczące wykorzystania publicznych środków przez kandydatów.

Do kontrowersyjnej wymiany zdań doszło mniej więcej w połowie debaty, kiedy moderatorka zadała pytanie dotyczące zaufania obywateli do klasy politycznej. Jako pierwszy głos zabrał Szymon Hołownia, który ostro skrytykował tzw. “aferę mieszkaniową” związaną z Markiem Nawrockim. Przypomnijmy, że kilka dni wcześniej media ujawniły, iż Nawrocki korzystał z luksusowego mieszkania należącego do państwowej instytucji na preferencyjnych warunkach, nie płacąc rynkowego czynszu.

Hołownia powiedział:
„Nie możemy budować zaufania społecznego, gdy osoby publiczne korzystają z przywilejów, które zwykłym obywatelom są niedostępne. Kandydat na prezydenta powinien być wzorem przejrzystości, a nie symbolem układów i niejasnych relacji z państwowymi spółkami.”

Na te słowa gwałtownie zareagował Marek Nawrocki. W swoim wystąpieniu nie tylko zaprzeczył jakimkolwiek nadużyciom, ale również zaatakował Hołownię personalnie.
„Panie Hołownia, pan jest ostatnią osobą, która powinna mówić o przejrzystości. Od dwóch lat bawi się pan w politykę, jakby to był program rozrywkowy. Jest pan politycznym klaunem, który nie potrafi poważnie traktować ani obywateli, ani Sejmu” – powiedział Nawrocki, co wywołało poruszenie wśród widzów oraz prowadzących.

Słowa te zostały przyjęte z mieszanką oburzenia i konsternacji. Część sali zareagowała buczeniem, a pozostali kandydaci wyraźnie zachowali dystans wobec eskalującego konfliktu. Sam Hołownia, zaskoczony ostrym atakiem, przez chwilę milczał, po czym odpowiedział:
„Jeśli mówienie prawdy i upominanie się o zasady to dla pana klaunada, to współczuję wszystkim, którzy wierzą, że będzie pan prezydentem wszystkich Polaków. Prezydent to nie król w pałacu, to służba – a nie przywilej.”

Wydarzenie szybko stało się głównym tematem wieczoru – nie tylko w mediach tradycyjnych, ale także w sieciach społecznościowych. Na platformie X (dawny Twitter) hashtag #KlaunGate błyskawicznie znalazł się na szczycie trendów, a nagrania z wymiany zdań między Hołownią a Nawrockim zyskały setki tysięcy odsłon w ciągu kilku godzin.

Komunikaty prasowe sztabów obu polityków nie pomogły uspokoić nastrojów. Sztab Hołowni nazwał wypowiedź Nawrockiego “niespotykanym w debacie prezydenckiej aktem agresji słownej”, natomiast rzeczniczka Nawrockiego stwierdziła, że „pan Hołownia sam sprowokował atak, posługując się manipulacjami i półprawdami”.

Eksperci komentujący debatę w mediach wskazali, że takie ostre starcia mogą mieć zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki dla obu kandydatów.
– Z jednej strony Hołownia pokazał się jako osoba broniąca zasad i przejrzystości, co może mu przynieść poparcie osób szukających uczciwego lidera. Z drugiej – Nawrocki trafił w emocje części elektoratu zmęczonego polityczną poprawnością – ocenił dr Marek Zieliński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

W najnowszym sondażu przeprowadzonym dzień po debacie widać niewielkie, ale znaczące zmiany. Poparcie dla Hołowni wzrosło o 3 punkty procentowe i wynosi obecnie 21%, natomiast poparcie dla Nawrockiego spadło o 2 punkty – do poziomu 24%. Choć różnica nadal jest niewielka, eksperci zwracają uwagę, że to Hołownia wyszedł z konfrontacji z większym politycznym zyskiem.

Wśród społeczeństwa reakcje były mieszane. Część komentatorów, głównie w konserwatywnych mediach, uznała słowa Nawrockiego za „szczerą ocenę rzeczywistości” i „odwagę w nazwaniu rzeczy po imieniu”. Inni z kolei wskazywali, że nazwanie drugiej osoby pełniącej najwyższe funkcje w państwie „klaunem” jest przejawem braku szacunku do instytucji demokratycznych.

Warto też dodać, że to nie pierwsze publiczne starcie między tymi dwoma politykami. Już wcześniej dochodziło do sporów między Hołownią a Nawrockim – głównie w sprawach legislacyjnych i dotyczących organizacji pracy Sejmu. Jednak dotychczas były to konflikty bardziej merytoryczne niż personalne.

Tym razem granica została wyraźnie przekroczona, co może mieć konsekwencje nie tylko wizerunkowe, ale również polityczne. Już pojawiły się głosy, by Komisja Etyki Poselskiej przyjrzała się wypowiedzi Nawrockiego, mimo że debata nie miała charakteru parlamentarnego.

W rozmowie z dziennikarzami po debacie Hołownia powiedział:
„Nie mam żalu. Ja nie jestem w tej polityce po to, żeby się obrażać. Jestem po to, żeby służyć ludziom. A jeśli ktoś myśli, że siłą i obelgami zasłuży na szacunek obywateli, to niech spojrzy w lustro.”

Z kolei Marek Nawrocki, zapytany o to, czy nie żałuje użytych słów, odpowiedział krótko:
„Powiedziałem to, co myśli wielu Polaków. Jeśli ktoś się czuje urażony, to może powinien zadać sobie pytanie, dlaczego.”

Wszystko wskazuje na to, że to wydarzenie zapisze się jako jeden z najmocniejszych i najbardziej komentowanych momentów tegorocznej kampanii. Pokazuje też, jak bardzo zaostrzyła się retoryka polityczna w Polsce i jak trudno dziś o merytoryczną, spokojną debatę w przestrzeni publicznej.

Czy emocje z debaty przekształcą się w trwałe zmiany w poparciu wyborców? Na odpowiedź trzeba będzie poczekać do kolejnych sondaży – i oczywiście do dnia wyborów, który zbliża się wielkimi krokami.