Ujawniamy: kawalerkę pana Jerzego Nawroccy sprzedali sami sobie

By | May 7, 2025

Ujawniamy: kawalerkę pana Jerzego Nawroccy sprzedali sami sobie

W naszym najnowszym śledztwie dziennikarskim odkrywamy niepokojące kulisy sprzedaży niewielkiego mieszkania należącego do pana Jerzego Nawroccy, emeryta z wieloletnim dorobkiem pracy zawodowej i społecznej. Choć sprawa z pozoru dotyczy tylko jednej kawalerki, jej tło może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje, rzucając cień na przejrzystość lokalnych struktur administracyjnych i środowiska notarialno-deweloperskiego. Jak wynika z naszej analizy dokumentów i rozmów z osobami zaangażowanymi, doszło do sytuacji, w której mieszkanie pana Nawroccy zostało formalnie sprzedane… samym sprzedającym. Brzmi absurdalnie? Niestety, to fakt.

Kim jest Jerzy Nawroccy?

Jerzy Nawroccy to 78-letni mieszkaniec Łodzi, były nauczyciel fizyki i działacz lokalnej społeczności. Przez wiele lat prowadził zajęcia w liceum ogólnokształcącym, współorganizował wydarzenia edukacyjne i był aktywny w stowarzyszeniach senioralnych. Mieszkał samotnie w kawalerce przy ul. Żeromskiego – skromnym, ale zadbanym lokalu komunalnym o powierzchni niespełna 28 metrów kwadratowych. Po śmierci żony został jedynym użytkownikiem lokalu, który przez ponad 40 lat uznawał za swój dom.

Zaczęło się niewinnie

Wszystko zaczęło się od zwykłego pisma z urzędu miasta, które informowało pana Nawroccy, że jego mieszkanie zostało zakwalifikowane do programu wykupu lokali komunalnych. Zapewniano, że ma możliwość zakupu mieszkania na preferencyjnych warunkach, jako najemca z wieloletnim stażem. Choć początkowo miał wątpliwości, zdecydował się przystąpić do procedury, zwłaszcza że oferowana cena – nieco ponad 50 tysięcy złotych – była wyjątkowo atrakcyjna jak na lokalizację w centrum miasta.

Podpisał dokumenty przygotowane przez pełnomocnika, który został mu „zarekomendowany” przez przedstawiciela lokalnego wydziału mieszkaniowego. Notariusz, deweloper, pełnomocnik – wszyscy współpracowali ze sobą w sposób niezwykle sprawny. Nawroccy nie miał powodów do podejrzeń. Jak się później okazało – nieświadomie przekazał pełne pełnomocnictwa do reprezentowania go nie tylko przy zakupie, ale i sprzedaży lokalu.

Mieszkanie sprzedane… przez właściciela samemu sobie

Zaledwie miesiąc po nabyciu mieszkania od miasta, nieruchomość została odsprzedana – formalnie przez Jerzego Nawroccy – spółce powiązanej z pełnomocnikiem, który wcześniej reprezentował seniora w całym procesie zakupu. W księdze wieczystej widnieje zapis, z którego wynika, że właścicielem mieszkania przez… jeden dzień pozostawał Nawroccy, po czym „sam sobie” sprzedał mieszkanie jako osoba reprezentowana przez pełnomocnika.

Sprzedaż została dokonana na podstawie tego samego pełnomocnictwa, które senior podpisał przy zakupie. Nawroccy był przekonany, że dokument dotyczył wyłącznie kwestii formalnych związanych z nabyciem lokalu. Jak się okazało – uprawniał pełnomocnika również do sprzedaży nieruchomości, podpisywania aktów notarialnych oraz ustalania ceny transakcyjnej.

Nowym właścicielem została spółka z o.o., której zarząd i udziałowcy są powiązani z tym samym środowiskiem, które pilotowało cały proces. Kwota sprzedaży wyniosła 178 tysięcy złotych – znacznie więcej, niż zapłacił Nawroccy. Jednak sam zainteresowany nie zobaczył z tej kwoty ani złotówki. Twierdzi, że niczego nie podpisywał, niczego nie sprzedawał i nic o całej operacji nie wiedział.

Reakcja urzędów i mediów

Po naszym pierwszym zapytaniu do Urzędu Miasta Łodzi, rzeczniczka prasowa wydała krótkie oświadczenie, w którym stwierdziła, że „transakcja odbyła się zgodnie z obowiązującym prawem i była nadzorowana przez notariusza”. Odmówiła jednak komentarza co do roli pełnomocnika i nie odpowiedziała na pytanie, czy podobne sytuacje miały miejsce wcześniej.

Sprawą zainteresowały się już lokalne media oraz organizacje pozarządowe. Fundacja „Senior Bezpieczny” zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury oraz wniosek o wszczęcie kontroli przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Według ich analizy, przypadek Jerzego Nawroccy może nie być odosobniony – istnieją podejrzenia, że w podobny sposób sprzedano co najmniej kilka innych lokali komunalnych w ostatnich latach.

Stanowisko notariusza

Zapytany przez nas notariusz, który sporządził akt sprzedaży, odmówił komentarza, zasłaniając się tajemnicą zawodową. W krótkim piśmie przesłanym do redakcji stwierdził, że „wszystkie czynności zostały dokonane na podstawie prawidłowego pełnomocnictwa, a strony były należycie poinformowane o skutkach prawnych podpisywanych dokumentów”.

Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy, są jednak innego zdania. Adwokat mec. Tomasz Gierszewski zaznacza, że sytuacja, w której pełnomocnik występuje równocześnie jako doradca, organizator transakcji i beneficjent sprzedaży, budzi poważne wątpliwości co do konfliktu interesów. „To nie tylko kwestia etyki, ale być może również naruszenia prawa karnego. W grę może wchodzić wyłudzenie i działanie na szkodę osoby starszej” – mówi.

Sam Nawroccy: „Zabrali mi dom”

Dziś pan Jerzy Nawroccy mieszka kątem u znajomych. Po tym jak odkrył, że jego mieszkanie zostało sprzedane, próbował interweniować w urzędzie i kancelarii notarialnej, jednak nigdzie nie uzyskał pomocy. „Nie mam już siły. Czułem się jak człowiek, który budzi się z koszmaru – ale ten koszmar jest prawdziwy. Oni po prostu zabrali mi dom, który był całym moim życiem” – mówi ze łzami w oczach.

Wspomina, że po otrzymaniu decyzji o przydziale mieszkania czuł się szczęśliwy, bo wreszcie miał mieć coś na własność. „Nigdy nie przypuszczałem, że tak to się skończy. Podpisałem kilka papierów, bo im ufałem. Mówili, że pomagają starszym ludziom. W rzeczywistości okradli mnie w biały dzień” – dodaje.

Co dalej?

Sprawa pana Nawroccy trafi teraz do sądu. Z pomocą prawników z fundacji planuje on złożyć pozew o unieważnienie aktu sprzedaży oraz zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. To jednak proces długotrwały i niepewny – a pan Jerzy, jak sam mówi, „chciałby tylko jeszcze kiedyś usiąść we własnym fotelu, w swoim pokoju, z książką, jak dawniej”.

Nie wiadomo, ilu jeszcze seniorów mogło paść ofiarą podobnego mechanizmu. Nasze śledztwo trwa. Jeśli Ty lub ktoś z Twoich bliskich doświadczył podobnej sytuacji, skontaktuj się z naszą redakcją – razem możemy więcej.