Takiego pytania się nie spodziewał! Dziewczynka skradła show Nawrockiemu

By | April 30, 2025

Takiego pytania się nie spodziewał! Dziewczynka skradła show Nawrockiemu w sposób, który zaskoczył nie tylko jego, ale też całą widownię i organizatorów wydarzenia. Ale zacznijmy od początku.

Wojciech Nawrocki, znany dziennikarz i prezenter telewizyjny, był przyzwyczajony do wystąpień publicznych. Prowadził gale, konferencje, wydarzenia charytatywne i panele dyskusyjne. Jego głos był rozpoznawalny w całej Polsce, a sposób bycia — pewny siebie, z nutą ironii — zapewniał mu sympatię widzów i szacunek uczestników. Tym razem miał poprowadzić ogólnopolski finał konkursu dla dzieci „Mały Geniusz”, który odbywał się w warszawskim Centrum Nauki Kopernik.

Sala była pełna. Rodzice, nauczyciele, dziennikarze i zaproszeni goście czekali na moment, kiedy finaliści wyjdą na scenę. Były to dzieci z różnych stron Polski — bystre, odważne, zaskakujące swoimi pasjami i wiedzą. Wśród nich była także ona — ośmioletnia Zosia Glinka z Poznania. Mała dziewczynka z rudymi warkoczami, błyszczącymi oczami i uśmiechem, który rozbrajał nawet najbardziej sztywnych dorosłych.

Nawrocki rozpoczął galę zgodnie z planem. Parę żartów, krótka anegdota o swoim dzieciństwie (niezbyt udanym, jak podkreślił z teatralnym westchnieniem), kilka słów o znaczeniu edukacji i roli dzieci w budowaniu przyszłości kraju. Widzowie słuchali z zainteresowaniem, nagradzając jego wypowiedzi umiarkowanym śmiechem i brawami.

Potem zaczęła się właściwa część — rozmowy z dziećmi. Każdy z finalistów miał swoją chwilę na scenie. Odpowiadali na pytania, opowiadali o swoich pasjach, prezentowali projekty. Były roboty, modele planet, przenośne laboratoria, a nawet aplikacja mobilna do nauki tabliczki mnożenia, stworzona przez dziewięciolatka z Olsztyna.

W końcu przyszła kolej na Zosię. Wysunęła się spokojnie zza kulis, w sukience w gwiazdki i z książką w ręku. Nawrocki, uśmiechając się uprzejmie, zaprosił ją do mikrofonu.

— Zosiu, jak się czujesz? — zapytał.

— Dobrze, ale trochę się boję — odpowiedziała szczerze.

— Nie ma się czego bać. Publiczność cię uwielbia już od samego wejścia — powiedział Nawrocki, zdobywając aplauz.

Zosia uśmiechnęła się niepewnie, ale zaraz się ośmieliła. Zaczęła opowiadać o swoim projekcie — zestawie opowiadań dla dzieci, które sama napisała i zilustrowała. Historie dotyczyły zwierząt z różnych krajów i zawierały przesłania o przyjaźni, odwadze i tolerancji. Nawrocki był pod wrażeniem, choć próbował to ukryć pod maską profesjonalizmu.

W pewnym momencie prowadzący zapytał:

— A skąd pomysł, żeby pisać książki?

Zosia odpowiedziała bez wahania:

— Bo kiedy miałam sześć lat, byłam długo w szpitalu, a książki pomagały mi nie bać się nocy. Teraz chcę, żeby inne dzieci też się nie bały.

W sali zapadła cisza. Przez chwilę nikt się nie odezwał. Nawrocki spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem. Nie tego się spodziewał. Zazwyczaj dzieci mówiły o YouTubie, robotach albo grach. Tymczasem ta mała dziewczynka mówiła jakby była dużo starsza — z dojrzałością, która chwytała za serce.

Ale to nie było wszystko.

Zosia spojrzała na Nawrockiego z błyskiem w oku i zapytała:

— A pan się kiedyś bał?

To był moment, w którym show się odwróciło. Nie on pytał, ale jego pytano. Publiczność zawyła z entuzjazmem. Nawrocki roześmiał się, trochę nerwowo.

— Oj, Zosiu, świetne pytanie! Oczywiście, że się bałem. Na przykład wtedy, kiedy pierwszy raz prowadziłem program na żywo, ręce mi się trzęsły jak galareta. Ale wiesz co? Bać się to nic złego. Ważne, żeby mimo strachu robić to, co się kocha.

Dziewczynka przytaknęła. Ale nie poprzestała na tym.

— A co pan najbardziej kocha robić? I czy to jest to, co pan teraz robi?

Publiczność zamarła. Nawrocki był mistrzem szybkiej riposty, ale tym razem zabrakło mu słów. Dziewczynka zadała pytanie, które wykraczało poza scenariusz, poza przewidywalne ramy rozmowy z dzieckiem. Dotknęła czegoś głębokiego, czegoś osobistego.

Po krótkiej chwili namysłu odpowiedział:

— Czasem się zastanawiam, Zosiu. Bo chociaż lubię swoją pracę, to… chyba najbardziej lubię słuchać ludzi. Ich historii, marzeń, trosk. Może powinienem częściej to robić.

I wtedy cała sala wstała. Owacje trwały kilka minut. Nie dlatego, że Nawrocki powiedział coś błyskotliwego. Ale dlatego, że mała Zosia, ze swoim prostym pytaniem, skradła serca wszystkich obecnych. Pokazała, że dzieci potrafią widzieć więcej niż dorośli. Że mają odwagę pytać o rzeczy ważne, które my — dorośli — często omijamy z wygody.

Po zakończeniu gali dziennikarze nie mówili o projekcie z robotem, nie pisali o aplikacji do matematyki. Wszystkie tytuły krzyczały jedno:
„Zosia zadała pytanie, które poruszyło Nawrockiego!”
„Dziewczynka skradła show — finał ‘Małego Geniusza’ pod znakiem refleksji.”
„Mała bohaterka z Poznania zawstydziła dorosłych swoją mądrością.”

Sam Nawrocki napisał później na swoim profilu społecznościowym:

Dziś jedna mała dziewczynka przypomniała mi, dlaczego warto słuchać. Dziękuję, Zosiu.

A Zosia? Wróciła do domu z medalem, książkami i mnóstwem autografów. Ale dla niej najważniejsze było to, że ktoś jej naprawdę wysłuchał.

Leave a Reply