
Luksusowa Wielkanoc Rutkowskich. Dwie noce w tym miejscu kosztują nawet 13 tys. zł
W tym roku rodzina Rutkowskich postanowiła spędzić Wielkanoc inaczej niż zwykle. Zamiast tradycyjnego śniadania przy stole w domu na warszawskim Żoliborzu, wybrali luksusowy hotel w samym sercu Tatr. Miejsce, które przez ostatnie lata zdobyło renomę jako oaza luksusu dla najbardziej wymagających klientów. Niewielki butikowy resort z widokiem na Giewont oferował nie tylko wyjątkowe wnętrza, ale także pełne pakiety świąteczne – z kuchnią od renomowanych szefów, prywatnym spa oraz osobistym kamerdynerem dostępnym przez całą dobę.
Dla wielu osób cena – 13 tysięcy złotych za dwie noce – mogłaby wydawać się niebotyczna, ale dla Rutkowskich była to inwestycja w spokój, prywatność i jakość czasu spędzanego razem. Jak mówiła pani Monika Rutkowska w rozmowie z lokalnym portalem: „Nie chodzi o pieniądze. Chodzi o wspomnienia, które tworzymy. Nasze dzieci będą pamiętać te chwile do końca życia”.
Hotel, w którym zamieszkali, to jeden z najbardziej ekskluzywnych obiektów w Polsce. Pokoje wykończone ręcznie rzeźbionym drewnem, kominki opalane prawdziwym drewnem i obsługa, która zna gości po imieniu, to tylko początek. Rutkowscy zarezerwowali apartament prezydencki, składający się z trzech sypialni, prywatnej sauny oraz jacuzzi z panoramicznym widokiem na góry. Na miejscu czekały też prezenty dla dzieci – ręcznie wykonane koszyczki wielkanocne pełne lokalnych słodkości.
Wielkanocny poranek rozpoczął się od śniadania serwowanego przez szefa kuchni z doświadczeniem w gwiazdkowych restauracjach we Francji. Na stole pojawiły się nie tylko tradycyjne potrawy jak żurek, jajka faszerowane czy mazurek, ale także nowoczesne wariacje – carpaccio z wędzonej kaczki, mus z chrzanu na grzankach z chałki oraz deser z białej czekolady z nutą borówki.
Po śniadaniu dzieci udały się na wielkanocne poszukiwanie jajek na hotelowym ogrodzie, które wcześniej ukryli animatorzy przebrani za zajączki. Dorośli natomiast skorzystali z masaży relaksacyjnych, kąpieli w gorących źródłach i sesji medytacyjnej prowadzonej przez certyfikowaną instruktorkę jogi z Bali.
Wieczorem rodzina uczestniczyła w kameralnym koncercie kwartetu smyczkowego, który wykonał zarówno klasyczne utwory Mozarta, jak i nowoczesne interpretacje pieśni wielkanocnych. Atmosfera była magiczna – płonący kominek, miękkie światło świec, lampka wyselekcjonowanego wina i poczucie, że czas na chwilę się zatrzymał.
Rutkowscy nie żałowali ani złotówki wydanej na ten wyjazd. Jak podkreślał pan Krzysztof Rutkowski, głowa rodziny: „W codziennym biegu trudno nam znaleźć czas dla siebie. Te dwa dni były jak balsam dla duszy. Nie potrzebujemy tygodniowych wakacji, wystarczy, że przez 48 godzin byliśmy naprawdę razem, bez telefonów, bez spotkań, bez obowiązków”.
W mediach społecznościowych Rutkowscy podzielili się kilkoma zdjęciami z wyjazdu – ujęcia dzieci bawiących się na tle ośnieżonych szczytów, wspólne chwile przy ognisku, a także zdjęcia świątecznego stołu. Reakcje obserwatorów były mieszane – jedni zazdrościli, inni krytykowali przesadę i rozrzutność. Jednak dla nich samych liczyło się tylko jedno – że jako rodzina spędzili Wielkanoc w sposób, który pozostanie w ich pamięci na długo.
Warto dodać, że hotel, w którym zatrzymali się Rutkowscy, przeznacza część dochodu z pakietów świątecznych na cele charytatywne. W tym roku wsparli dom dziecka w Zakopanem oraz fundację pomagającą dzieciom z autyzmem. „To daje jeszcze więcej sensu temu, co robimy. Luksus nie musi być egoistyczny” – dodała Monika Rutkowska.
Czy Rutkowscy wrócą tam za rok? Na to pytanie jeszcze nie odpowiedzieli, ale jak mówi ich nastoletni syn Kuba: „To były najlepsze święta w moim życiu. Jeśli kiedyś będę miał własną rodzinę, też tak zrobię”.