Tak poseł PiS straszył imigrantami. “Zdjęcie nie pochodzi z tego roku”

By | April 18, 2025

W ostatnich dniach polska scena polityczna ponownie stała się areną emocjonujących debat na temat imigracji. Iskrą, która wywołała medialną burzę, było działanie jednego z posłów Prawa i Sprawiedliwości (PiS), który w mediach społecznościowych opublikował kontrowersyjne zdjęcie, mające według niego przedstawiać dramatyczną sytuację na granicy Polski z Białorusią. Jak się jednak szybko okazało, zamieszczona fotografia wcale nie pochodziła z bieżącego roku, a cała sytuacja została odebrana przez wielu jako próba wywołania nieuzasadnionych emocji i strachu wśród społeczeństwa.

Sprawa ta otworzyła szeroką dyskusję nie tylko o odpowiedzialności polityków za publikowane treści, ale także o etyce kampanii politycznych oraz o tym, jak wrażliwym tematem stała się w Polsce kwestia imigracji.

Kulisy sprawy

Wszystko zaczęło się od posta zamieszczonego na platformie X (dawniej Twitter) przez znanego posła PiS. W swoim wpisie zamieścił on dramatyczne zdjęcie przedstawiające dużą grupę mężczyzn o ciemniejszym kolorze skóry zgromadzonych na otwartym terenie. W opisie sugerował, że obrazek ukazuje sytuację na polsko-białoruskiej granicy, gdzie – jak twierdził – tłumy migrantów nielegalnie próbują przedostać się do Polski.

Wpis szybko zdobył setki udostępnień i komentarzy, głównie od sympatyków partii rządzącej, którzy wyrażali zaniepokojenie i oburzenie. Jednak równie szybko pojawiły się głosy sceptyczne, zwłaszcza ze strony niezależnych dziennikarzy i internautów, którzy postanowili sprawdzić autentyczność fotografii.

Fakt-checkerzy szybko ustalili, że zdjęcie pochodzi… sprzed kilku lat i przedstawia wydarzenia mające miejsce zupełnie gdzie indziej — najprawdopodobniej na granicy grecko-tureckiej, a nie polsko-białoruskiej. Tym samym okazało się, że poseł wprowadził opinię publiczną w błąd, sugerując aktualność oraz miejsce wykonania fotografii.

Reakcje polityczne

Opozycja natychmiast zareagowała. Politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy oraz Trzeciej Drogi zarzucili posłowi PiS szerzenie dezinformacji i manipulację opinią publiczną. Podkreślali, że takie działania są nie tylko nieodpowiedzialne, ale wręcz niebezpieczne, zwłaszcza w kontekście narastających napięć społecznych dotyczących polityki migracyjnej.

Wielu komentatorów zwracało uwagę, że celowe posługiwanie się starymi zdjęciami w celu wzbudzenia strachu może prowadzić do eskalacji nastrojów ksenofobicznych, a nawet aktów przemocy wobec osób o innym kolorze skóry lub pochodzeniu etnicznym.

Ze strony partii rządzącej reakcja była bardziej wyważona. Niektórzy politycy PiS bronili swojego kolegi, sugerując, że „intencją nie było oszukiwanie”, a jedynie „ukazanie realnych zagrożeń związanych z niekontrolowaną migracją”. Inni jednak starali się dystansować od całej sprawy, nie chcąc otwarcie bronić posła w obliczu oczywistych dowodów na jego błąd.

Migracja jako temat kampanii

Warto zauważyć, że temat imigracji od kilku lat odgrywa w polskim dyskursie publicznym coraz większą rolę. Szczególnie PiS, wzorując się na strategiach stosowanych przez europejską prawicę, uczynił walkę z nielegalną imigracją jednym ze swoich głównych haseł.

W kampaniach wyborczych niejednokrotnie eksponowano obrazy chaosu migracyjnego w Europie Zachodniej, przedstawiając Polskę jako kraj, który dzięki zdecydowanej polityce rządu uniknął podobnego kryzysu. Przypadek z nieaktualnym zdjęciem doskonale wpisuje się w tę narrację, pokazując jednak, jak łatwo można przekroczyć granicę pomiędzy ostrzeganiem a dezinformowaniem społeczeństwa.

Media i odpowiedzialność za informacje

Sytuacja ta podkreśliła również kluczową rolę mediów — zarówno tradycyjnych, jak i społecznościowych — w kształtowaniu opinii publicznej. W dobie internetu, gdzie wiadomości rozprzestrzeniają się błyskawicznie, zweryfikowanie źródła informacji staje się nie tyle zaleceniem, co obowiązkiem każdego użytkownika.

Media tradycyjne, takie jak największe portale informacyjne czy stacje telewizyjne, dość szybko zareagowały, publikując sprostowania i analizy pokazujące prawdziwe pochodzenie zdjęcia. Jednak problem polega na tym, że pierwotny wpis posła PiS osiągnął o wiele większy zasięg niż późniejsze dementi. To zjawisko, znane w psychologii jako efekt pierwszego wrażenia, sprawia, że fałszywe informacje utrzymują się w świadomości ludzi nawet po ich oficjalnym obaleniu.

Skutki społeczne

Wydarzenia takie jak te nie są jedynie politycznymi aferami — mają one realne skutki społeczne. Wzrost nieufności wobec imigrantów, wzmacnianie stereotypów, a czasem wręcz podżeganie do przemocy, to tylko niektóre z możliwych efektów rozpowszechniania zmanipulowanych informacji.

W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach europejskich, istnieją już grupy społeczne, które z dużą podejrzliwością, a czasem wrogością, patrzą na obcokrajowców, zwłaszcza tych pochodzących z Bliskiego Wschodu lub Afryki. Każde takie zdarzenie, które w emocjonalny sposób przedstawia „zagrożenie z zewnątrz”, tylko te nastroje wzmacnia.

Odpowiedzialność polityków

Sprawa pokazuje również, jak ważna jest odpowiedzialność, jaka ciąży na osobach publicznych. Politycy, jako liderzy opinii i osoby mające realny wpływ na nastroje społeczne, powinni wykazywać się najwyższym standardem uczciwości i ostrożności w przekazywaniu informacji.

Publikowanie niezweryfikowanych materiałów, zwłaszcza w tak newralgicznej kwestii jak migracja, może mieć nieprzewidywalne skutki. Dlatego też coraz częściej pojawiają się postulaty wprowadzenia bardziej surowych standardów komunikacji politycznej oraz mechanizmów szybkiego reagowania na dezinformację.

Perspektywa prawa

W Polsce obowiązują przepisy dotyczące rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, zwłaszcza w kontekście ochrony wizerunku, dobrego imienia oraz interesu publicznego. Jednak egzekwowanie tych przepisów w przypadku polityków bywa trudne i często ociera się o debatę na temat wolności słowa.

Z jednej strony politycy powinni mieć prawo do wyrażania swoich opinii i ostrzegania przed realnymi zagrożeniami, z drugiej — celowe wprowadzanie opinii publicznej w błąd nie powinno pozostawać bez konsekwencji. Obecnie toczy się dyskusja, czy w sytuacjach takich jak ta, gdzie fałszywe informacje rozpowszechnia osoba pełniąca funkcję publiczną, nie powinno dochodzić do automatycznego prostowania i nakładania odpowiedzialności.

Podsumowanie

Afera związana z publikacją nieaktualnego zdjęcia przez posła PiS stanowi kolejny przykład na to, jak łatwo w dobie szybkiej informacji można manipulować emocjami społecznymi. Pokazuje też, jak ogromna odpowiedzialność spoczywa na barkach polityków oraz jak ważne są media w roli strażników prawdy.

W obliczu wyzwań, jakie stawia przed Polską współczesna polityka migracyjna, kluczowe jest, by debata publiczna opierała się na faktach, a nie na strachu. Społeczeństwo potrzebuje rzetelnych informacji i spokojnej analizy sytuacji, a nie emocjonalnych i zmanipulowanych przekazów, które mogą prowadzić do eskalacji napięć.

Jeśli chcemy budować społeczeństwo oparte na wzajemnym szacunku i rozumieniu, musimy wymagać od naszych przedstawicieli nie tylko odwagi, ale przede wszystkim odpowiedzialności i uczciwości.