Współpracowała z Obajtkiem. Teraz na jaw wyszła szokująca prawda o byłej księgowej z Pcimia

By | April 16, 2025

Przez lata uchodziła za jedną z najbardziej lojalnych współpracownic Daniela Obajtka. Skromna, cicha, zawsze z boku – taka była pani Teresa, była księgowa z Pcimia, która przez ponad dekadę pracowała ramię w ramię z byłym prezesem Orlenu. Teraz jednak na jaw wychodzą informacje, które rzucają zupełnie inne światło na jej działalność i mogą wstrząsnąć opinią publiczną.

Początki kariery i znajomości z Obajtkiem

Pani Teresa rozpoczęła swoją pracę w urzędzie gminy Pcim jeszcze w latach 90. To tam, jako młoda księgowa, szybko zdobyła zaufanie lokalnych władz. Gdy do urzędu trafił młody i ambitny Daniel Obajtek, natychmiast znaleźli wspólny język. On – energiczny, z wizją; ona – kompetentna, zorganizowana i dyskretna.

Z czasem, gdy kariera Obajtka nabierała rozpędu, pani Teresa stała się jego nieodzowną doradczynią w sprawach finansowych. Choć formalnie pełniła funkcję głównej księgowej w jednej z podległych mu jednostek, faktycznie jej rola była znacznie większa.

Niewygodne pytania i zacierane ślady

Pierwsze wątpliwości pojawiły się kilka lat temu, kiedy media zaczęły analizować majątki osób związanych z Obajtkiem. Nazwisko pani Teresy przewinęło się kilkakrotnie, ale zawsze gdzieś na marginesie. Dopiero teraz śledztwo dziennikarskie ujawnia skalę jej zaangażowania i możliwe nadużycia.

Według ustaleń reporterów, pani Teresa miała brać udział w procesie „czyszczenia” dokumentacji finansowej w okresie, gdy Obajtek piastował wysokie funkcje publiczne. Chodziło o ukrywanie transferów finansowych, które mogłyby sugerować korupcję, nepotyzm czy niejasne powiązania biznesowe.

Tajemnicze firmy i fundacje

Szczególną uwagę zwraca działalność kilku firm, zarejestrowanych na członków rodziny pani Teresy. Choć oficjalnie miały zajmować się doradztwem i księgowością, ich przychody sięgały milionów złotych rocznie, mimo braku widocznych działań. Dziennikarze ustalili, że niektóre z tych firm wystawiały faktury dla spółek powiązanych z Obajtkiem lub jego znajomymi.

W centrum zainteresowania znalazła się również fundacja, której pani Teresa była współzałożycielką. Organizacja ta miała promować lokalne inicjatywy społeczne, ale środki, które otrzymywała z grantów i dotacji, trafiały do firm o niejasnym statusie prawnym. Część tych środków miała rzekomo służyć finansowaniu kampanii wyborczych oraz „prywatnych projektów” związanych z byłym prezesem Orlenu.

Przeszukania i zabezpieczenia dokumentów

W marcu tego roku funkcjonariusze CBA przeprowadzili przeszukania w domu pani Teresy oraz w siedzibie jednej z fundacji. Zabezpieczono dokumenty, komputery, nośniki danych i telefony. Jak informują źródła zbliżone do śledztwa, analiza zabezpieczonych materiałów trwa, ale już teraz wiadomo, że odnaleziono liczne ślady prowadzące do sieci powiązań finansowych obejmujących wiele podmiotów i osób publicznych.

Śledczy nie wykluczają, że pani Teresa mogła pełnić rolę tzw. „księgowej z cienia” – osoby odpowiedzialnej za prowadzenie „czarnej księgowości”, której celem było ukrycie rzeczywistych przepływów pieniężnych.

Cisza i dystans

Sama pani Teresa odmawia komentarzy. Po ujawnieniu informacji na temat śledztwa zniknęła z życia publicznego, a jej dom w Pcimiu jest zamknięty. Sąsiedzi mówią, że od kilku tygodni nikt jej nie widział. Nie wiadomo, czy wyjechała za granicę, czy ukrywa się w kraju. Jej adwokat twierdzi, że jego klientka nie ma sobie nic do zarzucenia i współpracuje z organami ścigania.

Z kolei Daniel Obajtek w rozmowie z jednym z dziennikarzy stwierdził krótko: „Nie mam kontaktu z panią Teresą od kilku lat. Nie jestem odpowiedzialny za działania moich dawnych współpracowników.”

Polityczne echa i reakcje opinii publicznej

Sprawa pani Teresy wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród opinii publicznej. Media szeroko komentują nowe doniesienia, a opozycja domaga się pełnego ujawnienia informacji oraz powołania komisji śledczej.

Poseł opozycyjny, który wielokrotnie krytykował działania Obajtka, powiedział na konferencji prasowej: „To, co się dzieje, to wierzchołek góry lodowej. Potrzebujemy przejrzystości, potrzebujemy rozliczeń. Każdy, kto brał udział w ukrywaniu prawdy, musi ponieść konsekwencje.”

Równocześnie pojawiają się głosy w obronie pani Teresy. Niektórzy mieszkańcy Pcimia twierdzą, że mogła być jedynie narzędziem w rękach ludzi mających władzę. „Zawsze była dobra, pomagała ludziom, nigdy nie robiła nic podejrzanego” – mówi jedna z sąsiadek.

Co dalej?

Prokuratura zapowiada dalsze działania. W najbliższych tygodniach mają zostać przesłuchani kolejni świadkowie, w tym osoby z otoczenia byłego prezesa Orlenu. Eksperci od finansów i audytu analizują dokumenty, które mogą potwierdzić tezę o systemowym ukrywaniu nielegalnych działań finansowych.

Jeśli zarzuty się potwierdzą, pani Teresie może grozić nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Śledczy nie wykluczają również rozszerzenia sprawy na inne osoby i instytucje, w tym na byłych urzędników państwowych oraz członków zarządów spółek skarbu państwa.