Trump właśnie to ujawnił. Wyznaczył Putinowi termin zakończenia wojny

By | April 15, 2025

Trump właśnie to ujawnił. Wyznaczył Putinowi termin zakończenia wojny

Donald Trump, były prezydent Stanów Zjednoczonych i prawdopodobny kandydat w nadchodzących wyborach prezydenckich w USA, po raz kolejny zaskoczył opinię publiczną, ujawniając nowe szczegóły dotyczące swojego stanowiska wobec wojny na Ukrainie. W niedawnym wywiadzie, który odbił się szerokim echem w mediach międzynarodowych, Trump oznajmił, że – gdy tylko powróci do Białego Domu – wyznaczy Władimirowi Putinowi „konkretny termin” na zakończenie wojny. Jego słowa natychmiast wywołały debatę zarówno wśród polityków, jak i ekspertów od stosunków międzynarodowych. Co oznacza ta zapowiedź? Jakie może mieć konsekwencje dla Ukrainy, Rosji i całego świata?

Powrót Trumpa na scenę międzynarodową

Donald Trump od początku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego wielokrotnie wypowiadał się w sposób kontrowersyjny. Już w 2022 roku twierdził, że „do wojny by nie doszło”, gdyby nadal był prezydentem. Oskarżał administrację Joe Bidena o słabość i brak zdecydowania, sugerując, że jego podejście do Putina byłoby twardsze i skuteczniejsze. Teraz jednak poszedł o krok dalej – ogłosił, że zakończy wojnę „w ciągu 24 godzin od objęcia urzędu”.

Co dokładnie powiedział Trump?

W rozmowie telewizyjnej w jednej z konserwatywnych stacji, Trump wyraził przekonanie, że jest w stanie doprowadzić do szybkiego zakończenia działań wojennych na Ukrainie. Jak stwierdził:

> „Znam Putina, znam Zełenskiego. Gdy tylko zostanę zaprzysiężony, zadzwonię do nich obu i powiem: Panowie, czas zakończyć tę wojnę. Dam im bardzo krótki termin. Jeśli się nie dogadamy – będą konsekwencje.”

Choć nie wyjaśnił, jakie dokładnie miałyby to być konsekwencje, jego ton był jednoznaczny – prezentował siebie jako lidera, który potrafi negocjować twardo, szybko i skutecznie.

Reakcje polityczne i medialne

Słowa Trumpa natychmiast podchwyciły media w USA i Europie. Demokraci uznali je za kolejną próbę populistycznego zyskania poparcia w kampanii, natomiast część Republikanów wyraziła ostrożne poparcie. W Polsce i krajach bałtyckich wypowiedź Trumpa została odebrana z niepokojem – pojawiły się obawy, że „zakończenie wojny” może oznaczać zgodę na oddanie części terytorium Ukrainy w zamian za pokój.

Z kolei Kreml nie skomentował oficjalnie słów Trumpa, ale rosyjskie media państwowe szybko podchwyciły temat, prezentując go jako dowód na to, że „Trump rozumie geopolityczne realia” i jest „bardziej przewidywalnym partnerem” niż Biden.

Czy Trump naprawdę mógłby zakończyć wojnę?

To pytanie zadaje sobie teraz wielu analityków. Trump słynie z twardych deklaracji, ale ich realizacja bywa wątpliwa. W czasie swojej prezydentury wycofał USA z wielu międzynarodowych układów, prowadził wojny handlowe i często podejmował decyzje wbrew doradcom ds. bezpieczeństwa. Jednak nie można zapominać, że udało mu się doprowadzić do historycznego spotkania z Kim Dzong Unem czy też wynegocjować częściowe porozumienia na Bliskim Wschodzie (tzw. Porozumienia Abrahama).

Zdaniem niektórych ekspertów, Trump rzeczywiście mógłby wywrzeć presję na obie strony konfliktu – zwłaszcza na Ukrainę – uzależniając dalsze wsparcie militarne od gotowości do negocjacji. W tym scenariuszu jednak pojawia się pytanie: czy byłby gotów poświęcić integralność terytorialną Ukrainy, aby ogłosić sukces dyplomatyczny?

Złożoność sytuacji na Ukrainie

Wojna rosyjsko-ukraińska nie jest konfliktem, który można zakończyć jednym telefonem. To starcie ideologii, ambicji geopolitycznych i głęboko zakorzenionych nienawiści historycznych. Putin nie może pozwolić sobie na wycofanie się bez „twarzy” – musiałby ogłosić sukces, nawet jeśli faktycznie przegrał. Ukraina z kolei, po ogromnych stratach, nie chce i nie może zaakceptować żadnej formy kapitulacji. Dla Zełenskiego oznaczałoby to polityczne samobójstwo.

Jeśli więc Trump rzeczywiście miałby narzucić jakiś termin zakończenia wojny, musiałby jednocześnie przedstawić konkretne warunki – i dla Kijowa, i dla Moskwy. To zaś wymaga nie tylko charyzmy, ale także bardzo trudnych kompromisów, które mogą być nie do zaakceptowania dla którejkolwiek ze stron.

Amerykańska polityka wobec Ukrainy

Obecna administracja Bidena konsekwentnie wspiera Ukrainę – zarówno finansowo, jak i militarnie. Przekazano dziesiątki miliardów dolarów na pomoc wojskową, szkolenia i sprzęt. Biden wielokrotnie podkreślał, że USA będą wspierać Ukrainę „tak długo, jak będzie to konieczne”. Tymczasem Trump sugeruje, że ten konflikt powinien zostać zakończony jak najszybciej, ponieważ – jak twierdzi – „Amerykanie mają już dość wydawania pieniędzy na cudze wojny”.

To podejście zyskuje poparcie wśród bardziej izolacjonistycznego skrzydła Partii Republikańskiej. W USA rośnie zmęczenie wojną – nie tylko w kontekście Ukrainy, ale także możliwego zaangażowania w innych rejonach świata, np. na Bliskim Wschodzie czy w Azji Wschodniej.

Europejska perspektywa

Dla Europy Trumpowskie deklaracje brzmią jak ostrzeżenie. Wielu liderów unijnych pamięta, że podczas swojej kadencji Trump wielokrotnie krytykował NATO, podważał sens współpracy transatlantyckiej i sugerował, że USA mogą nie bronić sojuszników w razie ataku. Powrót Trumpa do Białego Domu mógłby oznaczać koniec bezwarunkowego wsparcia dla Ukrainy ze strony Waszyngtonu. To z kolei zmusiłoby Europę do większej samodzielności – zarówno militarnej, jak i politycznej.

Polska, która jest jednym z głównych sojuszników Ukrainy i logistycznym centrum pomocy, musiałaby podjąć trudne decyzje – kontynuować pomoc bez wsparcia USA, czy też dostosować się do nowej polityki amerykańskiej?

Co może oznaczać „termin” dla Putina?

Najbardziej intrygującym elementem wypowiedzi Trumpa było wspomnienie o „konkretnym terminie”, który miałby wyznaczyć Putinowi. W języku dyplomatycznym takie sformułowanie brzmi jak ultimatum – a to bardzo poważny krok, który może prowadzić nie do pokoju, ale do eskalacji.

Putin, który prezentuje siebie jako nieugiętego przywódcę, raczej nie przyjmie groźby z zewnątrz – nawet ze strony USA. Może to potraktować jako okazję do dalszego podsycania antyzachodniej propagandy i konsolidacji władzy w Rosji. Jednocześnie jednak groźba sankcji, izolacji czy nawet interwencji może zmusić go do kalkulacji – czy dalsza wojna jest opłacalna, jeśli Stany Zjednoczone wracają do gry z bardziej agresywną polityką?