
Burza w sieci po występie Kaczorowskiej i Gurłacza. „Przekraczanie granic” – mówią internauci i krytycy
Internet po raz kolejny zapłonął od emocji po kontrowersyjnym występie dwóch znanych postaci sceny artystycznej – Anny Kaczorowskiej i Michała Gurłacza. Ich wspólny performance, zaprezentowany podczas tegorocznego Festiwalu Sztuki Nowoczesnej w Krakowie, stał się punktem zapalnym ogólnopolskiej dyskusji o granicach sztuki, wolności twórczej i odpowiedzialności społecznej.
Występ, zatytułowany „Obnażenie”, miał być artystycznym komentarzem do współczesnych problemów egzystencjalnych, dehumanizacji w świecie cyfrowym oraz alienacji jednostki w społeczeństwie konsumpcyjnym. Na scenie widzowie zobaczyli dwójkę artystów w niekonwencjonalnych kostiumach, wykonujących ekspresyjny taniec współczesny, połączony z elementami teatru fizycznego i performansu.
W zamierzeniu twórców miał to być mocny, symboliczny akt przełamywania schematów i konfrontowania odbiorców z ich własnym dyskomfortem. Jednak dla wielu widzów – zarówno tych obecnych na sali, jak i tysięcy, którzy obejrzeli fragmenty występu w mediach społecznościowych – granice zostały przekroczone. Krytyka spadła lawinowo.
Już kilka godzin po zakończeniu wydarzenia sieć zaczęła żyć własnym życiem. Fragmenty nagrania krążyły po TikToku, Instagramie i Facebooku. Jedni wyrażali podziw dla odwagi i bezkompromisowości artystów, drudzy nie kryli oburzenia. „To już nie jest sztuka, to prowokacja dla samej prowokacji” – pisała jedna z użytkowniczek Twittera. Inny internauta dodawał: „Mam wrażenie, że nie chodziło tu o przekaz, tylko o wywołanie skandalu.”
Najwięcej kontrowersji wzbudził moment, w którym aktorzy – w półnagich kostiumach przypominających cielesne protezy – zainscenizowali upadek i symboliczne „oczyszczenie” z masek społecznych. Dla niektórych była to metafora autentyczności i walki z hipokryzją. Dla innych – obsceniczna scena nieodpowiednia do prezentowania w przestrzeni publicznej.
Anna Kaczorowska odniosła się do krytyki już następnego dnia, publikując oświadczenie na swoim profilu. „Sztuka nie zawsze musi być przyjemna ani łatwa w odbiorze. Naszym celem było poruszenie, skłonienie do refleksji, a nie przypodobanie się wszystkim. Jeśli ktoś poczuł się urażony – to znaczy, że performance spełnił swoje zadanie. Sztuka ma prowokować, zmuszać do myślenia, nie głaskać po głowie.”
Z kolei Michał Gurłacz podkreślił, że inspiracją dla spektaklu była twórczość Jerzego Grotowskiego i teatru antropologicznego, w którym ciało aktora staje się narzędziem komunikacji z widzem. „W świecie pełnym filtrów, masek i udawania chcieliśmy pokazać coś szczerego, nieupiększonego. Być może to kogoś zabolało – ale może właśnie o ten ból chodziło?”
W obronie artystów stanęło również wielu ludzi kultury i sztuki. Reżyserka teatralna Maria Domańska napisała: „Oburzenie, które obserwujemy, pokazuje tylko, jak bardzo brakuje w przestrzeni publicznej odważnej, niezależnej sztuki. Nie wszystko musi być dla każdego. To nie serial prime time. To eksperyment artystyczny.” Jej słowa udostępniło wielu aktorów, reżyserów i studentów szkół teatralnych.
Z drugiej strony, nie brakowało również głosów zaniepokojonych kierunkiem, w jakim zmierza sztuka współczesna. Publicysta Tomasz K., znany z konserwatywnych poglądów, stwierdził: „Jeśli każde przekroczenie granicy mamy nazywać sztuką, to niedługo zatracimy zdolność do jakiejkolwiek oceny estetycznej czy moralnej. Prowokacja nie może być celem samym w sobie.”
Sprawa stała się na tyle głośna, że głos zabrał również organizator festiwalu. W krótkim komunikacie prasowym podkreślono, że organizatorzy wspierają wolność artystyczną, ale jednocześnie będą analizować uwagi widzów i ekspertów. „Zależy nam na dialogu i wzajemnym szacunku. Każdy głos jest dla nas ważny” – napisano.
Warto zauważyć, że burze w sieci wokół występów scenicznych nie są zjawiskiem nowym. Internet dał widzom możliwość natychmiastowego reagowania – często emocjonalnego i spolaryzowanego. Sztuka, która trafia do sieci, przestaje być tylko wydarzeniem lokalnym. Staje się częścią szerszego dyskursu społecznego, czasem globalnego.
Czy występ Kaczorowskiej i Gurłacza rzeczywiście przekroczył granice? A może po prostu przesunął je w stronę, której nie wszyscy są gotowi zaakceptować? To pytanie wciąż pozostaje otwarte. Pewne jest jedno – o spektaklu „Obnażenie” mówi się głośno. A to, w świecie sztuki, często znaczy więcej niż jakakolwiek recenzja.