
Ponad 40 lat niósł pomoc innym. TOPR w żałobie. Nie żyje jeden z ratowników
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe pogrążone jest w żałobie po śmierci jednego z najbardziej zasłużonych ratowników. W wieku 68 lat zmarł Stanisław K., który przez ponad cztery dekady niósł pomoc turystom i wspinaczom w Tatrach. Jego śmierć to ogromna strata dla całego środowiska górskiego i ratowniczego. Współpracownicy wspominają go jako człowieka pełnego pasji, oddania oraz niezwykłej odwagi.
Stanisław K. rozpoczął swoją przygodę z TOPR-em na początku lat 80. XX wieku. Już wtedy był znany ze swojej miłości do gór i niesienia pomocy innym. Z biegiem lat stał się jednym z najbardziej doświadczonych ratowników, uczestnicząc w setkach, jeśli nie tysiącach, akcji ratunkowych w trudnych warunkach pogodowych i terenowych. Był gotowy nieść pomoc o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od zagrożenia czy zmęczenia.
Jego koledzy podkreślają, że był wzorem do naśladowania dla młodszych pokoleń ratowników. Zawsze służył radą, dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem, uczył, jak podejmować trudne decyzje pod presją czasu i ryzyka. Nie bał się wyzwań – wręcz przeciwnie, potrafił zmobilizować zespół nawet w najbardziej kryzysowych sytuacjach.
W trakcie swojej służby brał udział w wielu głośnych akcjach ratunkowych, które przeszły do historii TOPR. W 1997 roku uczestniczył w dramatycznej akcji ratowania turystów uwięzionych w lawinie w rejonie Doliny Pięciu Stawów. Dzięki jego szybkiej reakcji i trafnym decyzjom udało się uratować życie trzem osobom. To tylko jeden z wielu przykładów jego zaangażowania i profesjonalizmu.
Poza działalnością ratowniczą, Stanisław K. był również instruktorem i mentorem dla nowych członków TOPR. Prowadził szkolenia z zakresu technik ratowniczych, pierwszej pomocy oraz nawigacji górskiej. Dzielił się swoim doświadczeniem z pasją, zachęcając młodych ludzi do odpowiedzialnego podejścia do gór i pomagania innym.
Zawsze powtarzał, że w górach najważniejszy jest szacunek dla przyrody i dla ludzkiego życia. Nie znosił lekkomyślności ani brawury – wierzył w siłę rozsądku, pokory i pracy zespołowej. Jego wartości przekładały się nie tylko na codzienną pracę, ale także na życie prywatne. Był mężem, ojcem i dziadkiem – bliscy opisują go jako człowieka ciepłego, uczciwego i głęboko zaangażowanego w relacje rodzinne.
Śmierć Stanisława poruszyła nie tylko jego kolegów z TOPR, ale także szerokie grono turystów, wspinaczy i ludzi związanych z Tatrami. W mediach społecznościowych pojawiły się setki wspomnień i kondolencji. Wielu wspomina sytuacje, w których to właśnie on wyciągnął pomocną dłoń w kryzysowych momentach.
„Był człowiekiem, który nigdy nie odmówił pomocy. Dzięki niemu żyję” – napisał jeden z turystów, którego Stanisław uratował z opresji w rejonie Rysów kilka lat temu.
Uroczystości pogrzebowe odbędą się w najbliższy weekend w Zakopanem. Rodzina prosi o uszanowanie prywatności, jednocześnie dziękując wszystkim za słowa wsparcia i otuchy. TOPR zapowiada, że uczci pamięć zmarłego ratownika w sposób szczególny – w przyszłości ma zostać zorganizowane symboliczne upamiętnienie w schronisku, w którym przez lata pracował.
Stanisław K. pozostawił po sobie nie tylko imponujący dorobek ratowniczy, ale także wartości, które przekazał młodszym kolegom. Jego życie i służba stanowią wzór oddania, odwagi i bezinteresownej pomocy. Choć już go nie ma, jego duch pozostanie w Tatrach na zawsze – w szlakach, które przemierzał, w głosie radia TOPR i w sercach tych, którym pomógł.
To nie tylko koniec pewnej epoki w historii TOPR, ale także przypomnienie, jak wielką rolę pełnią ci, którzy każdego dnia ryzykują własne życie, by ratować innych. Pamiętajmy o nich nie tylko wtedy, gdy wydarzy się tragedia, ale na co dzień – z wdzięcznością i szacunkiem.