
Bronisław Komorowski uderza w Jarosława Kaczyńskiego. “Wykopał rowy nienawiści” – były prezydent ostro o liderze PiS i jego spuściźnie politycznej
W polskiej polityce nie brakuje mocnych słów, ale wypowiedź byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego z kwietnia 2025 roku odbiła się szerokim echem. Odnosząc się do dziedzictwa Jarosława Kaczyńskiego oraz jego wpływu na życie publiczne w Polsce, Komorowski stwierdził, że prezes Prawa i Sprawiedliwości „wykopał rowy nienawiści”, które nadal dzielą społeczeństwo. Słowa te padły w kontekście obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej, które po raz kolejny odbyły się w podzielonej formule – osobno przez rząd Donalda Tuska, a osobno przez polityków PiS.
W niniejszym artykule przyjrzymy się bliżej tej kontrowersyjnej wypowiedzi, jej tłu, reakcji opinii publicznej oraz znaczeniu, jakie może mieć dla przyszłości debaty publicznej w Polsce.
—
Komorowski kontra Kaczyński – historia politycznej rywalizacji
Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński to postacie o zupełnie różnych temperamentach, wizjach Polski i podejściu do polityki. Choć obaj wywodzą się z kręgów opozycji antykomunistycznej, ich drogi szybko się rozeszły. Komorowski związany był z nurtem umiarkowanym, proeuropejskim, zaś Kaczyński – z narodowo-konserwatywnym skrzydłem życia politycznego.
Punktem kulminacyjnym ich rywalizacji były wybory prezydenckie w 2010 roku, zorganizowane po katastrofie smoleńskiej, w której zginął Lech Kaczyński, brat Jarosława. Komorowski, pełniący wówczas funkcję marszałka Sejmu, objął tymczasowo urząd prezydenta, a następnie wygrał wybory w II turze. Dla wielu sympatyków PiS Komorowski od tego momentu był symbolem „zdrady”, a kampania przeciwko niemu była brutalna i naznaczona oskarżeniami o lekceważenie narodowej tragedii.
—
“Wykopał rowy nienawiści” – co dokładnie powiedział Komorowski?
Podczas jednego z wywiadów radiowych, udzielonego 9 kwietnia 2025 roku, były prezydent został zapytany o obchody 15. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Komorowski nie ukrywał swojej krytyki wobec sposobu, w jaki PiS przez lata wykorzystywał Smoleńsk jako narzędzie polityczne.
– Jarosław Kaczyński przez te wszystkie lata nie tylko nie szukał pojednania, ale wręcz przeciwnie – wykopał rowy nienawiści, które dziś są głębsze niż kiedykolwiek. Smoleńsk stał się symbolem podziału, nie wspólnej pamięci – powiedział Komorowski.
Dodał również, że jego zdaniem Kaczyński „celowo podsycał emocje” i „budował swój kapitał polityczny na tragedii narodowej, co jest moralnie wątpliwe”.
—
Reakcje opinii publicznej i polityków
Słowa Komorowskiego wywołały natychmiastowe reakcje. Politycy Prawa i Sprawiedliwości nazwali je „haniebnymi” i „pełnymi pogardy”. Radosław Fogiel, jeden z posłów PiS, powiedział:
– To wyjątkowo obrzydliwe, że były prezydent w takim dniu mówi o rowach nienawiści, zamiast wspominać ofiary katastrofy. Pan Komorowski zapomina, że był prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko jednej opcji politycznej.
Z kolei przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy w większości przyklasnęli słowom byłego prezydenta, podkreślając, że „ktoś musiał to w końcu powiedzieć głośno”.
– Nie możemy pozwolić, by Jarosław Kaczyński bez końca monopolizował pamięć o Smoleńsku i wykorzystywał ją do własnych celów – skomentowała Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy.
—
Smoleńsk jako narzędzie polityki
Od 2010 roku katastrofa smoleńska była jednym z głównych tematów wykorzystywanych przez PiS w kampaniach wyborczych. Narracja o „zamachu”, „zdradzie” i „drugiej Polsce” była stale podgrzewana. Choć żadna z komisji (ani polska, ani międzynarodowa) nie potwierdziła wersji o zamachu, Jarosław Kaczyński wielokrotnie mówił publicznie, że jego brat został „zamordowany”.
Wielu komentatorów politycznych, także zagranicznych, zauważało, że Smoleńsk stał się narzędziem budowania tożsamości PiS-u – partii „walczącej z układem”, „zdradą elit” i „broniącej prawdy”. To podejście umacniało podział na „patriotów” i „zdradzieckie mordy” – określenie, którego sam Kaczyński użył w Sejmie.
—
Rocznica Smoleńska 2025 – osobne obchody
Tegoroczna rocznica po raz pierwszy od lat odbyła się w dwóch odrębnych formach. Rząd Donalda Tuska zorganizował oficjalne, państwowe uroczystości z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy oraz delegacji zagranicznych. Złożono wieńce, odbyła się msza w intencji ofiar, a także konferencja poświęcona bezpieczeństwu lotów wojskowych.
PiS natomiast zorganizował własne, alternatywne obchody pod Pałacem Prezydenckim i na Krakowskim Przedmieściu. Nie obyło się bez mocnych słów. Jarosław Kaczyński w przemówieniu mówił o „kontynuowanej walce o prawdę” i „zdradzie elit”, które – jego zdaniem – „nadal chcą zamieść sprawę Smoleńska pod dywan”.
Ta dwoistość obchodów tylko uwypukliła słowa Komorowskiego o „rowach nienawiści”. Dla wielu Polaków fakt, że 15 lat po tragedii nie jesteśmy w stanie zorganizować wspólnej uroczystości, jest przygnębia