Awantura w siedzibie TVP, na miejscu pojawiła się policja. “Panowie nie mają przepustek”

By | April 10, 2025

Awantura w siedzibie TVP, na miejscu pojawiła się policja. „Panowie nie mają przepustek” – Kulisy eskalującego konfliktu w mediach publicznych

We wtorkowy poranek w siedzibie Telewizji Polskiej przy ulicy Woronicza 17 w Warszawie doszło do niecodziennego i burzliwego zdarzenia, które odbiło się szerokim echem nie tylko w mediach, ale i na scenie politycznej. Do budynku TVP wkroczyli przedstawiciele nowego zarządu powołanego przez ministra kultury, jednak napotkali na opór części dotychczasowych pracowników oraz ochrony. Atmosfera szybko się zaogniła, a cała sytuacja zakończyła się interwencją policji. Sprawa wywołała szereg pytań dotyczących legalności działań, zakresu kompetencji nowego zarządu oraz kondycji polskich mediów publicznych.

Początek kryzysu

Awantura, która rozegrała się na oczach pracowników, ochroniarzy i – jak się później okazało – także przedstawicieli organów ścigania, jest kolejnym epizodem w ciągnącym się konflikcie o kontrolę nad Telewizją Polską. Od zmiany władzy po wyborach parlamentarnych w 2023 roku nowy rząd podjął działania mające na celu przywrócenie pluralizmu w mediach publicznych. W ramach tych działań ówczesny minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz powołał nowy zarząd TVP i próbował usunąć z funkcji osoby związane z poprzednim kierownictwem, często powiązane z rządami Prawa i Sprawiedliwości.

Nowy zarząd zapowiedział przejęcie fizycznej kontroli nad budynkami TVP, a także dokonał zmian personalnych, które miały na celu „odpolitycznienie” redakcji informacyjnych i publicystycznych. Problem w tym, że dotychczasowe kierownictwo – nieuznające legalności tych decyzji – odmówiło opuszczenia swoich stanowisk. Atmosfera była napięta od tygodni, jednak do tej pory nie dochodziło do bezpośrednich konfrontacji fizycznych. Wszystko zmieniło się 9 kwietnia 2025 roku.

„Panowie nie mają przepustek”

Zgodnie z relacjami świadków, a także materiałami wideo, które pojawiły się w mediach społecznościowych, incydent rozpoczął się około godziny 8:00 rano. Do siedziby TVP przybyli przedstawiciele nowego zarządu wraz z grupą doradców. Próbowali wejść do budynku głównego, jednak zostali zatrzymani przez ochronę, która zażądała od nich okazania przepustek.

– „Panowie nie mają przepustek, nie ma ich na liście. Nie możemy ich wpuścić” – miał powiedzieć jeden z ochroniarzy, co zostało nagrane przez jednego z pracowników TVP i udostępnione w Internecie.

W odpowiedzi przedstawiciele nowego zarządu powoływali się na uchwałę ministra kultury, która upoważnia ich do zarządzania spółką. Twierdzili, że ochrona nie ma prawa ich blokować, ponieważ działają na mocy przepisów i pełnią obowiązki zarządcze. Sytuacja szybko przerodziła się w słowną przepychankę, a następnie w ostrą wymianę zdań, która miała charakter niemalże awantury. Wezwano policję.

Interwencja funkcjonariuszy

Na miejsce przybyło kilka radiowozów. Funkcjonariusze zostali poinformowani, że na terenie obiektu przebywają osoby, które – według ochrony – „nie są uprawnione do wejścia” oraz „zakłócają porządek”. Przedstawiciele nowego zarządu z kolei zarzucili ochronie działanie bez podstawy prawnej oraz utrudnianie wykonywania obowiązków służbowych.

Policja nie interweniowała siłowo. Funkcjonariusze przeprowadzili rozmowy z obiema stronami, wylegitymowali osoby obecne w budynku, ale nie dokonywali zatrzymań. Rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji w oświadczeniu przekazanym mediom potwierdził, że interwencja miała charakter prewencyjny i nie odnotowano przypadków naruszenia prawa, które wymagałyby podjęcia dalszych działań.

– „Funkcjonariusze zostali wezwani w związku z konfliktem dotyczącym dostępu do budynku. Na miejscu sporządzono notatkę służbową, sytuacja została opanowana bez użycia środków przymusu bezpośredniego” – poinformował podinsp. Sylwester Marczak.

Reakcje polityczne

Sytuacja natychmiast wywołała falę komentarzy politycznych. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości nazwali działania nowego zarządu „bezprawnymi i siłowymi”. Rzeczniczka PiS, Anita Czerwińska, w mediach społecznościowych napisała:

– „To, co dzieje się w TVP, to zamach na wolność słowa. Przedstawiciele rządu próbują siłą przejąć media publiczne. Gdzie jest konstytucja? Gdzie jest prawo?”

Z kolei politycy koalicji rządzącej uznali interwencję za konsekwencję oporu części starego kierownictwa, które – ich zdaniem – „nielegalnie okupuje budynki publiczne” i „torpeduje działania mające na celu przywrócenie normalności w mediach”.

Wiceminister kultury, Joanna Marciniak, stwierdziła:

– „To nie jest żadna siłowa akcja, to realizacja decyzji właścicielskich. TVP to spółka Skarbu Państwa, podlega nadzorowi ministra. Dotychczasowe kierownictwo musi się pogodzić z tym, że czasy propagandy minęły.”

Komentarze ekspertów

Sprawa wzbudziła także zainteresowanie prawników i medioznawców. Część ekspertów zwraca uwagę na brak jednoznacznych regulacji dotyczących procedur przejęcia kontroli nad spółkami medialnymi w sytuacji sporu kompetencyjnego.

Dr hab. Michał Kamiński z Uniwersytetu Warszawskiego zauważył:

– „W przypadku spółek Skarbu Państwa, takich jak TVP, decyzje właścicielskie są wiążące. Problem polega na tym, że niektóre osoby powołane przez poprzedni zarząd uważają, że ich mandaty nadal obowiązują. Brak przepustek może być więc formą blokady, ale nie oznacza braku uprawnień prawnych.”

Z kolei medioznawca dr Anna Górska wskazała na poważne skutki wizerunkowe dla samej TVP:

– „Kiedy widzimy zdjęcia ochrony blokującej nowych menedżerów albo interwencję policji w publicznej telewizji, trudno nie odnieść wrażenia chaosu. To nie sprzyja odbudowie zaufania do mediów publicznych.”

W cieniu odbudowy

Nowy zarząd TVP zapowiedział kontynuację reform, mimo przeszkód. Zapewniono, że redakcje informacyjne i programy publicystyczne będą „uwolnione od politycznych nacisków”, a kadry będą wybierane na podstawie kompetencji, a nie sympatii politycznych. Z kolei zespół „starej” TVP Info i TVP1 zapowiedział, że nie zamierza uznawać „bezprawnych nominacji” i będzie walczyć o „wolność mediów”.

W praktyce dochodzi do sytuacji, w której w jednej instytucji funkcjonują równolegle dwa zarządy, dwie redakcje i dwa zespoły techniczne. Taki podział prowadzi do licznych komplikacji: część dziennikarzy nie ma dostępu do swoich stanowisk pracy, niektóre programy są zdejmowane z anteny w ostatniej chwili, a sygnał techniczny bywa zakłócany.

Co dalej?

Pytanie o przyszłość TVP pozostaje otwarte. Z jednej strony Ministerstwo Kultury zapowiada dalsze działania „w duchu reformy i przejrzystości”, z drugiej – opór części pracowników i poparcie ze strony polityków opozycji sprawiają, że sytuacja może się jeszcze zaognić. Trudno też przewidzieć, jak zachowa się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, której skład również budzi kontrowersje po ostatnich zmianach legislacyjnych.

W mediach pojawiają się pogłoski, że rząd może rozważyć całkowitą likwidację TVP w obecnej formie i powołanie nowej instytucji medialnej – na wzór BBC – finansowanej z budżetu państwa, ale zarządzanej przez niezależną radę.

Podsumowanie

Awantura w siedzibie TVP, zakończona interwencją policji, to nie tylko obraz chaosu organizacyjnego, ale i symbol szerszego kryzysu, który dotknął polskie media publiczne. Walka o wpływy, spory kompetencyjne, sprzeczne interpretacje prawa – wszystko to tworzy atmosferę niepewności i destabilizacji. W oczach opinii publicznej TVP z instytucji mającej jednoczyć i informować obywateli, stała się polem politycznej bitwy. Jeżeli nie zostaną podjęte szybkie i zdecydowane kroki – zarówno legislacyjne, jak i organizacyjne – media publiczne mogą stracić resztki wiarygodności i zaufania społecznego. A tego żadna demokracja nie może sobie pozwolić.