
Mentzen, wie do kogo chce adresować swój antyukraiński przekaz i cynicznie to robi — mówi w “Stanie Wyjątkowym” Jacek Gądek. Razem z Andrzejem Stankiewiczem analizują antyukraińską narrację kandydata Konfederacji i przypominają mu jego słowa sprzed kilku lat.
Pod koniec lutego Sławomir Mentzen relacjonował w mediach społecznościowych swoją podróż do Lwowa w Ukrainie. Tam wspólnie z europoseł Anną Bryłką oddali hołd poległym na Cmentarzu Orląt Lwowskich. Byli też przed pomnika Stepana Bandery. Na opublikowanym nagraniu kandydat Konfederacji mówił, że Ukraińcy jak najszybciej muszą zakończyć kult zbrodniarza.
W odpowiedzi mer Lwowa Andrij Sadowy nazwał Mentzena “prorosyjskim politykiem z polskim paszportem” i ocenił, że należy sprawdzić, czy ma on w ogóle prawo wjazdu do Ukrainy.
— Elementy kultu banderowskiego w Ukrainie są od lat i to nie jest szczególnie trudne, aby je znaleźć. Czy to popieram? Nie. Natomiast Metnzen pojechał specjalnie do Lwowa, żeby to w kampanii pokazać i sprowokować Ukraińców, którzy oczywiście zaatakowali go, zarzucając mu, że sprzyja Moskwie i wywołał awanturę, na której stara się zbudować polityczny kapitał. Nie ma w tym nic nowego i on zrobił to całkowicie świadomie. Walka o antyukraiński elektorat wkracza w zupełnie nową fazę — mówi w “Stanie Wyjątkowym” Andrzej Stankiewicz.