Iga Świątek utonęła we łzach. Tego finału Polska długo nie zapomni

By | August 3, 2024

Polska na historyczny triumf w United Cup musi poczekać, niestety, jeszcze co najmniej rok. Iga Świątek i Hubert Hurkacz przegrali decydującą rywalizację mikstów z Laurą Siegemund i Alexandrem Zverevem 4:6, 7:5, 4-10, a cały finał niemiecka ekipa wygrała 2:1. Biało-Czerwoni pozostali z poczuciem niedosytu i rozczarowania, których wyrazem były łzy Świątek tuż po zakończeniu zaciętego meczu.Wspólna gra Igi Świątek i Huberta Hurkacza w United Cup była tak naprawdę sprawdzianem tego duetu przed walką o olimpijski medal w Paryżu. Najlepsi polscy singliści w historii podczas tego australijskiego testu potwierdzili, że dobrze razem czują się na korcie, ale dostali też bolesną, choć – miejmy nadzieję – cenną lekcję.

Zobacz wideo
“Rankingowa jedynka ciążyła Idze Świątek”. Adam Romer wyjaśnia, z czym mierzyła się polska tenisistkaNiewykorzystane szanse i znaki zapytania. Niezniszczalny Zverev
Dzięki wysokiej pozycji w singlowym rankingu Świątek i Hurkacza, Polska była najwyżej rozstawiona w United Cup i regularnie wymieniano ją wśród faworytów. Ale same rankingi nie grają, a już tym bardziej singlowe, gdy walczy się w mikście, a po drugiej stronie siatki ma się doświadczoną Laurę Siegemund, która ma na koncie triumf w wielkoszlemowej rywalizacji zarówno w grze mieszanej, jak i w deblu oraz Alexandra Zvereva, który po tym turnieju zasłużył na miano maszyny.

Nieco przed południem wydawało się, że mikst w tym finale nie będzie miał już znaczenia, bo pierwszy punkt Polsce zapewniła Świątek, która pokonała Angelique Kerber 6:3, 6:0, a Hurkacz był o krok od pokonania pierwszy raz w karierze Zvereva. Niemiec jednak obronił dwie piłki meczowe i ostatecznie wygrał trzygodzinny dreszczowiec 6:7, 7:6, 6:4. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że wcześniej, przez ostatnie dziewięć dni, cztery razy grał po dwa mecze dziennie, w półfinale zszedł z kortu po godzinie 2 w nocy, a 17 godz. później przystąpił do wspomnianego pojedynku z Hurkaczem (w tym spotkaniu był już wyraźnie wyczerpany) i zaraz potem do miksta.

Świątek i Hurkacz w tegorocznym United Cup zaprezentowali się razem w tej konkurencji w obu meczach grupowych i oba wygrali. Potem zastępowali ich koledzy z drużyny (losy całego meczu były już znane), a liderzy mieli oszczędzać siły na kolejne występy. Zverev z kolei grał w tej imprezie tyle, ile tylko było możliwe – w każdym z pięciu meczów dwukrotnie wychodził na kort. W pierwszych dwóch mikstowych spotkaniach partnerowała mu Kerber, w trzech następnych – Siegemund, która jako jedyna w tym gronie regularnie startuje w grze podwójnej.

Tuż przed decydującym pojedynkiem w niedzielę, w głowach kibiców pojawiły się znaki zapytania, co do składu w obu ekipach. Jeszcze przed rozpoczęciem finału Niemcy zgłosili tu Siegemund, a zmęczonego Zvereva miał zastąpić startujący na co dzień w turniejach niższego szczebla (challengerach) Maximilian Marterer. Regulamin pozwala jednak dokonywać zmian i ostatecznie, mimo trwającego tylko nieco ponad 30 minut odpoczynku, siódmy tenisista świata pojawił się znów na korcie.Niemcy świętowali, Świątek we łzach
O ile Biało-Czerwoni nie mogą się równać z Siegemund pod względem doświadczenia i sukcesów w grze podwójnej, to przeważnie wykorzystywali w pełni swoje atuty znane z występów singlowych. Hurkacz punktował serwisem i dokładał skuteczne akcje pod siatką, wykorzystując wysoki wzrost. Świątek z kolei była przede wszystkim sporym zagrożeniem dzięki potężnym uderzeniom z głębi kortu. Za jedno z nich docenił ją nawet Zverev. W pierwszym secie bił jej brawo po mocnym, wieńczącym wymianę między nimi krosie raszynianki, którego sam – mimo niemal dwumetrowego wzrostu – nie sięgnął. W tej partii Polacy dość szybko znaleźli się w trudnym położeniu, bo rywale odskoczyli im już przy stanie 1:1. W ostatniej akcji trzeciego gema przy podaniu Świątek, liderka rankingu WTA w wymianie posłała piłkę na aut. Wydawało się jeszcze, że wraz z Hurkaczem będą mieli szansę na odrobienie tego w końcówce. Przy wyniku 4:5, po błędzie Zvereva, prowadzili przy serwisie Niemca 30:0, co nie jest łatwym zadaniem, biorąc pod uwagę jego potężne podanie. Ale rywale zaraz potem zredukowali stratę, a chwilę potem przypieczętowali wygranie tej odsłony.

O ile w odsłonie numer gra przez większość czasu toczyła się “gem za gem”, to druga bardziej przypominała kołowrotek. Przewidzieć jej zwycięzcę nie było sposób. Bo o ile Polacy odskoczyli na 3:0, to po chwili już był remis i nietęgie miny osób zasiadających w ich boksie. Następnie Świątek i Hurkacz znów prowadzili dwoma gemami, by po chwili i ta przewaga była już tylko wspomnieniem.

Bardziej doświadczeni Niemcy sprytnie czekali na każdy moment słabości przeciwników i gdy tylko się pojawiał, to łapali wiatr w żagle. Tak było m.in. wtedy, gdy dziewiątego na liście ATP Hurkacza, jednego z najlepszych tenisistów świata wśród serwujących, zawiódł właśnie ten element. Jego podwójny błąd dał rywalom przełamanie i zmniejszenie strat, a chwilę później doprowadzili do remisu 5:5. Ale wtedy znów – zgodnie z tradycją tej partii – na prowadzenie wyszli Polacy, którym wygranie dwóch kolejnych gemów pozwoliło doprowadzić do decydującego super tie-breaka.

W różnych sportach bywa tak, że zawodnik lub drużyna, która odrabia stratę potem do końca już nie dopuszcza zbytnio do głosu przeciwnika. Ale tu, w Sydney, scenariusz był inni. To Niemcy szybko pokazali, że zapomnieli już o końcówce poprzedniej partii i trwająco do 10 punktów rywalizację zaczęli od zdobycia trzech pierwszych, a nieco później wygrywali 5-1. Siegemund była czujna przy siatce, a Zverev trafiał bardzo trudne i ryzykowne zagrania z głębi pola. Świątek i Hurkaczowi pozostało tylko gonienie, ale nieskuteczne. Ostatni punkt – w pełni zasłużenie, biorąc pod uwagę jego wkład w całym turnieju – zdobył Zverev.

Gdy zaś niemiecka ekipa świętowała, to Świątek nałożyła na głowę ręcznik, a z jej oczu popłynęły łzy. Kibice nieraz już widzieli jej emocjonalne reakcje po przegranych meczach, także w United Cup. Rok temu, w inauguracyjnej edycji, Biało-Czerwoni odpadli w półfinale, po porażce 0:5 z USA. W tamtym meczu pierwsza rakieta świata wystąpiła tylko w singlu i na otwarcie przegrała wyraźnie z Jessicą Pegulą. Zaraz potem popłakała się, przeżywając, że tym razem nie zapewniła drużynie punktu.

Teraz Biało-czerwoni poprawili tamten wynik, ale do pełni szczęścia – triumfu w całym turnieju – zabrakło bardzo niewiele. 22-latka wcześniej w tej edycji za każdym razem (pięć razy w singlu i dwa w mikście) schodziła z kortu jako zwyciężczyni, po finałowym zaciętym mikście po raz pierwszy było inaczej.

Polska drużyna nie nawiązała więc do sukcesu z 2015 roku. Wówczas Agnieszka Radwańska i Jerzy Janowicz triumfowali w Perth w Pucharze Hopmana, nieoficjalnych mistrzostwach świata par mieszanych, które nie są już rozgrywane. Świątek i Hurkacz powalczą latem w Paryżu, by zrekompensować sobie niedzielne rozczarowanie medalem olimpijskim.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *